Rząd kanclerz Niemiec Angeli Merkel konsekwentnie utrzymywał, że rosyjski gazociąg Nord Stream 2 jest „prywatnym przedsięwzięciem biznesowym”, ale poufne dotąd dokumenty pokazują, jak mocno władze angażowały się w budowę rurociągu i jak ściśle współpracowały z odpowiedzialną za to spółką – informuje „Sueddeutsche Zeitung”, pisząc o „kronice historycznego błędu”.
Nalegając na powstanie Nord Stream 2, Niemcy zyskały reputację kraju „ślepego na rosyjską agresję – lub po prostu zbyt zauroczonego (możliwością ubicia) intratnego interesu” – pisze SZ.
Jak do tego doszło, pokazują dokumenty ministerstwa gospodarki, udostępnione gazecie dopiero po przegranym przez resort procesie.
„Po raz pierwszy ujawniają (one), jak wytrwale Merkel i jej ministrowie, w tym późniejszy kanclerz Olaf Scholz, popychali projekt do przodu. Ani opór ze strony (państw) Europy Wschodniej, Brukseli czy Waszyngtonu, ani nikczemne działania reżimu Putina nie mogły niczego zmienić” – podkreśla.
„Urzędnicy (państwowi) i menedżerowie firmy odpowiedzialnej za budowę rurociągu spotykają się regularnie w celu +wymiany poglądów+.
Notatka ministerstwa gospodarki, datowana na czerwiec 2014 roku, a więc krótko po anektowaniu przez Rosję Krymu, przygotowana na spotkanie z Międzynarodową Agencją Energetyczną, zawiera tylko kilka słów na temat nowej sytuacji geopolitycznej w Europie (mówa o „sytuacji konfliktu w polityce zagranicznej”), ale z dokumentu jasno wynika, że Niemcy pozostaną zależne od importu gazu z Rosji „w dającej się przewidzieć przyszłości”. „Całkowita rezygnacja” z rosyjskiego surowca będzie „niewykonalna przez lata i dziesięciolecia” – opisuje SZ.
„Zamiast zmniejszać zależność od Moskwy niemiecki rząd ją zwiększa” – kwituje. 18 czerwca 2015 r. z przesłanej mu notatki wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel dowiaduje się o nowym gazociągu, który w większości ma należeć do rosyjskiego Gazpromu. Według autora notatki należy z tego powodu spodziewać się oporu, bo projekt scementuje zależność RFN od Rosji. Z drugiej strony „wzmocniłby rolę Niemiec jako węzła gazowego w Europie”.
Według SZ z dokumentów wynika, że resort jest szczególnie zaangażowany w rzekomo prywatny projekt Nord Stream 2. „Ponieważ Komisja Europejska jest sceptyczna, Gabriel proponuje przeprowadzenie +nieformalnych rozmów+ w Brukseli”.
Tymczasem przeciw projektowi protestuje premier Słowacji Robert Fico. Urzędnicy w ministerstwie w maju 2016 r. radzą Gabrielowi, by zwrócił się do Polski i Słowacji, bo „jeśli interesy tych dwóch krajów zostaną spełnione, wszelki opór powinien zniknąć”. MSZ w Berlinie było „bardziej dalekowzroczne i doradzało Gabrielowi prowadzenie otwartej, szerokiej kampanii na rzecz projektu”.
Wkrótce potem Gabriel pisze do Ficy, że NS2 zamieni Słowację w „hub gazowy” – tak przynajmniej, według SZ, wynika z projektu tego listu.
Gdy w USA narasta sprzeciw wobec rurociągu, „niemiecki rząd wyciąga pomocną dłoń” – kiedy lobbyści Nord Stream udali się do Waszyngtonu w maju 2016 r., ówczesny ambasador Niemiec w USA Peter Wittig bronił planowanego rurociągu na spotkaniu ze krytycznie nastawionymi ekspertami, ostrzegając przed „przedstawianiem NS2 jako politycznie motywowanego projektu niemiecko-rosyjskiego”. Niemiecka ambasada rejestruje argumenty przeciwników i „jest to jeden z nielicznych fragmentów akt, w których pojawiają się prawdziwe kwestie geopolityczne związane z projektem” – pisze SZ.
Ministerstwo gospodarki utrzymuje też bliskie kontakty z Matthiasem Warnigiem z kierownictwa spółki Nord Stream AG 2. Warnig, były agent Stasi i przyjaciel Putina, jest po imieniu z szefem kluczowego departamentu w resorcie.
Sprzeciw wobec NS2 rośnie ze wszystkich stron, ale ministerstwo nie daje za wygraną – opisuje SZ. Eksperci sporządzają listę krajów europejskich, które mogą zagrożać projektowi gazociągu, ustalają, kto powinien rozmawiać z którymi sceptykami; Gabriel osobiście przejmuje Francję.
Merkel odczuwa presję ze strony swoich sojuszników niemal na każdym spotkaniu. Jak podaje SZ, świadczą o tym notatki z przemówień skategoryzowane jako „aktywne” lub „reaktywne” w zależności od tego, czy kanclerz ma poruszyć daną kwestię z własnej inicjatywy czy tylko w odpowiedzi na pytanie. „Zdajemy sobie sprawę z politycznego wymiaru tego projektu i poważnie traktujemy obawy naszych partnerów, nie angażując się w dyskusję o zapobiegnięciu (temu przedsięwzięciu)” – czytamy w notatkach na spotkanie z polską premierką Beatą Szydło w kwietniu 2017 r.
Według niemieckiej ambasady nowy prezydent USA Donald Trump chce zakończenia budowy rurociągu; jego administracja nakłada sankcje na operatorów NS2 i ich pomocników. Następnie Nord Stream 2 AG finansuje powstanie fundacji klimatycznej i środowiskowej w Meklemburgii-Pomorzu Przednim na północy Niemiec; ma ona służyć obejściu sankcji USA i pomóc w ukończeniu rurociągu. „Nikt w Berlinie nie powstrzymuje tego planu” – zaznacza SZ.
W styczniu 2021 r. władzę w USA przejmuje nowy prezydent, Joe Biden. Pragnienie kompromisu rośnie po obu stronach Atlantyku, sankcje zostają złagodzone, Nord Stream 2 AG unika kary – dodaje.
„Już w czerwcu 2021 r. polski parlament zwracał uwagę na rozmieszczenie rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą i groźbę poważnego konfliktu zbrojnego u granic UE” – podkreśla dziennik. Sejm wzywa do natychmiastowego wstrzymania budowy Nord Stream 2, wyrażając solidarność wobec Ukrainy i krajów Europy Środkowej, zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem – niemieckie ministerstwo gospodarki otrzymuje tłumaczenie tej uchwały, ale nie reaguje. Na początku września 2021 r. Nord Stream 2 jest gotowy.
26 października, w dniu, w którym po wyborach formalnie kończy się kadencja starego rządu Niemiec, resort gospodarki kończy „przegląd bezpieczeństwa dostaw”. Zawarte w nim wnioski oznaczają, że nic nie stoi na przeszkodzie ostatecznemu zatwierdzeniu gazociągu.
Kilka miesięcy później Rosja dokonuje pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę i rurociąg nigdy nie zostaje uruchomiony – podsumowuje „Sueddeutsche Zeitung”.