Były szef MS Zbigniew Ziobro nazwał działania i zarzuty prokuratury dot. Funduszu Sprawiedliwości „kompletnym absurdem” i „aberracją”. Odnosząc się do sprawy ujawnionych w jego domu dokumentów, zapewnił, że wszedł w ich posiadanie legalnie.
Ziobro był pytany w czwartek w Polsat News o śledztwo Prokuratury Krajowej dotyczące nieprawidłowego wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. W sprawie jest siedmioro podejrzanych, m.in. byłych i obecnych urzędników resortu sprawiedliwości, którym postawiono zarzuty. W czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa zastosował trzymiesięczny areszt dla trojga zatrzymanych w tej sprawie.
– Istotą kierowanego przez nas projektu była nie tylko bieżąca pomoc ofiarom przestępstw, ale też zapobieganie przestępstwom, ale również stworzenie dwóch ogólnopolskich wielkich projektów inwestycyjnych, które obejmowałyby cały kraj – mówił Ziobro, wymieniając w tym kontekście Fundację Profeto, której przedstawicielem jest aresztowany ks. Michał O., oraz Fundację „A kogo”, którą prowadzi Ewa Błaszczyk.
Według Ziobry źródłem tej sprawy był raport NIK, oskarżający ministerstwo o niezasadne przyznania grantów tym dwóm podmiotom. Według Ziobry zarzuty, jak i obecne działania prokuratury w tej sprawie, są „kompletnym absurdem” i „aberracją”.
– Po owocach ich poznacie. Przecież ten obiekt, w związku z którym ksiądz i dwie panie zostały aresztowane, to nie jest tak, że tam dziura została, jak w wielu wypadkach oszustw, gdzie sądy nie stosują aresztów (…). Tu proszę zwrócić uwagę, że tu ten budynek stoi (…), jest prawie już ukończony i który został wybudowany, czyli tam pieniądze nie zostały stracone – przekonywał.
Był też pytany o to, kto podejmował decyzje dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, czy podejmował je sam. – Zakres zadań poszczególnych wiceministrów i ministra jest precyzyjnie ustalony (…). Ale ja za wszystko politycznie biorę odpowiedzialność. I w pełni utożsamiam się też z urzędniczkami, które bezzasadnie, w mojej ocenie, zostały aresztowane – dodał.
Ziobro odniósł się także do przeszukania przez ABW, na polecenie prokuratury, jego domu, podczas którego ujawniono oryginał teczki nadzoru akt postępowania przygotowawczego dot. sprawy śmierci ojca Ziobry. B. prokurator generalny twierdzi, że miał prawo do tych dokumentów „z tego względu, że był atakowany medialnie”.
– Weryfikowałem pewne fakty, które były związane z zarzutami czynionymi mi przez niektóre media w związku z śmiercią mojego ojca. Miałem prawo się z nimi zapoznać – mówił, zaznaczając, że nie wie, czy to są oryginały akt.
Odnosząc się do samego przeszukania jego domu przez służby, Ziobro powiedział, że złamano przepisy Kodeksu postępowania karnego, ponieważ – w jego ocenie – przed czynnością przeszukania powinien zostać o tym zawiadomiony. Podkreślił, że gdyby do niego zadzwoniono, a jego numer telefonu jest – jak przekonywał – znany prokuraturze, to udostępniłby służbom dom do przeszukania. Dodał, że nieprawdą jest, iż bliskie mu osoby odmówiły współpracy w tej sprawie. – W sposób kłamliwy prokuratura i służby wskazują, że rzekomo moja teściowa odmówiła współpracy, nie była gotowa przyjechać na miejsce czynności, co jest brednią (…) Zamiast do mnie zadzwonić… Wszystko byłoby otwarte – tłumaczył Ziobro.
Zapowiedział ponadto, że z chęcią stawi się przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. To ze środków Funduszu Sprawiedliwości miał zostać zakupiony program szpiegujący.
Trzymiesięczny areszt dla księdza i skandaliczna propaganda wokół dotacji dla niego