Wybory prezydenckie w USA w obecnym roku można uznać za odbiegające od normy. Z jednej strony do wyborów stanie urzędujący prezydent, którego zwycięstwa boją się jego wyborcy, a z drugiej strony były prezydent, którego wyboru boi się część zwolenników jego partii. Ten pierwszy to prezydent Joseph Biden mający z powodu zaawansowanego wieku coraz luźniejszy kontakt z rzeczywistością. Ten drugi to Donald Trump, przeciw któremu toczą się cztery postępowania karne i który w swoich wypowiedziach staje się coraz bardziej radykalny.
Obaj kandydaci ponadto są bardzo wiekowi. Trump w dniu wyborów będzie miał 78 lat, a Biden prawie 82 lata. Uporczywe trzymanie się władzy przez tych starców dla wielu może wydać żenujące, ale dla Ameryki jest niebezpieczne, ponieważ wiek kandydatów niewątpliwie wpływa na stan bezpieczeństwa kraju, zwłaszcza że jeden z nich, Biden, ma już widoczne oznaki osłabienia organizmu skutkujące ograniczeniem możliwości sprawowania funkcji prezydenta. Zdarza mu nierzadko mówić niewyraźnie albo na granicy niezrozumienia, przerywać przemówienia i gubić wątek, popełniać gafy oraz mylić miejsca i ludzi. Można się dziwić, że tak potężny kraj jak USA nie jest w stanie wygenerować młodych, energicznych kandydatów do najwyższej funkcji w państwie. Warto przypomnieć, że ikona demokratów John Kennedy miał 43 lata, kiedy został prezydentem, Bill Clinton miał 46 lat, a Barack Obama 47 lat.
Tak samo zdają się myśleć Amerykanie. W sondażu przeprowadzonym przez stację NBC News 70 proc. ankietowanych, w tym 51 proc. deklarujących się jako wyborcy Demokratów stwierdziło, że Biden nie powinien startować w wyborach z powodu zaawansowanego wieku. Jednocześnie 60 proc. uznało, że Trump z powodu kryminalnych zarzutów też nie powinien brać udziału w prezydenckich wyborach.
Warto przypomnieć, że w czasach zimnej wojny amerykańskie media z nutą politowania i ironii pisały o kremlowskiej generacji starców rządzących Związkiem Sowieckim. W jednym z dowcipów mówiono, że posiedzenie Biura Politycznego sowieckiej partii zaczyna się od reanimacji. Dziś amerykańscy liderzy startujący o prezydenturę przewyższyli wiekowo kremlowskich starców o dekadę. Warto jednak przy tym zauważyć, że Trump mimo że jest młodszy od Bidena tylko o 4 lata, to prezentuje się znacznie lepiej. Chociaż i jemu zdarza się już mylić ludzi, to w odbiorze jest uważany za człowieka z wigorem i z energią. Takiego chce mieć energiczne amerykańskie społeczeństwo, przyzwyczajone, że ich imperium musi być rządzone przez człowieka kojarzonego z siłą i potęgą, a nie z postępującą utratą kontaktu z rzeczywistością.
Trump jednak największą kampanię w tych wyborach stoczy nie z Bidenem, ale z tzw. Deep State, czyli z częścią amerykańskiej elity, która na skutek dominującej pozycji w finansach, w federalnej administracji, w wojsku, w mediach, a przede wszystkim w tzw. służbach, sprawuje nieformalną władzę w USA.
Kłopoty Bidena
Wiek nie jest też jedynym problemem Bidena. Prezydent ma słabe notowania dotyczące poparcia jego polityki. One oscylują obecnie na poziomie ok. 40 proc. Coraz mniej popiera go młodzież. Do tradycyjnego już zarzutu odnośnie wieku doszła kwestia nieakceptowania jego polityki na Bliskim Wschodzie. Młodzi wyborcy (18-35 lat) stanowią tradycyjnie bazę Demokratów i nadal aktualne sondaże wskazują, że więcej ich popiera Bidena niż Trumpa, ale są już pojedyncze ankiety, w których b. prezydent ma większe poparcie od urzędującego.
Faktem jest również, że Bliski Wschód nie jest jedynym powodem spadku poparcia dla Joe Bidena, ponieważ zmniejszenie poparcia dla urzędującego prezydenta rozpoczęło się już po dwóch miesiącach sprawowania władzy, kiedy w marcu 2021 r., uzyskał akcept aż 56 proc.
Potem poparcie zaczęło systematycznie spadać. Przełomem był sierpień 2021 roku, kiedy podczas chaotycznej ewakuacji z Afganistanu zginęło 13 funkcjonariuszy służb specjalnych w wyniku zamachu na lotnisku w Kabulu. Wtedy akcept dla polityki dla prezydenta spadł poniżej 50 proc. i już więcej nie przekroczył tej granicy. Wtedy też po raz pierwszy liczba niepopierających go przewyższyła liczbę jego zwolenników. Ubiegłoroczny spadek nastąpił na przełomie kwietnia/maja 2023 r. Spadek notowań prezydenta jest dla niego tym bardziej niepokojący, ponieważ jednocześnie wzrasta poparcie dla Trumpa. Demokraci wydali już miliony dolarów na propagandową kampanię w tzw. swing states, czyli w wahających się stanach, gdzie poparcie dla danego kandydata zazwyczaj jest decydujące dla zwycięstwa w skali ogólnokrajowej. Uważa się, że tych stanów jest kilka. Mimo znacznych nakładów finansowych, w dwóch z nich, tj. w Arizonie i w Michigan, sondaże wskazują na przewagę Trumpa, a w pozostałych Biden ma przewagę tylko w jednym.
