Donald Tusk zmienił zdanie ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, bo został premierem – taką strategię obrony zmieniającego zdanie szefa rządu warszawskiego przyjął sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski.
Bartoszewski był gościem Bogdana Zalewskiego w RMF FM. Prowadzący przypomniał wpis Tuska, który we wtorek napisał na portalu X, że w środę rano będzie na granicy polsko-białoruskiej, a także dodał, że „żołnierze i funkcjonariusze bronią naszej granicy ryzykując swoim życiem”. – Cieszy Pana taka diametralna zmiana w postawie premiera? – zapytał Zalewski.
– Nie wiem, czy to jest diametralna zmiana, ale owszem cieszy mnie, że pan premier docenia wysiłki naszej Straży Granicznej, naszego Wojska, w ochronie naszej granicy, ponieważ ona narażona jest na ataki hybrydowe od dłuższego czasu – powiedział Bartoszewski. Sekretarz stanu w MSZ dodał, że „wszystkim nam zależy i panu premierowi na tym, żebyśmy byli właściwie chronieni”.
Zalewski, odnosząc się do słów Bartoszewskiego o „atakach hybrydowych od dłuższego czasu”, zapytał o zmianę w narracji premiera. – Internauci, opozycja w żywe oczy kpią z Donalda Tuska – powiedział dziennikarz i przytoczył wpis Stanisława Tyszki z Konfederacji, który przypomniał słowa szefa rządu warszawskiego z 2021 roku.
Tusk kontra Tusk. Premier zmienia narrację o 180 stopni. Na całe szczęście [VIDEO]
„Tusk o nielegalnych imigrantach na granicy polsko-białoruskiej
W 2021: »To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi«
W 2024: »To nie są uchodźcy, rodziny, imigranci potrzebujący pomocy, to zorganizowane grupy młodych mężczyzn, 18-30 lat, bardzo agresywnych«” – napisał polityk.
– Co się zmieniło? – zapytał Zalewski.
– Zmieniło się to, że ludzie dostrzegli, że to nie tylko są kobiety z dziećmi, które rzekomo chcą znaleźć lepsze życie na Zachodzie i uciekają przed sytuacją we własnych krajach, tylko że są to grupy przesyłane dzięki pomocy białoruskich służb – odparł Bartoszewski.
Dziennikarz RMF FM nie dawał jednak za wygraną. – Pan mówi, że ludzie dostrzegli. Ja nie pytam o wszystkich ludzi. Ja pytam o szefa rządu – przypierał do ściany Bartoszewskiego.
– Dlaczego teraz dopiero premier Donald Tusk dostrzegł, kiedy jest premierem, bo wcześniej kiedy był w opozycji mówił zupełnie inaczej. Co się stało? – dopytywał.
– Wtedy nie był premierem. Teraz jest ma dostęp do wszystkich informacji, których wtedy również nie miał. Były duże grupy ludzi, kilka lat temu, które patrzyły na aspekt humanitarny tej kwestii, bo ten aspekt oczywiście istniał, bo był ten słynny film zrobiony przez panią Agnieszkę Holland, ale były również aspekty bezpieczeństwa – odparł wiceminister.
– Pytam o premiera Donalda Tuska, bo jeśli chodzi o sytuację humanitarną, to mam takie wrażenie, ze zdjęć, które dostaję z tamtego terenu, z Podlasia, że sytuacja humanitarna jest taka sama jak była. Też pojawiają się ślady po miejscach obozowisk (…) ale ja pytam o tych agresywnych mężczyzn. Nie trzeba było mieć wiedzy szefa rządu, żeby dostrzec, że naszych pograniczników atakują nie kobiety z dziećmi, tylko atakują dojrzali mężczyźni w wieku poborowym – zauważył Zalewski.
– Przecież to było widać gołym okiem. Dlaczego wtedy była taka narracja? – zapytał.
– Zwracam uwagę, że jednak zawsze był również ten aspekt humanitarny, który niektórzy podkreślali i należy to brać również pod uwagę – powiedział Bartoszewski i choć przyznał, że obecnie ten aspekt nadal istnieje, to dodał, że „w tej chwili jest absolutnie oczywiste i jasne dla wszystkich, co wtedy może nie było, że istnieje tutaj przede wszystkim aspekt bezpieczeństwa”. Być może zatem stojący na czele polskiego rządu polityk po prostu potrzebuje nieco więcej czasu niż przeciętny obserwator na ocenę sytuacji. Nie wróżyłoby to jednak nic dobrego dla naszego kraju.