Premier Izraela Benjamin Netanjahu przyznał w poniedziałek w Knesecie, że nalot na miasto Rafah, w wyniku którego wybuchł pożar obozu dla przesiedleńców, gdzie co najmniej 45 osób poniosło śmierć, był „tragicznym błędem”. Jednocześnie zaznaczył, że nie ma zamiaru kończyć wojny.
Izraelska armia poinformowała w poniedziałek, że do nalotu na Rafah, położonego w południowej części Strefy Gazy, doszło przy wykorzystaniu „dokładnych danych wywiadowczych”, a celem ataku byli wysoko postawieni terroryści z palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, z którą od blisko ośmiu miesięcy Izrael toczy wojnę.
Netanjahu podczas wystąpienia w parlamencie ocenił: „mimo naszych największych starań, aby nie skrzywdzić cywili, zeszłej nocy doszło do tragicznego błędu”. Zaznaczył, że prowadzone jest śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności tragedii.
Jak poinformował izraelski rząd, pierwsze analizy wykazały, że cywile, którzy ponieśli śmierć w wyniku ataku, zginęli w pożarze, który został spowodowany przez wybuch izraelskiego pocisku. Ministerstwo sprecyzowało, że wśród ofiar śmiertelnych było 12 kobiet, ośmioro dzieci oraz trzy osoby starsze. Wśród zgliszczy co najmniej trzy ciała były nie do rozpoznania.
Naczelna prokurator wojskowa Izraela Jifat Tomer-Jeruszalmi na konferencji prasowej w poniedziałek przekazała, że prokuratura prowadzi 70 śledztw kryminalnych dotyczących incydentów naruszających prawo międzynarodowe, w tym śmierci cywili oraz warunków pracujących w areszcie tymczasowym, w którym przetrzymywani są palestyńscy bojownicy.
Niedzielny atak, który według Associated Press mógł spowodować najwięcej strat cywilnych od początku wojny, przyczynił się do tego, że liczba zgonów wśród Palestyńczyków przekroczyła 36 tys. według danych z codziennego bilansu ofiar wojny ministerstwa zdrowia w Strefie Gazy, które jest kontrolowane przez Hamas.
Wiele krajów, w tym USA, potępiły niedzielny atak. W piątek Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze wydał wyrok, w którym nakazuje Izraelowi zaprzestanie ofensywy na Rafah.
Jednak podczas swojego wystąpienia w Knesecie Netanjahu zadeklarował, że Izrael nie spocznie w swoich wysiłkach wojennych, dopóki nie zostaną osiągnięte cele operacji w Strefie Gazy. Cele te to odbicie żyjących zakładników oraz całkowite zniszczenie Hamasu.