Spadające poparcie dla prezydenta, które po nowym roku w styczniu 2024 przebiło nawet barierę 40 proc. i poszybowało w dół, oraz jego osobiste problemy ze zdrowiem, to nie koniec jego kłopotów. Prezydentowi szkodzą również sprawy jego syna Roberta Huntera Bidena. To biznesmen-narkoman prowadzący życie utracjusza. Był posądzany o działalność korupcyjną w związku z zasiadaniem we władzach spółki produkującej gaz na Ukrainie. Jako wojskowy rezerwista został skreślony z rejestru, ponieważ nie zaliczył testu dotyczącego nieużywania narkotyków. We wrześniu 2023 r. syn prezydenta nazywany Hunterem został oskarżony w stanie Delaware o kłamliwe oświadczenie o nieużywaniu narkotyków podczas zakupu broni. Hunter potem przyznał, że w tym czasie był uzależniony od kokainy. Od 2018 r. ciągną się jego podatkowe sprawy. W końcu 2023 r. sąd federalny w Kalifornii postawił mu 9 zarzutów, w tym dotyczące niepłacenia podatków, zaniżania dochodów i zwiększania kosztów uzyskania zysków. Hunter został oskarżony o umyślne działanie, zarazem w akcie oskarżenia podano, że w tym czasie prowadził on „ekstrawagancki styl życia”, wydając pieniądze na narkotyki, dziewczyny, na pobyt w ekskluzywnych hotelach oraz na luksusowe przedmioty osobistego użytku.
Sprawa Huntera dla jego ojca, bardzo doświadczonego osobistymi tragediami (w wypadku samochodowym zginęła jego żona i córka, w dorosłym życiu zmarł jego starszy syn na raka mózgu), jest pewnym politycznym obciążeniem, ale nie należy zakładać, żeby Republikanom udało się skutecznie powiązać sprawy Huntera z Josephem Bidenem. Republikanie, mając większość w Izbie Reprezentantów, oczywiście próbują. Rozpoczęli procedurę impeachmentu prezydenta Bidena, starając się udowodnić, że Joe korzystał z nielegalnych zysków Huntera. Ten ostatni miał je uzyskać, handlując wpływami i dzielić się z ojcem zyskami pochodzącymi z Chin czy z Ukrainy.
Próba impeachmentu Bidena jest raczej traktowana jako rewanż za próbę impeachmentu Trumpa, jaką demokraci podjęli 3 lata temu. Niemniej wszystkie te sprawy rzucają cień na prezydenta – niezależnie od tego, czy rzeczywiście ma coś wspólnego z działalnością syna – i obniżają jego szanse wyborcze. Obecnie według sondaży trzech republikańskich polityków uzyskałoby więcej głosów niż Biden w bezpośrednim z nim pojedynku.
Dlaczego rośnie poparcie dla Trumpa
Gospodarcza sytuacja USA jest dobra. Amerykanie mają większy wzrost gospodarczy niż większość państw UE. Bezrobocie wynosi poniżej 4 proc. Inflacja spada. W styczniu 2023 r. wynosiła 6,4 proc., a w grudniu 3,4 proc. Dobre wyniki notuje również giełda na Wall Street. Dlaczego zatem poparcie dla Bidena spada, a dla Trumpa rośnie? Niewykluczone, że dobra sytuacja gospodarcza USA nie przekłada się na poprawę sytuacji obywateli. Być może trwa jeszcze przełożenie czasowe polegające na tym, że dobry wynik ekonomiczny nie jest jeszcze odczuwalny na rynku dóbr pierwszej potrzeby. Ponadto trzeba uwzględnić fakt, że obecna koniunktura ma swoje źródło m.in. w polityce obniżenia podatków prowadzonej przez rząd Trumpa.
Były prezydent jako miliarder i biznesmen jest znacznie lepiej odbierany w społeczeństwie jako znający się na sprawach gospodarczych. W tej dziedzinie przewaga Trumpa jest dwucyfrowa.
