Polski piłkarz Patryk Klimala wyjawia w wywiadzie, że żałuje transferu do izraelskiego klubu. W Izraelu spotkały go same nieprzyjemności. Sportowiec twierdzi, że „wpakował rodzinę w bagno”.
Klimala w rozmowie z TVP Sport wyjawił, że bardzo żałuje tego, że zgodził się na transfer do Izraela i zabrał do tego państwa swoją rodzinę.
– Od początku mojej przygody w Izraelu wiele rzeczy się nawarstwiło. Nie tylko wojna, włamanie do mojego domu czy wybite zęby. Od pierwszego treningu borykałem się z kontuzjami. Miałem pękniętą piętę, miałem ponadrywane przywodziciele, miałem problem z plecami. To nieprawdopodobne, ile złych rzeczy wydarzyło się przez te siedem miesięcy. Wszystko złego, co miało się wydarzyć, przytrafiło mi się – wspomina sportowiec, który od niedawna gra dla dolnośląskiego klubu Śląsk Wrocław.
Piłkarz wyjawia także, jak wielkim stresem dla niego i jego rodziny była wojna. – Wsadziłem rodzinę w bagno – mówi sportowiec.
– Ciężko było mi określić na samym początku, czy to była wojna, czy nie. Alarm obudził mnie o godz. 5:30. To był mój drugi lub trzeci raz, kiedy usłyszałem ten alarm. Wszedłem do przysłowiowego bunkra do mieszkania. Po którymś z kolejnych alarmów napisałem do kierownika, czy to coś poważnego. Odpisał, że tak. Gdy zobaczyłem, że odłamki spadają na galerię, która mieściła się naprzeciwko mojego domu, stwierdziłem, że czas uciekać – wspomina Klimala.