Strona głównaGŁÓWNYNASZ WYWIAD. Foryś: Uwolnić świnie z sideł eurokratów!

NASZ WYWIAD. Foryś: Uwolnić świnie z sideł eurokratów!

-

- Reklama -

Podczas rozmowy na temat klimatycznych dyrektyw unijnych oraz bezpieczeństwa żywnościowego i militarnego, szef radomskiego okręgu Konfederacji Korony Polskiej Rafał Foryś przytoczył przykład dramatu ingerencji systemu w życie rolników. Podzielił się również z „Najwyższym Czasem!” alternatywnymi postulatami, które zapowiadają przywrócenie kontroli Polakom nad własnymi gospodarstwami.

Julia Gubalska: Donald Tusk zapowiedział wzmożone działania nad wprowadzeniem w życie ETS2. W jaki sposób dyrektywy unijne godzą w polskie rolnictwo?

Rafał Foryś: ETS2, ETS1 czy wszystkie inne doktryny płynące z centralizacji przepisów Unii Europejskiej źle wpływają na nie tylko na polskie rolnictwo, ale i na całą gospodarkę, ponieważ będą podnosić koszty dla rolników, dla przetwórców, dla dystrybutorów, ogólnie na przedsiębiorców. Więc cały sektor rolnictwa i wszystkie gałęzie powiązane z tym sektorem zostaną obciążone czy to nowymi podatkami, czy to w ramach ETS2, czy to podatkami płynącymi z założeń Zielonego Ładu. Nie ma to nic wspólnego z wcześniejszymi ustaleniami, które dotychczas płynęły w ramach wspólnej polityki rolnej.

Gdy była akcesja do Unii Europejskiej, nasi rolnicy taką wspólną politykę rolną by zaakceptowali. Zakładała ona obniżenie kosztów produkcji z troską o dobro konsumenta. Czyli Europejczyk miał dostawać zupełnie tanio zdrową żywność od naszych i europejskich rolników właśnie w ramach tej akcesji, w ramach wspólnych umów. Delikatnie rzecz ujmując, zostaliśmy oszukani wszyscy.

Nie tylko rolnicy, bo także konsumenci zapłacą za produkty rolne znacznie drożej. Zostaliśmy oszukani i niestety źle to wygląda przy porównaniu z umową Mercosur, czyli umową z Ameryką Łacińską, gdzie opłaty celne będą zniesione, gdzie wszystkie restrykcje dotyczące np. używania środków ochrony roślin tam, a w Europie nie mają nic ze sobą wspólnego. Podobnie sprawa wygląda z liberalizacją handlu w ramach umowy z Ukrainą. Ta umowa uległa zmianie na korzyść Ukrainy wskutek wzrostu kontyngentów na produkty rolno-spożywcze pochodzące z Ukrainy, które mają trafiać na rynek europejski, w tym także na rynek Polski. Czy Donald Tusk się zgadza? On nie ma większego wyboru, bo robi wszystko pod dyktando Brukseli, pod dyktando Niemiec.

Czy istnieje korelacja pomiędzy uzależnianiem polskiego bezpieczeństwa wolnościowego a bezpieczeństwa militarnego od wpływów zewnętrznych przez organy Unii Europejskiej?

Oczywiście, że te dwa fundamentalne sektory powinny być w rękach Polaków. Jeżeli uzależnimy się od importu, czy to w rolnictwie, czy w zbrojeniówce, nie będziemy samowystarczalni. Nie będziemy suwerennym krajem. Kraj, który jest uzależniony od importu w czasie wojny, kryzysu, zamknięcia granic, kolejnego wirusa, jest skazany na uzależnienie od krajów sąsiednich. Od tych krajów, z którymi podpisał umowę czy to na dostawę broni, czy żywności. Więc oczywiście, że nasza gospodarka powinna w szerokiej skali być oparta na przemyśle zbrojeniowym, który pochodzi z naszego kraju. Podobnie zresztą z rolnictwem i całą gospodarką.

Tak samo jeśli chodzi o sektor energetyczny i bezpieczeństwo energetyczne. Powinniśmy wrócić do węgla. Więc taka korelacja powinna być zawiązana pomiędzy strategicznymi sektorami i z narodem polskim, a nie z krajami sąsiednimi. Co nie wyklucza otwartego handlu geopolitycznego z całym światem. Tylko na naszych zasadach, w celu zrównoważenia i normalizacji, żeby Polska na tym zyskała, a nie tylko była odbiorcą. Po to, aby dywersyfikacja produktów rolno-spożywczych wychodziła również z naszego kraju.

Podobnie w przypadku produkcji dronów. My jesteśmy pod względem technicznym i inżynieryjnym wysoko rozwinięci. Mamy inżynierów, którzy potrafią zrobić najnowocześniejsze drony na świecie i niestety w głównej mierze poprzez biurokrację, poprzez te przepisy, które hamują potencjał naszych inżynierów, nie możemy zarabiać dosłownie miliardów na sprzęcie wojskowym. Tylko nasza myśl technologiczna, nasze patenty są oddawane wręcz za darmo na Ukrainę. I to Ukraina, w której toczy się konflikt wojskowy korzysta na tym, że nasza myśl techniczna tam została pozyskana. Nie dosyć że jest to niegospodarny, nieudolny rząd, to jest to zdrada stanu, w mojej ocenie.

Zarówno jako szef radomskiego okręgu Korony, jak i Prezes Fundacji „Rolnik Handluje”, jest Pan na co dzień blisko potrzeb obywateli, kontaktuje się Pan z rolnikami. Jaki jest obecnie największy problem, który zauważa Pan spośród wielu wyzwań współczesnej Polski?

