Sergey Radchenko, historyk z Johns Hopkins University, w rozmowie z „Wirtualną Polską” mówił o szansach na zamrożenie lub zakończenie konfliktu na Ukrainie.
– To kwestia dni, a zbliżymy się do sporządzenia umowy pokojowej – mówił jakiś czas temu w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.
Do niczego takiego nie doszło, a przyczyny tego stanu rzeczy w wywiadzie dla tego samego medium wyjaśnia Sergey Radchenko, historyk z Johns Hopkins University.
Ekspert stwierdza m.in., że szczyt w Szwajcarii to „nie tyle szczyt pokojowy, ile szczyt solidarności z Ukrainą”.
– Nie liczyłbym, że w trakcie szczytu zostanie opracowana droga do negocjacji. Zwłaszcza że w konferencji nie będą uczestniczyły ani Rosja, ani Chiny – dodaje.
Radchenko uważa, że Ukraina ma prawo domagać się zwrócenia zagrabionych ziem z Krymem włącznie. – Ale pytanie brzmi: jak zmusić Rosję do jakichkolwiek ustępstw? Bez przemarszu żołnierzy NATO przez Plac Czerwony wydaje się to nierealne. W obecnej sytuacji Putin raczej nie jest skłonny do negocjacji. W jego przekonaniu wszystko idzie po myśli Rosji – powiedział.
Czy Trump zakończy wojnę na Ukrainie?
– Jeśli chodzi o Trumpa, to on byłby skłonny zawrzeć porozumienie nawet za plecami Ukrainy. Ale z drugiej strony jest kompletnie nieprzewidywalny. Są obawy, że może wyprowadzić USA z NATO. Ale słyszę też opinie, że Trump może zbudować sukces swojej polityki zagranicznej zupełnie odwrotnie. Na przykład wykorzystując fakt, że zmusił Europejczyków, aby płacili więcej do budżetu NATO, a Rosję zmusi do zakończenia wojny. Scenariusze mogą być różne – powiedział ekspert.
Radchenko stwierdza, że nie sądzi „by Stany Zjednoczony miały w planach kontynuowanie wojny do ostatniego Ukraińca”. – Ale kiedy amerykańscy politycy mówią, że interesy USA i Ukrainy są zbieżne, pobrzmiewa w tym nieszczerość. Dla Ukrainy głównym celem jest ocalenie kraju, a dla Stanów Zjednoczonych uniknięcie eskalacji. Dlatego tak reagują na prośby Ukrainy o dostawy broni. Zamiast natychmiast przekraczać czerwone linie Putina, Waszyngton je najpierw testuje: a może te linie wcale nie są czerwone, tylko różowe? – mówi.
Ekspert stwierdza, że „USA chciałyby, żeby Kijów zwyciężył, ale głównym celem amerykańskiej polityki jest uniknięcie wojny jądrowej z Rosją”.
Co ciekawe – wojna ponoć mogła się już dawno skończyć, ale Waszyngton nie dał na to zielonego światła.
– Negocjacje, które zaczęły się w marcu 2022 roku, faktycznie odbywały się w warunkach, w których Kijów miał pistolet przy skroni. Więc uznał, że skoro musi podpisać porozumienie, to i USA również. Bez konsultacji z Białym Domem opracowano gwarancje bezpieczeństwa, które – co ciekawe – były skonstruowane lepiej i konkretniej niż art. 5. NATO. Ale kiedy Ukraina przedstawiła projekt, Amerykanie pomyśleli zapewne: a z jakiego powodu mamy dawać jakieś gwarancje, które mogą wmanewrować nas w wojnę z Rosją? – mówi ekspert.