1 kwietnia weszło w życie w Szkocji nowe prawo dotyczące używania „mowy nienawiści”, za które grozi nawet do siedmiu lat więzienia. Budzi ono duże kontrowersje i jest krytykowane. Ustawa została przegłosowana dużą większością głosów jeszcze w 2021 roku, 82 głosami za, przy 32 głosach przeciw i 4 wstrzymujących się. Sprawozdawcą ustawy w 2021 roku był obecny premier Szkocji Humza Yousaf.
Weszła w życie w Szkocji w poniedziałek 1 kwietnia. W tekście jest mowa o dyskryminacji ze względu na wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną, wyznanie, osobno – tożsamość transpłciową lub interseksualną. Za skierowaną przeciw tym grupom „mowę nienawiści” grozi do siedmiu lat więzienia.
Do wszczęcia postępowania mają być spełnione dwa kryteria. Pierwsze zakłada, że osoba podejrzana o wygłaszanie „mowy nienawiści” zachowała się w sposób, który można „rozsądnie uznać” za groźbę lub obelgę. Drugie zakłada, że istniał zamiar wzbudzenia nienawiści wobec innej osoby ze względu na jej przynależność do jakiejś z ww. grup. Samo poczucie bycia urażonym nie jest na razie wystarczające do wszczęcia postępowania.
Organy ścigania boją się jednak stosować nowych przepisów w praktyce. Za ustawą stoi Szkocka Partia Narodowa (SNP). Po jej przyjęciu w 2021 r. przez parlament Szkocji, pojawiły się jednak niemal od razu głosy w obronie wolności słowa i wypowiedzi.
Na razie wskazuje się na trudności interpretacyjne, a także na nieprzygotowanie policjantów, którzy mieliby takie „przestępstwa” ścigać. Podobno szkoccy policjanci przeszli jedynie dwie godziny szkolenia i to „online”, co ma być niewystarczające.
Niektórzy mówią o „przepisie na katastrofę”. Tekst wyraźnie narusza wolność słowa i wypowiedzi. Zwraca się uwagę, że podpadłaby np. autorka książek o Harrym Potterze, która wymieniła na swoim koncie na X dziesięć nazwisk osób transseksualnych i dodała, że „to wcale nie są kobiety, tylko mężczyźni”. Dalej ostro skrytykowała nowe ustawodawstwo i napisała: „Wolność słowa i przekonań jest w Szkocji zagrożona, jeśli dokładny opis płci biologicznej zostanie uznany za przestępstwo”.
Policja zapewnia, że Rowling po przyjeździe do Szkocji nie będzie aresztowana, bo jej wpis jeszcze nie wyczerpał wszystkich znamion przestępstwa. Same przepisy („rozsądne postrzeganie” zamiaru obrazy) są bardzo niejasne i zapewne na razie ustawa pozostanie „martwym prawem”. „Młot” na niepoprawne politycznie czarownice już jednak mają, a skoro pojawia się w pierwszym akcie, to zapewne i uderzy…
JK Rowling upomniała się akurat o „prawa kobiet” naruszane przez transseksulistów „udających kobiety”. Może jednak będzie zadowolona, bo partia SNP przygotowuje ustawę o mizoginii, która będzie dotyczyła już konkretnie przestępstw przeciwko kobietom.
Źródło: Marianne