Portal NamZależy.pl zorganizował debatę nt Zielonego Ładu, w której udział wzięli m.in. znany promotor zielonych idei Jakub Wiech, Anna Bryłka (Ruch Narodowy, Konfederacja), ekspert ds. rolnictwa Karol Olszanowski i przedstawiciel myśli wolnościowej, prezes Instytutu Misesa – Mikołaj Pisarski.
– Zielony Ład jest największym zagrożeniem dla naszego dobrobytu od czasów upadku gospodarki nakazowo-rozdzielczej i jej spektakularnego i intelektualnego bankructwa. To nie są moje słowa, bo to jest duża i mocna teza, to są słowa Davida Friedmana, syna tego Miltona Friedmana, które regularnie wypowiada podczas spotkań otwartych, w swoich publikacjach i tak dalej – mówił Mikołaj Pisarski.
Wolnościowiec zauważa, że nie jest tak „dlatego, że jakiś konkretny przepis jest źle napisany, nie dlatego że ten, czy inny fragment tego złożonego systemu regulacji godzi w interes konkretny jakiejś grupy”.
Zdaniem Pisarskiego jest tak, bo „sama filozofia leżąca u podstaw tej regulacji jest filozofią wadliwą, filozofią zakorzenioną w tym, o czym noblista z 74′ roku, Fryderyk August von Hayek pisał, jako o «zgubnej pysze rozumu»”.
– O tym, jakobyśmy my urzędnicy, ci eksperci bardzo mądrzy, bardzo doświadczeni, z rękawa rzucający ogromną ilością danych, byli zdolni zaprojektować dalszy rozwój gospodarki, której efektem ma być dobrobyt. Historia, doświadczenie praktyczne, raz za razem próbowało nauczyć nas pokory. Do tej pory niestety nie odrobiliśmy, jako decydenci, jako społeczeństwa Zachodu tej lekcji – stwierdził Pisarski.
Libertarianin odniósł się także do słów Jakuba Wiecha, który twierdził, że każda kolejna rewolucja przemysłowa prowadziła do zmiany, czy zwiększenia zużycia energii. Pisarski twierdzi, że choć się zgadza, to nie była istota tych rewolucji. – Istotą rewolucji był wzrost dobrobytu. To, co obserwujemy, jak spojrzymy na tę rewolucję w XVIII wieku, no to mamy ten słynny wykres kija hokejowego obrazujący wzrost naszego dobrobytu – tłumaczył wolnościowiec.
Ekspert z Instytutu Misesa zapytał, „czy Zielony Ład jest w stanie polityką, która zagwarantuje, nawet nie mówmy o zwiększeniu, ale chociażby utrzymanie naszego poziomu dobrobytu tu i teraz dzisiaj w Europie”.
– Wydaje się […] że mamy bardzo wiele powodów, żeby sądzić, że tak się nie stanie. Mamy skomplikowane regulacje […] które będą wdrażane etapowo. Na każdym z tych etapów będziemy mieli wszystkie problemy, które znamy i obserwujemy zarówno na poziomie krajowym, jak i na poziomie Unii Europejskiej – powiedział Pisarski.
Wolnościowiec zauważył, że fakty są jednak takie, że Zielony Ład zostanie wprowadzony w jakiejś formie i trzeba się z tym pogodzić.
– Pytanie, co i czy możemy zrobić, żeby to zagrożenie dla naszego dobrobytu było jak najmniejsze? Znów wydaje mi się, że zasady są tutaj stare, sprawdzone, dobrze znane. Pytanie, czy będziemy w stanie skutecznie wykorzystać impet taki, jaki na przykład nadał im ten protest rolników, do ich implementacji – powiedział Pisarski.
Ekspert wyjaśnił, że chodzi mu o: „dostrzeżenie, że już teraz gospodarka europejska jest tą najmniej emisyjną i jednocześnie, jeżeli chodzi o jej energochłonność, strukturę tej energochłonności, produkującą energię najczystszą; […] zauważenie, że rolnicy i jakiekolwiek inne grupy, których dobrobyt może być zagrożony przez implementację tych regulacji, to są grupy, które bardzo chętnie wybiorą rozwiązania ekologiczne, bardzo chętnie wybiorą te rozwiązania, które będą wiązały się z czystszą energochłonnością, jeżeli tylko okażą one się pod względem kosztowym korzystniejsze […]; nie możemy zapominać też o konkurencyjności, tym, co jest elementem tej przewagi europejskiej w tych globalnych łańcuchach wartości, to jest przede wszystkim nasza innowacyjność”.
Pisarski stwierdził, że „pewne cechy burżuazyjne, które rozwinęły się w Europie, są najlepszym sposobem zagwarantowania tego dobrobytu”.
Wolnościowiec uważa, że jeśli już trzeba wprowadzać Zielony Ład, to należy mieć na względzie wszystkie te elementy.