Biden traci także przewagę w sprawach polityki zagranicznej. Słynne powiedzenia Trumpa, że on nie dopuściłby do wybuchu wojny Rosji z Ukrainą oraz że gdyby był prezydentem, to zakończyłby tę wojnę w ciągu jednego dnia, coraz bardziej odpowiadają nastrojom w kraju charakteryzującym się spadkiem poparcia dla dalszej pomocy dla Ukrainy, czego dowodem są ostanie problemy Bidena z uzyskaniem akceptacji dla niej w kongresie. Trump jako osoba o tendencjach izolacjonistycznych lub za taką uważana jest postrzegany jako ten, który w mniejszym stopniu da się uwikłać w jakąś wojnę niż Biden. Trump ma opinię praktyka, a nie ideologa, który dla obrony wartości wda się w wojnę. Amerykanie boją się też niekorzystnego rozwoju wydarzeń na Bliskim Wschodzie, gdzie wojna Izraela z Hamasem i zaangażowanie partyzantów jemeńskich Huti po stronie tego ostatniego grozi dalszym rozszerzeniem tego konfliktu i może wciągnąć USA militarną interwencję.
Poparcie rośnie z powodu nielegalnej imigracji, która pod tolerancyjną administracją Bidena ma osiągnąć za jego rządów liczbę 12 mln osób ze 160 krajów świata. Poparcie rośnie również z powodu negatywnej opinii połowy Amerykanów uważających, że za prezydentury Bidena pogorszyła się ich materialna sytuacja.
Wyborcze problemy Trumpa
Jak wiadomo, Donald ma aż 4 procesy karne, w tym 2 związane z ingerencją w wybory z 2020 r. Spawy te są wykorzystywane przez jego przeciwników w celu niedopuszczenia go nie tylko do wyborów, ale nawet do prawyborów, 32 stany podjęły taką próbę. Sąd Najwyższy Stanu Kolorado i sekretarz stanu w stanie Maine wydali takie zakazy. Trump będzie się odwoływał do Sądu Najwyższego USA. Te decyzje to prawnicze kuriozum, ponieważ wykluczono osobę, która nie została skazana, a więc w świetle prawa jest niewinna. Warto dodać, że sekretarz stanu w stanie Maine to członkini Partii Demokratycznej.
Niedługo powinna się wyjaśnić sprawa prezydenckiej nominacji Trumpa jako kandydata Partii Republikańskiej. Zwycięstwo w prawyborach w stanie Iowa zmusiło konkurentów do wycofania się. Pozostała tylko b. ambasador przy ONZ Nikki Haley, ale ona przegrała kolejne prawybory w New Hampshire. W każdym z tych stanów Trump otrzymał poparcie ponad 50 proc. glosujących. Wydaje się, że jest to tylko kwestią czasu, kiedy i ona się podda. Na razie nie wycofuje się i oskarża Trumpa o chaos i mówi, że jest jedynym kandydatem republikanów mogącym przegrać z Bidenem. Kwestionuje jego stan umysłu i zwraca uwagę na jego podeszły wiek.
Wojna Deep State z Trumpem
Trump mówi: „Albo głębokie państwo zniszczy Amerykę, albo my zniszczymy głębokie państwo”. B. prezydent uważa, że demokracja w USA jest zagrożona przez oligarchię, która podporządkowała sobie społeczeństwo. Ta oligarchia to właśnie sieć powiązań liczących się osób w państwie oraz urzędników różnych organizacji, w tym rządowych ustalających własną politykę niezależnie od rządu. To taka amerykańska nomenklatura, która nie jest oficjalnie żadną organizacją, ale jest elitą powiązaną wieloma interesami. W popularnym powiedzeniu mówi się, że w USA istnieje jedna partia, partia biznesu mająca dwa skrzydła: demokratyczne i republikańskie.
Konflikt Tumpa z Deep State zaczął się jeszcze przed wyborami w 2016 r. Nieakceptowany przez amerykańską elitę, w tym przez establishment republikański kandydat wygrał wybory i został prezydentem, obiecując pogrążonemu w kryzysie cywilizacyjnym krajowi powrót do wielkości (Make America Great Again). Trump jest znienawidzony, ponieważ jest politykiem narodowym, a nie globalistą i nie marzy o narzuceniu światu lewicowej doktryny, sprzecznej z tradycyjnymi wartościami zachodniej cywilizacji. Tę lewicową doktrynę wyznają elity Deep State. Trump ponadto walczy z tzw. waszyngtońską korupcją, z establishmentem partii republikańskiej, który nazywa fałszywymi republikanami. Oskarża Deep State o sfałszowanie prezydenckich wyborów w 2020 r. i ukradzenie mu zwycięstwa.
Z kolei jego przeciwnicy oskarżają go o łamanie prawa, dyktatorskie skłonności, niszczenie demokracji, chęć wyprowadzenia USA z NATO oraz niejasne relacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Deep State, a szczególnie jego część wywiadowcza uważa, że Trump jest rosyjskim agentem. Jeszcze przed wyborami w 2016 r. b. szef CIA Michael Morell napisał, że Trump jest nieświadomym rosyjskim agentem i że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa USA. Nie wnikając w te oskarżenia, należy podkreślić, że podczas swojej prezydentury Trump znany ze swojej buńczuczności sprawiał wrażenie bardzo spolegliwego w stosunku do Putina.
Jakie będą dalsze losy byłego prezydenta? Deep State zrobi wszystko, żeby go nie dopuścić do wyborów na podstawie uznania go za winnego działalności przeciw USA, na podstawie oskarżenia o działalność w celu unieważnienia prezydenckich wyborów w 2020 r.