Siły rosyjskie przesunęły się koło Wołczańska o kilometr w głąb obwodu charkowskiego na północnym wschodzie Ukrainy – poinformowała w piątek agencja Reutera, powołując się na wysokie rangą ukraińskie źródło.
Szef władz hromady (powiatu) wołczańskiej Tamaz Hambaraszwili powiedział rozgłośni Hromadske, że władze obwodu charkowskiego ewakuują mieszkańców hromady.
Według źródła Reutera, które zastrzegło swą anonimowość, armia rosyjska chce wedrzeć się do obwodu na odległość 10 km, aby stworzyć strefę buforową.
Ukraińcy trzymają obronę
Wcześniej ministerstwo obrony w Kijowie podało, że wojska rosyjskie podjęły w piątek próbę przerwania ukraińskiej linii obrony w obwodzie charkowskim, ale ich ataki zostały odparte, a na miejsce skierowano oddziały rezerwowe wojska.
W komunikacie wyjaśniono, że w ciągu ostatniej doby Rosjanie przeprowadzili naloty na rejon Wołczańska w obwodzie charkowskim, gdzie zrzucili kierowane bomby lotnicze. Przed porannym atakiem, jeszcze w czwartek wieczorem, zwiększyli nacisk ogniowy na pierwszą linię obrony przy wsparciu artylerii.
Szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow oznajmił na Telegramie, że Rosja nie ma wystarczających zasobów, by zaatakować Charków, a jej działania przy granicy obwodu to „prowokacja”.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział po południu, że rosyjskie ataki w obwodzie charkowskim zostały odparte za pomocą artylerii
Amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną informował kilka dni temu, że rosyjska armia zgromadziła około 50 tys. żołnierzy w obwodach biełgorodzkim, kurskim i briańskim, w pobliżu granicy z Ukrainą, co może świadczyć o planach ofensywy na północno-wschodnią część sąsiedniego kraju, w tym Charków.