O Polsce w prasie rosyjskiej pisze się niewiele. Jeżeli już, to czyni się to w formie informacji bazujących najczęściej na wiadomościach opublikowanych w Polsce. Często zamieszcza ona tłumaczenia fragmentów artykułów, które ukazały się w polskiej prasie. Wyjątkiem jest „Niezawisimaja Gazieta”, która zamieszcza duże materiały poświęcone różnym aspektom życia politycznego w Polsce.
Walery Mastierow zamieścił niedawno m.in. komentarz zatytułowany „Wojskowe apetyty Polski skoryguje nowa władza”. Czytamy w nim m.in.: „Ambicjonalne ogłoszenie ministra obrony Polski Mariusza Błaszczaka po spotkaniu z szefem Pentagonu Lloyda Austina o zwiększeniu sił zbrojnych do 300 tys. żołnierzy w celu stworzenia najsilniejszej armii lądowej w Europie może zostać skorygowane. Wszystko zmierza bowiem do tego, ze w najbliższych dniach Sejm (niższa izba parlamentu) odmówi udzielenia votum zaufania reorganizowanemu rządowi premiera Mateusza Morawieckiego. Opozycja, mająca parlamentarną większość, przedstawi swój rząd na czele z ekspremierem liderem »Koalicji Obywatelskiej« Donaldem Tuskiem. Austin przyleciał do Polski z Ukrainy. (…) Zrobił sobie przystanek w Rzeszowie, który stał się w czasie prowadzenia SWO (Specjalna Wojenna Operacja) ważnym centrum dla przerzutów uzbrojenia i techniki dla Ukrainy, a także logistycznym węzłem przemieszczania się do Kijowa i z powrotem wielu oficjalnych osób”.
Lotnisko w Jasionce położone jest 100 km od ukraińskiej granicy. Wcześniej było wykorzystywane głównie przez budżetowe linie lotnicze. Teraz zaś – według określenia „Bloomberg” – stało się „światowymi wrotami do Ukrainy”. Podwoił się tutaj stan amerykańskiej bazy wojennej. Stąd wylatywał do USA Zełenski, który przyznał dla Rzeszowa honorowy znak „Miasto- wybawca”. Leitmotywem spotkania Błaszczaka i Austina w wojskowym miasteczku USA Eagle w Wysokiej Głogowskiej w pobliżu Rzeszowa stała się dwustronna współpraca i bezpieczeństwo w regionie, a także konstatacja, że Polska była i jest kluczowym sojusznikiem USA, o czym świadczy fakt, ze w Polsce zostało dyslokowane 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Do 2015 r. było ich zaledwie kilkudziesięciu – podkreślił Błaszczak. Na stronie internetowej Ministerstwa Obrony zwraca też uwagę polskie stanowisko „nacisku na NATO” i przypomina się stanowisko jego szefa stwierdzające: ”Z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski bardzo ważne jest, żeby z obronność odpowiadały narodowe państwa , a nie jakaś wymyślona armia Europy, zapewnienie bezpieczeństwa nie powinno należeć do zadań UE”.
Mówiąc o współczesnym uzbrojeniu, Błaszczak podkreślił, że polska armia jest wyposażana tylko dzięki doskonałym stosunkom z USA. Jako przykład mogą służyć czołgi Abrams czy wyrzutnie rakietowe Himars. Z Austinem była prowadzona rozmowa o helikopterach Apache, w które już w przyszłym roku będzie wyposażona polska armia. Polscy piloci już szkolą się w USA. O wyjątkowości stosunków Warszawy i Waszyngtonu ma świadczyć też fakt, że nie wszyscy sojusznicy USA mają możliwość nabywać ich same najnowocześniejsze współczesne oprzyrządowanie. Jako przykład może służyć system IBCS, związany z kierowaniem ZRK Patriot.
