Izraelski gabinet wojenny premiera Benjamina Netanjahu jest zgodny, że po irańskim ataku powietrznym na Izrael odwet jest konieczny. Politycy różnią się co tego, jaką skalę powinna przybrać odpowiedź. Prezydent USA Joe Biden zapowiedział natomiast, że armia jego kraju nie weźmie udziału w odwecie.
Członkowie gabinetu różnią się również co do terminu, w którym akcja odwetowa powinna nastąpić – podała agencja Reutera.
Pięcioosobowy gabinet, w którym głos decyzyjny mają premier Netanjahu, minister obrony Joaw Galant oraz minister Beni Ganc, dyskutował o reakcji na irański atak, który był aktem odwetu za wcześniejsze zbombardowanie przez Izrael konsulatu Iranu w Syrii, w którym zginęli wysocy rangą irańscy oficerowie.
Tymczasem Biden powiedział Netanjahu, że USA nie wezmą udziału w ewentualnym izraelskim kontrataku na Iran.
– Uważamy, że Izrael ma swobodę działania w dziedzinie własnej ochrony i obrony, w Syrii, czy gdziekolwiek. To jest nasze stałe stanowisko i takie pozostaje, ale nie przewidujemy naszego udziału w tego rodzaju działaniach – powiedział anonimowy przedstawiciel administracji USA dla Reutera.
Rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa John Kirby oświadczył z kolei w niedzielnym programie telewizji ABC „This Week”, że Stany Zjednoczone będą nadal pomagać Izraelowi w dziedzinie obrony, ale nie chcą angażować się w wojnę z Iranem.
Kirby potwierdził, że USA mają „Zelazne zobowiązanie” obrony Izraela i udzielania mu pomocy w tej dziedzinie. Dodał jednak: – Jak prezydent mówił wielokrotnie, nie dążymy do wojny z Iranem, nie chcemy eskalacji napięć w regionie, nie chcemy szerszego konfliktu.