Amerykański „The Washington Post” pochyla się nad trwającym obecnie kryzysem w polskim porządku prawnym. Gazeta wyraża obawę, że obecna sytuacja w Polsce może prowadzić do anarchii i przemocy. Polsce przygląda się także „The American Spectator”.
Amerykański publicysta Lee Hockstader pisze na łamach „The Washington Post”, że konflikt Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska podda „największy i najbardziej wpływowy kraj wschodniej Europy gorzkiej rywalizacji w dającej się przewidzieć przyszłości”.
Dziennikarz nie jest pewien, czy Polsce uda się powrócić na tory praworządności i odzyskać sprawną demokrację i sądownictwo.
„Jest zbyt wcześnie, by przewidywać, czy Polska się rozsypie, to znaczy czy obecny impas doprowadzi do anarchii albo przemocy. Znaki są jednak złowieszcze” – stwierdza Hockstader na łamach „Washington Post”.
Amerykanin zauważa, że problemy Polski są prezentem dla Moskwy. „Nic nie może cieszyć Władimira Putina bardziej niż oglądanie postępującej destabilizacji Polski, strategicznie ważnego członka zachodniego sojuszu, którego granice z Rosją i Białorusią należą do najbardziej zapalnych punktów w Europie” – uważa publicysta „The Washington Post”.
W podobnym tonie pod koniec roku pisał o Polsce „The American Spectator”. Michael O’Shea w swoim tekście stwierdził, że „nowy lewicowy rząd próbuje wprowadzić »demokrację« siłą”.
Zdaniem amerykańskiego publicysty Polska zbliża się do klimatu z 1981 roku, gdy wprowadzono nad Wisłą stan wojenny. „Zaledwie tydzień po rozpoczęciu swych drugich rządów jako premier, Tusk rzeczywiście przywołał wspomnienia z tamtej epoki. 20 grudnia Polacy byli świadkami zamachu stanu w biały dzień w TVP” – stwierdza O’Shea.