Strona głównaWiadomościPolskaInteresy z Kościołem, fotowoltaika, działki za miliony i pozwy. "Człowiek Wiplera" zamieszany...

Interesy z Kościołem, fotowoltaika, działki za miliony i pozwy. „Człowiek Wiplera” zamieszany w aferę

-

- Reklama -

„Michał Połuboczek to jednak przede wszystkim człowiek Przemysława Wiplera, kiedyś polityka PiS, a obecnie posła Konfederacji uznawanego za szarą eminencję tego ugrupowania” – pisze portal Onet, opisując aferę podkarpacką, w którą zamieszany jest ten polityk, Kościół i miliony z unijnych dotacji.

Portal Onet pisze o tym, że były senator Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Jaworski „stworzył na Podkarpaciu sieć parafialnych spółek”.

- Reklama -

„Polityk na tę działalność dostał zgodę od samego ówczesnego przewodniczącego Episkopatu Polski abpa Józefa Michalika. Dzięki prawnym sztuczkom kościelne firmy otrzymały niemal 40 mln zł unijnych dotacji na budowę farm fotowoltaicznych” – czytamy.

Sprawa ma budzić spore kontrowersje, jeśli chodzi o przejrzystość i w tym momencie zajmuje się nią już Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ostatecznie projekt zakończył się „wielką klapą”.

Wkracza Michał Połuboczek

Według portalu w sprawę zamieszany jest Michał Połuboczek z Nowej Nadziei Sławomir Mentzena. Polityk ma być nawet „jedną z centralnych postaci w tej historii”.

Stało się tak po tym, jak z całego przedsięwzięcia próbowało usunąć Jaworskiego. „Do roli organizatora parafialnej fotowoltaiki w miejsce Jaworskiego wyznaczony został Połuboczek” – twierdzi Onet.

„Połuboczek od podkarpackich hierarchów dostaje zadanie wejścia w buty Jaworskiego i poprowadzenia rozsianych po Podkarpaciu inwestycji. W praktyce każdy z księży wystawia mu stosowne pełnomocnictwo” – czytamy.

Spółka związana z aferą maseczkową i byłym oficerem WSI

Rusza przetarg na wykonanie fotowoltaiki dla parafii – w sumie mowa o ponad 13 milionach złotych. Przystępuje do niego firma Blue Chip, która może być kojarzona z aferą maseczkową z czasu pandemii – to spółka-córka Quantronu, czyli właśnie tej firmy, która ściągnęła po zawyżonej cenie z Chin maseczki bez certyfikatów, która na Okęciu przyjmował ówczesny premier Mateusz Morawiecki.

„Prezesem spółki od samego początku jej istnienia był Andrzej Mikołajczyk, były oficer zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych” – podaje Onet.

Blue Chip wpłaca na konto organizatora przetargu, czyli powiązanej z Caritasami z Rzeszowa i Przemyśla spółki Super Natura 2000.

W 2021 roku pracę mają zbliżać się do końca, jednak wówczas CBA zaczyna przyglądać się sprawie – wątpliwości budzi fakt, że ok. 40 proc. europejskich środków na lokalną fotowoltaikę zostało przyznane związanym ze sobą podmiotom Kościoła.

Biznes nie wypala

„W tym czasie, jak wspomina Wiśniewski, kontakt z Połuboczkiem, Super Naturą i SPES-em staje się coraz bardziej utrudniony. Początkowo dobra współpraca zmienia się w pasmo nieporozumień” – czytamy.

Wykonawcy zaczynają się bać, że nie będzie pieniędzy na zapłatę dla nich. — Od prezesa SPES pana Dawida Krupczaka usłyszeliśmy, że oni nie mają żadnego montażu finansowego. Że dopiero zaczynają szukać dla nas pieniędzy — mówi Onetowi Wiśniewski.

— Po naszej stronie było załatwienie i opłacenie przyłączy do sieci. Zaprojektowaliśmy to w taki sposób, jak zawsze robimy. Na spotkaniu szefowie SPES i Super Natury mówili, że nasze projekty są za dobre i żebyśmy je pozmieniali — mówi Wiśniewski.

— Gdy zapytałem, co to znaczy „za dobre”, okazało się, że oni w swoich projektach chcieli przyoszczędzić i bali się, że PGE im to odrzuci. Po prostu namawiali mnie, żebym obszedł warunki zamówienia — dodaje.

Doniesieniom tym zaprzecza sam Michał Połuboczek. Faktem jednak jest, że w 2022 roku Blue Chip traci cierpliwość i żąda gwarancji zapłaty wynagrodzenia.

Wówczas zaczynają wychodzić naprawdę podejrzane rzeczy. „W tym samym czasie prawnicy Blue Chip ustalają, że spółki parafialne w większości nie były zgłoszone do urzędu skarbowego ani nie publikowały sprawozdań finansowych. Prezes firmy — jak dziś twierdzi — jest już niemal pewien, że padł ofiarą oszustwa i robi wszystko, by wycofać się z tego interesu” – pisze Onet.

Ostatecznie spółkom związanym z Kościołem nie udaje się dostarczyć wymaganych dokumentów, a Blue Chip się wycofuje.

Pozostaje jednak kwestia zapłaty za już wykonaną pracę – mowa o 3 mln złotych. „Do tej pory nie udało się ich odzyskać. Duża część z tych pieniędzy zniknęła jak kamfora” – podaje portal.

