W Maroku kobiety wyszły na ulice, by przezwyciężyć „niesprawiedliwość prawną, dyskryminację i przemoc”. Chodzi o reformę Kodeksu rodzinnego, a protestują działaczki feministyczne, które żądają równości w dziedziczeniu, opieki nad dziećmi i całkowitego zakazu zawierania małżeństw przez nieletnich.
Problem w tym, że te postulaty stoją w sprzeczności z pewnymi tradycjami i nakazami szariatu. W Królestwie Maroka trwają jednak prace nad nowym Kodeksem Rodzinnym i aktywistki mają nadzieję uzyskać pewne koncesje.
Reforma ma przezwyciężyć „niesprawiedliwości i dyskryminację” i jest dokonywana po 20 latach od poprzednich zmian. W 2004 roku królestwo przyjęło kodeks rodzinny, przyznający kobietom więcej praw, pojawiła się odpowiedzialność za rodzinę obojga małżonków, a nawet ograniczenia dotyczące oddalenia żony przez męża, czyli rozwodu. Pojawiły się też ograniczenia dotyczące małżeństwa nieletnich i poligamii.
Obecnie do kluczowych postulatów należy „równość w dziedziczeniu”, sprawowanie pieczy nad dziećmi w przypadku rozwodu, czy całkowity zakaz zawierania małżeństw przez nieletnich. Tradycyjni wyznawcy islamu blokują takie reformy, bo dla wielu warstw społecznych to niemal „rewolucja”.
Spór zahacza o teologię i interpretacje islamu, który jest w Maroku nadal religią państwową. Władze, pomimo oporu, rozpoczęły jednak społeczne konsultacje na temat nowego projektu Kodeksu rodzinnego („Mudawana”). W prace włączyła się m.in. Federacja Lig Praw Kobiet (FLDF), która domaga się pełnej równości praw. Może warto bym im wyeksportować kilka „posłanek” z naszego kraju?
Nową reformę zainicjował sam król. To Mohammed VI w swoim przemówieniu wezwał do „przezwyciężenia negatywnych aspektów”. Powołana pod koniec września komisja złożona z Ministra Sprawiedliwości oraz urzędników instytucji sądowych i religijnych ma za zadanie przeprowadzenie konsultacji i przygotowanie projektu reformy w ciągu sześciu miesięcy.