Systemem tym dysponują wyłącznie armia USA i Wojsko Polskie. To samo można powiedzieć o czołgach Abrams, których ostatnią wersję mają tylko polska armia i USA. „Apetyty” kierownictwa Ministerstwa Obrony całkowicie popiera prezydent Andrzej Duda. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu, zebranego w nowym składzie, wyraził on nadzieję, że coroczne wydatki na siły zbrojne będą na poziomie 4 proc. PKB. Na razie trudno mówić, jaka będzie polityka nowego rządu w sferze obrony, ale to, że ulegnie ona zmianie, nie ma wątpliwości. W rządzie Tuska kandydatem na szefa Ministerstwa Obrony będzie przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego – Władysław Kosiniak-Kamysz. Przedstawiciel jego partii Andrzej Grzyb został też wybrany przewodniczącym Komisji Obrony Narodowej Sejmu. Modernizacja z wykorzystaniem możliwości polskiego przemysłu, zwiększenie wydatków na obronę, zwiększenie liczebności armii, adaptacja do zadań i planów, przeszkolenie personelu i zapewnienie logistyki niezbędnej dla wsparcia nowego oprzyrządowania i wyposażenia – to cele obronnej polityki „Koalicji Obywatelskiej” i „Nowej Lewicy”.
A co mówi portalowi Defence24.pl były zastępca szefa w Ministerstwie Obrony w rządzie Tuska poseł „Koalicji Obywatelskiej” Czesław Mroczek: „Ostatnie lata udowadniają, że 300-tysięczna armia to czysta propaganda ministra Błaszczaka. W zeszłym roku mieliśmy rekordowe redukcje. Roczny przyrost był bardzo mały, szczególnie kiedy rzecz idzie o zawodowych żołnierzy. Tworzenie 300-tysiecznej armii w takim tempie zajęłoby kilka dziesięcioleci”. Dziennik „Gazeta Prawna” zauważa, że nie patrząc na to, ze na papierze tworzy się nowe dywizje, w polskiej armii są problemy z wakatami w już istniejących. Trudności dotyczą nawet oddziałów specjalnych. Wydanie zauważa, że ilość polskich żołnierzy zawodowych w polskiej armii wynosi już 120 tys. Jest to jednak związane nie tyle z intensywnym naborem, co „twórczą księgowością”, np. klasyfikując studentów drugiego kursu wojskowych uczelni jako zawodowych żołnierzy. Armia także zwiększa liczbę nieprofesjonalnych żołnierzy w wojskach obrony terytorialnej (około 30 tys.) i ochotniczej wojskowej służby (ponad 20 tys.).
W mediach rosyjskich wielu rosyjskich ekspertów zastanawia się, czy wyniki wyborów wpłyną na stosunek Polski do Rosji i Ukrainy. „Gazeta.ru” przeprowadziła nawet miniankietę wśród rosyjskich ekspertów, pytając ich, czy zmiana rządu i składu polskiego parlamentu może wpłynąć na wzajemne relacje. Z ich odpowiedzi wynika, że „nie prognozują oni żadnych znaczących zmian”. Oksana Pietrowskaja z RISI uważa, że absolutnie nie ma znaczenia, kto będzie w kierownictwie republiki. Jedyne zmiany mogą być tylko z punktu widzenia wyścigu zbrojeń, do którego wciągała partia „Prawo i Sprawiedliwość”. Możliwe, że rząd Tuska będzie bardziej rozumnie podchodzić do tego problemu i obniży wydatki na obronę. Globalna polityka Polski w stosunku do Rosji się nie zmieni. Jak dalej pisze Aleksiej Popławskij, który ową sondę przeprowadzał: „Podobnego zdania jest też redaktor naczelny pisma »Rosja w globalnej polityce« Fiodor Łukjanow. Według jego słów »dla Rosji nie ma znaczenia, kto sprawuje władzę w Polsce«. Łukjanow stwierdza, że: »W Polsce są bardzo ostre podziały dotyczące kwestii wewnętrznych i europejskich, ale w kwestii Moskwy zajmują jednakową pozycję. To jest postrzegają Rosję jako agresywnego i niebezpiecznego dla siebie przeciwnika. Dlatego znajdujemy się w wygodnej pozycji i możemy śledzić rozwój sytuacji jako zupełnie niezainteresowani komentatorzy«”.
