Moskwa obiecała rozpatrzyć prośbę Naddniestrza o pomoc, a rosyjski MSZ uznał „ochronę interesów mieszkańców” tego regionu Mołdawii i „rodaków za priorytet”. 28 lutego rosyjski MSZ poinformował, ze „uważnie rozpatruje napływające wnioski”.
Wcześniej apel do Moskwy wystosowali apelu deputowanych tzw. Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej. To region autonomiczny we wschodniej Mołdawii, państwo nieuznawane międzynarodowo ze stolicą w Tyraspolu. Obejmuje tereny położone na lewym brzegu Dniestru oraz prawobrzeżne miasto Bendery. Ma około 200 km długości, przy średniej szerokości około 12–15 km.
Były tu liczne sowieckie bazy wojskowe i mieszka dużo Rosjan. „Republika” ta jednostronnie oderwała się od Mołdawii w 1990, deklarując pozostanie w składzie Związku Sowieckiego. Później ogłosili niepodległość, ale są uznawani jedynie przez podobne sobie Abchazję i Osetię Południową.
Naddniestrze od 2000 roku używa się flagi z sierpem i młotem, jak za czasów Mołdawskiej SRR. Nie graniczy z Rosją. Teraz jednak owa „republika” zwróciła się do Rosji o pomoc w związku z „zaostrzeniem ograniczeń gospodarczych nałożonych na Kiszyniów”. Apel skierowano do Rady Federacji i Dumy Państwowej Rosji, powołując się na to, że na Naddniestrzu mieszka nawet 220 tysięcy obywateli Rosji (30% ludności).
Tyraspol dementuje informacje, że republika chce zwrócić się do Moskwy o przyłączenie do Rosji. Władze tej republiki mówią „tylko” o „pozytywnych doświadczeniach Rosji w utrzymywaniu pokoju w regionie” i widzą w Moskwie „gwaranta i mediatora w procesie negocjacyjnym” z Kiszyniowem, który ostatnio brał kurs prozachodni.
W 2006 roku w nieuznanej republice odbyło się referendum, w którym za przyłączeniem do Rosji opowiedziało się 96,62 proc. Moskwa pozostawiła wówczas te wyniki bez komentarza. Teraz sytuacja geopolityczna mocno się zmieniła.
Źródło: RIA Nowosti