Merowi Lwowa, Andrijowi Sadowemu, spodobało się to, co minister spraw zagranicznych rządu w Warszawie, Radosław Sikorski, napisał w mediach społecznościowych.
„Powinniśmy odpowiedzieć na ostatnią napaść na Ukrainę w języku zrozumiałym dla Putina: zaostrzając sankcje, aby nie mógł produkować nowej broni z przemycanych komponentów i dając Kijowowi pociski dalekiego zasięgu, które pozwolą mu zlikwidować wyrzutnie i centra dowodzenia” – napisał na X (dawniej Twitter) szef MSZ w Warszawie Radosław Sikorski.
Wpis Sikorskiego był reakcją na serię bombardowań Kijowa, których dopuściła się Federacja Rosyjska.
Choć ukraińskiej obronie przeciwlotniczej udało się zbić większość rakiet, to i tak poczyniły one spore spustoszenie, zniszczyły wiele budynków i zabiły cztery osoby, a 92 poraniły.
Wpis polskiego polityka spotkał się z aprobatą mera Lwowa Andrija Sadowego.
– To jest taki moment w naszym życiu, że albo będzie zwycięstwo demokracji albo totalitarnych systemów. W Europie jest drugi rok wojna, codziennie giną ludzie, my to znamy. Rosja ma w planach atakować kolejne państwa europejskie, bo oni muszą to robić – mają taką politykę, filozofię, bo to państwo terrorystyczne – stwierdził ukraiński samorządowiec.
Jednocześnie Sadowy wyraził swoje niezadowolenie z tego, jak obecnie zachowuje się Zachód wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainie.
– Takie mamy dzisiaj realia. Putin odczuwa dzisiaj inną siłę, bo zachód nie zrobił tego co miał – powiedział.
Zdaniem Sadowego Putina można pokonać jedynie zbrojnie, a dyplomacja i polityka nie są w stanie nic zrobić prezydentowi Federacji Rosyjskiej.
– Tylko moc militarna może coś zmienić, bo różne gwarancje się tutaj nie sprawdzają. Ukraińcy mają siłę, my odczuwamy tę światową odpowiedzialność. My musimy walczyć, będziemy walczyć. Jedyne o co prosimy, to pomoc militarna, żeby zginęło mniej ludzi i żeby Rosja dostała mocno w łeb – powiedział mer Lwowa.