Do mnie spływają problemy dotyczące zdrowia. Dlaczego? Ponieważ rolnictwo ze zdrowiem jest bardzo ściśle powiązane. Uważam, że resort zdrowia powinien być powiązany z ministerstwem rolnictwa, bo to, co jemy, ma znaczenie. Głównie ta ultra przetworzona żywność, jaką nabywamy w marketach, sieciach handlowych, niestety zbiera żniwo w chorobach przewlekłych, w chorobach neurorozwojowych, metabolicznych. Wszystko przekłada się na nasze zdrowie. Mogę się podzielić takim problemem, chyba sprzed miesiąca, który naprawdę mnie poruszył. To było moją podstawą do tego, aby wywnioskować dwa postulaty, które w porozumieniu z Konfederacją Korony Polskiej, moją Fundacją „Rolnik Handluje” i portalem o tej samej nazwie zdecydowaliśmy się wystosować. Ja o tym mówiłem przed Pałacem Prezydenckim, z posłami Korony i rolnikami. Mówiliśmy o tematach rolnych, o problemach i rozwiązaniach.

Proszę sobie wyobrazić małe gospodarstwo rodzinne, parohekatorowe, na którego powierzchni siedem rodzin hodowało trzy świnie. Nie zgłosiło tego faktu do Agencji Restrukturyzacji, do weterynarii, do Państwowej Inspekcji Sanitarnej i do szeregu innych instytucji, gdzie wiąże się to z niesamowitą papierologią i biurokracją. Jakiś życzliwy sąsiad czy nie wiadomo kto, doniósł weterynarii spod Chełma o tym fakcie, skąd przyjechali na to gospodarstwo i ubili zdrowe świnie. Świnie, przy których ci ludzie, rodzina, chodziła ponad rok, karmiła własnymi burakami, ziemniakami, wszystkim tym, co pozyskali z własnej ziemi, żeby wyhodować zdrową świnię i ją spożyć na własny użytek. Zabrano im te świniaki – i to już jest w ogóle tragedia państwa, naszego ustroju i weterynarii: ubili zdrowe zwierzęta i zutylizowali zdrowe mięso! To jest jakiś dramat.

Ja w związku z tym wystosowałem dwa postulaty pod Pałacem Prezydenckim, po uzgodnieniu z Koroną jako prezes Fundacji. Bez zbędnej papierologii musi wrócić hodowla przyzagrodowa bez wymogów fermowych, aby chłop, rolnik, gospodarstwo rodzinne, które ma ochotę hodować taką świnkę, mogło to robić. Bez jakiegoś zgłaszania wniosków na własny użytek i bez stawiania obór z dotacją za dwa, trzy miliony, bo to też jest bez sensu. Głównie chodzi o trzodę chlewną, co jest obarczone wielkimi biurokratycznymi ramami. Kiedyś to robiliśmy, byliśmy potęgą, jeśli chodzi o pogłowie trzody chlewnej w Polsce. Było to ponad 20 milionów sztuk rocznie, teraz jest to około 3–4 milionów. Zostaliśmy pozbawieni suwerenności żywnościowej. Zdrowej żywności, którą w tym przypadku mogło pozyskać siedem rodzin. Moim drugim postulatem jest ubój na własny użytek.

To jest w ogóle fundament naszej egzystencji, którego nie mamy w kraju rolniczym, w centrum Europy, co dla mnie jest szokiem. Miałem niejeden taki telefon i nie praktykuje się tego w zachodniej Europie, żeby utylizować zdrowe mięso. Więc takie dwa projekty ustaw powinny wrócić na wokandę. Oczywiście, jeżeli gospodarstwo spożywa taką żywność, to nie może tego kolportować, na tym zarabiać. Ale jeśliby chciało, bo np. syn czy córka zauważy, że na takim gospodarstwie można zarobić i przykładowo sąsiadka też chce nabyć taką zdrową żywność, to byłby to niesamowity start-up dla takich gospodarstw, w których ktoś chce się tym zająć i sprzedawać dalej taką żywność. Wtedy nie ma problemu, idzie do weterynarii, do inspekcji, zakłada tzw. rolniczy handel detaliczny i w dosyć uproszczony sposób, zgodny z prawem sposób może takie surowe czy przetworzone mięso sprzedawać. Dostaję masę takich telefonów jako administrator i właściciel strony sprzedaży bezpośredniej, że ludzie chcą pozyskiwać zdrową żywność. Tylko to też powinno być dobrze respektowane.

Ośrodki Doradztwa Rolniczego i inne instytucje powinny wspierać takie gospodarstwa, które ruszają z takimi start-upami, ponieważ ruszają ze świetnym pomysłem, z 0 zł z budżetu państwa. Oni nie potrzebują dotacji, ponieważ dla 2–3 świnek nie trzeba budować wielkich obór. Wspierają się produkcją roślinną, którą nabywają z własnego gospodarstwa bądź od sąsiada. Dziś mamy ogromny problem w rolnictwie ze zbytem hodowli roślin. Gdyby pogłowie świń zaczęło w naturalny sposób rosnąć, my pozbywamy się na naszym wewnętrznym rynku tego surowca, więc nie musimy być zależni od rynków zagranicznych. Po prostu ten surowiec służy do wykarmienia trzody chlewnej i hodowli. Dla mnie to jest oczywista sprawa, która niestety jest zaniedbana i ja tego nie odpuszczę. Konfederacja Korony Polskiej, mam nadzieję, z moją małą pomocą na pewno będzie o tym głośno mówić.

Dziękuję za rozmowę.

Najnowsze