Wiele wypowiedzi na temat Polski można też znaleźć w „Parlamentskoj Gazietie”, organie rosyjskiej Rady Najwyższej. Jej autorzy z reguły omawiają w nich stanowiska rosyjskich deputowanych w sprawach związanych z Polską. Anastasija Ostrowkowa pisze np., że „»Nowyje Liudi« zaproponowali zakaz sprowadzania towarów z Polski”. Pisze w nim: „Elity zachodnich państw wprowadziły cła na rosyjskie towary – do 35 proc., plując na porozumienia, które zostały zawarte na bazie Światowej Organizacji Handlu – WTO. Frakcja »Nowyje Liudi« zaproponowała w odwecie wprowadzenie embarga na towary produkowane w Polsce. Poinformował o tym kierujący frakcją »Nowyje Liudi« Aleksiej Nieczajew na spotkaniu z prezydentem Rosji Władymirem Putinem. Podkreślił, że Polska to państwo, w którym znajduje się wiele produkcyjnych filii różnych państw, w których wytwarza się towary dla całego WNP i Zachodniej Europy. »My w żaden sposób nie odpowiadamy na towarowe sankcje Zachodu i czym wcześniej zaczniemy, tym wcześniej wprowadzimy sankcje« – powiedział Nieczajew. »Polska już zabrała Rosjanom biznes, majątek i pieniądze«. Nieczajew zaproponował w odwecie wprowadzić embargo na towary wytwarzane w Polsce, w tym także na te grupy towarów, których w Rosji się nie produkuje”.
To samo pismo, czyli „Parlamentskaja Gazieta”, cytuje też słowa Leonida Słuckiego, lidera frakcji Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, następcy zmarłego Władymira Żyrinowskiego, który w swoim kanale na Telegramie napisał, że: „Warszawa śpi i śni, jak tu osłabić Rosję, według modelu rozpadu ZSRR albo rozczłonkowania Jugosławii”. Słowami tymi skomentował wypowiedź eks-prezydenta Lecha Wałęsy, który – jak pisze Wiktorina Kortaszewa w tekście zamieszczającym słowa Słuckiego – „zaproponował rozczłonkować” Rosję. Według jego opinii w Rosji należy „wzniecić powstanie” 60 narodów, rozdrobnić państwo i zmniejszyć liczebność jego ludności do 50 mln. Autorka ta dalej przytacza słowa tego polityka, z których wynika, że „były prezydent Polski postanowił zgłosić się do konkursu na głównego amerykańskiego darmozjada, żyjącego na cudzym chlebie. W tym swoim wystąpieniu Wałęsa dał rozgrzeszenie USA, Europie i NATO na rozszerzenie strefy swojego wpływu”. Wiktorina Kartaszewa pisze też, że: „Wcześniej pierwszy zastępca Komitetu Rady Federacji do Spraw Międzynarodowych Władymir Dżabarow, komentując słowa Lecha Wałęsy, ogłosił, że wysokie stanowisko nie przysporzyło eks-prezydentowi Polski ani mądrości, ani mózgu”.
W mediach rosyjskich poświęca się też nieco uwagi stosunkom polsko-ukraińskim. Zdaniem Kiryła Wyszyńskiego, redaktora radia „Sputnik”, wspólna nienawiść do Rosji, wiążąca dotąd Kijów i Warszawę, odeszła na drugi plan. Stwierdził on, że: „Stosunki między Ukrainą a Polską zaostrzyły się przed parlamentarnymi wyborami w Polsce (…) Wtedy na Ukrainie mówiono, że jest to czasowa historia, a polska partia rządząca »Prawo i Sprawiedliwość« chce umocnić pozycję wśród mieszkańców wsi, stanowiących jego podporę. Wybory przeszły, a stosunki się nie poprawiły, ale pogorszyły. Ogromne kolejki na granicy – do pięćdziesięciu kilometrów, w której dwóch ukraińskich kierowców umarło. Sytuacja staje się tragiczna, nie tylko w ekonomicznym, ale i ludzkim planie”. Rozwijając swoją myśl, Wyszyński twierdzi, że ta „historia pokazuje, że jedyną rzeczą, która wiąże Kijów i Warszawę, jest przeciwstawianie się Rosji”. Kontynuując, Wyszyński konkluduje, że: „Główny wniosek, jaki można z tego wyciągnąć, to to, że stosunki między Polską, która przez długi czas była głównym adwokatem Ukrainy w Europie, a Ukrainą, nie są bynajmniej idylliczne. Wspólna nienawiść, która je wiązała w ostatnim roku – nienawiść do Rosji – odchodzi na drugi plan, kiedy sprawa dotyczy pieniędzy”.