Libertariański prezydent Argentyny Javier Milei ponownie zaatakował w środę krajowe media, określając je jako „skorumpowane, ubrudzone i sprostytuowane” oraz zarzucając im kłamstwa, oszczerstwa i wymuszanie publicznych pieniędzy.
Milei, znany z sympatii dla byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, podobnie jak on często krytykuje tradycyjne media, a do swoich wyborców przemawia w dużej mierze za pośrednictwem mediów społecznościowych.
W długim wpisie opublikowanym w środę na platformie X, zatytułowanym „Wolność wypowiedzi. Dla Wszystkich”, Milei ocenił, że „dziennikarze przyzwyczaili się na przestrzeni ostatnich dekad, że powinni być traktowani jak prorocy jedynej i niepodważalnej prawdy”.
Według niego dziennikarstwo, jak wszystko, co związane z polityką, zostało „skorumpowane, ubrudzone i sprostytuowane w cieple kopert i rządowych kampanii”. Zarzucił mediom, że wymuszają pieniądze od polityków, ale zapewnił, że jego partia „nikomu nic nie jest winna” i „nie ma z nikim interesów”.
Na wpis prezydenta zareagowały stowarzyszenia dziennikarskie. Związek Argentyńskich Podmiotów Dziennikarskich (ADEPA) potępił tworzenie „nastroju wrogości i zastraszania wobec pracy dziennikarskiej” i ostrzegł, że może to doprowadzić do autocenzury, prześladowań w sieci lub innych form przemocy.
Forum Dziennikarstwa Argentyńskiego (FOPEA) odrzuciło oskarżenia Mileia, określając je jako „nieuzasadnioną obelgę dla większości dziennikarzy, którzy wykonują swoją prace z poszanowaniem rygoru i etyki zawodowej”.
Milei, radykalny polityczny outsider, wygrał jesienią wybory prezydenckie, zapowiadając radykalną przebudowę państwa i „ścięcie piłą łańcuchową” wydatków publicznych, by wyciągnąć kraj z kryzysu gospodarczego i opanować szalejącą inflację, która w ubiegłym roku przekroczyła 200 proc.
W ramach redukcji wydatków publicznych Milei ogłosił między innymi zamknięcie agencji informacyjnej Telam, największej państwowej agencji prasowej w Ameryce Łacińskiej. Prezydent ocenił ją jako tubę propagandową poprzednich, lewicowych rządów i oświadczył, że „nie ma powodów, by istniała”.