Na ten moment miejsca, w których miały stać panele, są zarośnięte przez krzaki, a część stelaży zdążyli już rozkraść zbieracze złomu.

Połuboczek przejmuje spółki i działki

Nagle pojawiła się informacja, że ktoś chce sprzedać nieprzydatne konstrukcje. Znów pojawiły się niepotwierdzone wiadomości, że tą osobą był polityk Konfederacji. Połuboczek jednak twierdzi, że to fejk nius.

— Te konstrukcje próbowano ukraść kilka razy. W jednym przypadku ksiądz nawet złapał człowieka, który próbował je rozmontować. Widziałem, że ktoś próbował je sprzedać w internecie, ale to nie byłem ja. Po co miałbym to robić? — mówi Połuboczek.

— Ktoś nieuczciwy pewnie zamieścił ogłoszenie, zanim to jeszcze nawet rozebrał — dodaje.

Ostatecznie okazało się, że ogłoszenie w sieci zamieścił mężczyzna związany z Super Naturą 2000. „Jak słyszymy, już w czasie tych prac w Super Naturze pojawiły się poważne problemy finansowe. Wtedy prezes Michał Połuboczek miał wpaść na pomysł, by wystawić na sprzedaż metalowe stelaże i w ten sposób spłacić zobowiązania. Z naszych informacji wynika, że nawet firma, która przygotowywała i grodziła działki, nie otrzymała pełnego wynagrodzenia” – pisze Onet.

To jednak nie wszystko. Połuboczek miał przejąć 10 parafialnych spółek, co zresztą przyznaje. „Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że nowy właściciel nabył przynajmniej część spółek za kwotę 6 tys. zł za każdą z nich” – informuje Onet i dodaje, że „nie byłoby w tym niczego zaskakującego, gdyby nie fakt, iż nowy prezes przejął spółki razem z całym ich majątkiem […] niektóre spółki określają swój kapitał zakładowy na ponad 400 tys. zł”.

„Połuboczek został więc właścicielem kilku działek wartych w sumie kilkaset tysięcy złotych, na których stoją fotowoltaiczne konstrukcje za podobną kwotę” – czytamy.

Dodatkowo, jaki pisze portal, polityk Konfederacji ponoć nie zapłacił parafiom nawet tych pieniędzy, a przynajmniej nie całości, za które formalnie kupił spółki.

„W Krajowym Rejestrze Sądowym to oni wciąż figurują jako ich prezesi, a parafie jako właściciele firm. Termin na zgłoszenie zmian do KRS to siedem dni, a od przejęcia spółek minął już ponad rok” – czytamy.

To nie jedyna taka sprawa

Tymczasem Onet pisze, że „Blue Chip to niejedyna firma, która wpadła w kłopoty, robiąc interesy z Połuboczkiem i Kościołem”.

„Super Natura 2000 zorganizowała kolejny przetarg na budowę farm, tym razem dla 33 spółek parafialnych — zarówno z diecezji rzeszowskiej, jak i przemyskiej. W lutym 2021 r. wygrała go warszawska spółka Thermohelp. Wartość całego kontraktu opiewała na ok. 40 mln zł” – czytamy.

Także i tutaj pojawiły się problemy, roboty stanęły i ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Włodzimierz Wróblewski, prezes Thermohelpu mówi, że ta sprawa go „biznesowo zniszczyła” i utopił w niej 14 milionów złotych.

W 2022 roku do sądu poszła też spółka Blue Chip, której wciąż nie zapłaciło 10 kościelnych spółek (tych, które miał przejąć polityk z partii Mentzena).

„Blue Chip twierdzi, że kościelne firmy są jej dłużne niemal 3 mln zł — od każdej z nich domaga się 293 tys. zł. Firma postanowiła pozywać każdą ze spółek z osobna”, ale Połuboczek stwierdza, że firma nie ukończyła żadnej z budów.

We wrześniu 2023 roku zapada jednak wyrok na korzyść Blue Chip. „Połuboczek wniósł od tego wyroku apelację. Rozprawa w II instancji jeszcze się nie rozpoczęła”.

Przemysław Wipler „patronem” Michała Połuboczka?

Ciekawa jest jeszcze jedna kwestia – polityczna. W swojej kampanii wyborczej Połuboczek atakował Prawo i Sprawiedliwość za… robienie interesów z Kościołem.

W swoich materiałach wyborczych polityk nazywał samego siebie „człowiekiem Mentzena na Podkarpaciu”. Onet twierdzi jednak, że jest to bardziej człowiek Przemysława Wiplera.

„Wipler, choć sam kandyduje do Sejmu z Torunia, znajduje czas, by na tydzień przed wyborami przyjechać na Podkarpacie. Razem z Połuboczkiem objeżdżają rzeszowski okręg. Wspólnie wiecują m.in. w Mielcu, Stalowej Woli, Dębicy czy Tarnobrzegu” – czytamy.

Zdaniem portalu „politycy są ze sobą związani od lat”. Onet określa nawet Wiplera mianem „patrona” Połuboczka i zauważa, że podkarpacki polityk-biznesmen „kieruje założoną przez swojego patrona Fundacją Wolność i Nadzieja”.

Źródło:Onet

Najnowsze