Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) wysłała do Radia Szczecin wezwanie do przestrzegania ustawy o radiofonii i telewizji. Chodzi o występ Grzegorza Brauna z lutego, gdy „łaskawie” zaproszono do radia Grzegorza Brauna jako jednego z kandydatów na prezydenta. Redaktor naczelny wówczas odżegnał się od niego i pozwolił na częściowo swobodną wypowiedź nie zadając żadnych pytań. Jak się okazuje, wpłynęło na to dwie skargi.
Braun był ewidentnie dyskryminowany w utrzymywanych pod przymusem z naszych podatków mediach. Te jednak mają formalny nakaz udzielenia jakiegoś głosu każdemu kandydatowi na prezydenta. Nakaz ma tworzyć pozory „pluralizmu” dla najgłupszych odbiorców.
Dlatego też Braun otrzymał zaproszenie do Radia Szczecin. Redaktor naczelny radia Sebastian Wierciak jednak odżegnał się od niego jak tylko można i udzielił częściowo swobodnego głosu. Zastrzegł sobie prawo przerwania wypowiedzi, jeśli prawicowiec będzie mówił coś, co w mniemaniu naczelnego będzie „antysemickie”, „ksenofobiczne” albo „nietolerancyjne”. Więcej o tym przeczytacie w artykule poniżej.
Anna Ostrowska, rzecznik prasowa KRRiT poinformowała, że w związku z tym programem wpłynęły do KRRiT dwie skargi.
– W związku z audycją „Rozmowa pod krawatem” w Radiu Szczecin wpłynęły dwie skargi od słuchaczy. W ocenie skarżących formuła przyjęta przez prowadzącego miała charakter dyskryminujący wobec jednego z uczestników – kandydata na urząd Prezydenta RP, pana Grzegorza Brauna – przekazała Ostrowska w odpowiedzi na pytania wirtualnemedia.pl.
– Zwracano uwagę na fakt, że dziennikarz na wstępie audycji wyraził osobistą niezgodę z poglądami gościa oraz odstąpił od przeprowadzenia z nim wywiadu. Zaproponował, aby w czasie przewidzianym na rozmowę kandydat przedstawił swoje stanowisko samodzielnie, zaznaczając jednocześnie, że zareaguje na ewentualne treści niezgodne z prawem – dodała.
W wyniku postępowania wyjaśniającego szefowa KRRiT Agnieszka Glapiak skierowała do Radia Szczecin wezwanie ws. „niedopuszczalnego zachowania dziennikarza mediów publicznych”, który wygłaszał na antenie swoje prywatne poglądy polityczne. „Konsekwencją” tego jest zobowiązanie nadawcy do przestrzegania przepisów zawartych w art. 21 pkt 1–3 ustawy o radiofonii i telewizji.
– W związku z przesłanym pismem, KRRiT oczekuje od nadawcy przedstawienia informacji o wdrożonych procedurach w celu uniknięcia w przyszłości podobnych incydentów. Nadawca ma obowiązek udzielenia odpowiedzi na piśmie w ustawowym terminie – poinformowała Ostrowska.
Czyli brak jest realnych konsekwencji. Ale formalnie problem zauważono. Rzecz jasna, faktycznie nic się nie zmieni.

