Pieniądze na program 800 plus muszą się znaleźć w budżecie. Nie pozwolimy na cięcie programów socjalnych – powiedziała PAP jedna z liderek Lewicy, współprzewodnicząca Razem Magdalena Biejat, zapytana o wydatki z budżetu ewentualnego nowego rządu.
Wiceszefowa PO Izabela Leszczyna w środowej rozmowie z TOK FM wskazywała, że nie wyobraża sobie realizacji przygotowanego przez PiS projektu budżetu na 2024 rok. – Wydaje się, że zmiana projektu budżetu państwa na 2024 rok jest koniecznością, jest dużym wyzwaniem, bo musimy zmienić tam strukturę wydatków i dochodów – dodała.
W rozmowie z PAP Magdalena Biejat, która w tych wyborach zdobyła mandat senatora, została zapytana, co z programami społecznymi, jeśli obecna opozycja będzie tworzyła nowy rząd. – Lewica przez całą kampanie mówiła, że nie pozwolimy na cięcie wydatków socjalnych, więc muszą się znaleźć pieniądze na 800 plus, na utrzymanie dodatków emerytalnych. Ale musimy też realizować nasze obietnice, które składaliśmy nie tylko my, a więc co najmniej 20 procent podwyżki w budżetówce – powiedziała.
Skąd na to wziąć pieniądze, tego już nie powiedziała. Zapowiedziała ponadto, że priorytetem Lewicy będzie na pewno dążenie do skrócenia czasu pracy i wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy.
Biejat podkreśliła, że kolejnym ważnym postulatem, który Lewica będzie traktowała priorytetowo jest kwestia praw kobiet. – O tych wyborach zadecydowały kobiety. Najpierw w czasie protestów w 2020 roku, kiedy dzięki tym protestom doszło do potężnego tąpnięcia w sondażach Prawa i Sprawiedliwości, a potem, kiedy zdecydowały się nam zaufać, posłuchały naszych apeli i poszły do wyborów, więc nie możemy się teraz od nich odwracać i udawać, że to są jakieś nieważne sprawy światopoglądowe – podkreśliła.
– Nie wyobrażam sobie, że ten rząd nie weźmie zobowiązań, które padały w kampanii, na poważnie – stwierdziła Biejat. Dopytywana, czy chodzi o liberalizację prawa aborcyjnego, odpowiedziała, że „opcja minimum to jest dekryminalizacja aborcji, czyli wykreślenie karania za pomoc w aborcji z Kodeksu karnego”.
Zapytana, jak ocenia pomysł polityków Trzeciej Drogi, którzy mówią o referendum ws. liberalizacji aborcji, Biejat odparła: – Uważam, że referendum może się okazać szkodliwe.
– Prawo i Sprawiedliwość skompromitowało instytucję referendum w tych wyborach. Nie mamy pewności, że wyborcy PiS do tego referendum pójdą, więc co jeśli referendum okaże się nieważne? Co wtedy zrobią politycy Trzeciej Drogi? Prawdopodobnie użyją tego argumentu, żeby nic nie zmieniać – mówiła. – Polki oczekują dzisiaj zmiany, że załatwimy dla nich to, co nie jest dla nich kwestią światopoglądową, ale sprawą życia i śmierci, kwestii bezpieczeństwa i ja uważam, że tych obietnic powinniśmy dotrzymać – dodała.