Ponad 400 lewicowych organizacji wezwało do zorganizowania „dnia strajku – pracowników imigrantów”, aby uczcić Międzynarodowy Dzień Ochrony Praw Migrantów. Taka akcja miała miejsce 18 grudnia. Zaplanowano też około pięćdziesięciu demonstracji w Paryżu, Marsylii, Nantes, Rennes, Lille, Dijon, czy Châteauroux.
W sumie rozmaite wiece odbyły się w ponad 50 miastach Francji. Hasłami były protesty wobec rzekomego ograniczania „warunków goszczenia” migrantów, czy „odmów odnawiania zezwoleń na pobyt”. Władzom zarzuca się mnożenie trudności w uzyskiwaniu „dodatków mieszkaniowych dla studentów zagranicznych”, a także zbyt szerokie i masowe wydawanie tzw. OQTF, czyli nakazów opuszczenia terytorium Francji.
Protesty wsparły partie lewicy, stowarzyszenia pro-imigranckie, a także związki zawodowe, które krytykują politykę migracyjną za „podważanie praw i godności cudzoziemców”, czyli „codzienną przemoc społeczną, administracyjną i instytucjonalną, niezgodną z demokratycznymi zasadami naszych społeczeństw”.
Zebrani na wiecach i marszach zadali uchylenia tzw. ustawy Darmanina i okólników Retailleau, zamknięcia służących do deportacji aresztów administracyjnych (CRA) oraz legalizacji pobytu wszystkich nielegalnych imigrantów. Była mowa o „innym rodzaju społeczeństwa: humanistycznego, opartego na solidarności i egalitaryzmie”, a hasło protestów i strajku brzmiało: „Dzień bez nas: jeśli przestaniemy (pracować), wszystko się skończy!”.
Wśród organizatorów były takie organizacje jak Attac, CGT, La Cimade, Femmes Egalité, FSU, LDH (Liga Praw Człowieka), Oxfam France i SOS Racisme. W Paryżu zgromadzenie miało miejsce Placu de la République.
Źródło: Le Figaro