Donald Tusk oświadczył, że po powrocie ze szczytu Grupy Wyszehradzkiej zadecyduje co sensu jej dalszego istnienia. Opinia dość głupia, bo niezależnie od stosunku poszczególnych państw do wojny na Ukrainie, współpraca regionalna jest konieczna i kraje te są na siebie skazane, a wzajemne interesy to nie tylko pomoc dla Kijowa..
I tak w Pradze spotyka się głęboko podzielona Grupa Wyszehradzka. Ukraina będzie głównym tematem. Zachowujące dystans Węgry mogą liczyć na poparcie Słowacji. Czechy i Polska prezentują podobne stanowisko. Rozmowy odbędą się Pałacu Liechtensteinu 27 lutego.
„Petr Fiala, Donald Tusk, Robert Fico i Viktor Orbán będą rozmawiać o bezpieczeństwie energetycznym, programie strategicznym UE, zapobieganiu nielegalnej imigracji oraz dalszym wspieraniu Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego” – stwierdza komunikat czeskiego rządu, który przewodniczy w tym roku V4.
W temacie dotyczącym nielegalnej imigracji cztery stolice wydają się zgodne, chociaż Tusk będzie bardziej zależny od decyzji Brukseli, niż wcześniej Morawiecki. W V4 panuje jednak duży rozłam w kwestiach geostrategicznych.
Robert Fico wydaje się być sojusznikiem Viktora Orbána, który nie jest chętny do wspierania Ukrainy, choćby ze względu na brak poszanowania praw mniejszości węgierskiej w tym kraju. Po drugiej stronie są Donald Tusk i Petr Fala, który co ciekawe, ma się spotykać jutro rano z Tuskiem jeszcze przed oficjalnym spotkaniem V4.
Dość śmieszne jest, że partia ODS Petra Fiali zasiada w Parlamencie Europejskim w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy też PiS. Z kolei PO jest członkiem EPP, do której długo należał Fidesz Viktora Orbána (został wykluczony przez Tuska w 2021 r)..
Źródło: Radio Praga