Koncern naftowy BP poinformował w poniedziałek, że w związku z niedawnymi atakami rebeliantów Huti na statki tymczasowo wstrzymuje wszystkie dostawy ropy naftowej przez Morze Czerwone.
Morze Czerwone jest jedną z najważniejszych na świecie tras transportu ropy naftowej i innych paliw, a także towarów konsumpcyjnych.
„Bezpieczeństwo i ochrona naszych pracowników i osób pracujących w naszym imieniu jest priorytetem BP. W świetle pogarszającej się sytuacji w zakresie bezpieczeństwa żeglugi na Morzu Czerwonym BP zdecydowało się tymczasowo wstrzymać wszystkie tranzyty przez Morze Czerwone. Będziemy na bieżąco weryfikować tę zapobiegawczą przerwę, w zależności od rozwoju sytuacji w regionie” – napisała firma w komunikacie.
Wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci Huti atakują przy użyciu dronów i pocisków statki przepływające przez mającą 32 km szerokości i niebezpieczną w nawigacji cieśninę Bab al-Mandab, znaną również jako Brama Łez. Rebelianci zadeklarowali swoje poparcie dla palestyńskiej organizacji Hamas i oświadczyli, że atakują statki płynące do Izraela, choć nie jest jasne, czy wszystkie zaatakowane statki rzeczywiście tam zmierzały.
Po tych atakach wiele firm frachtowych zawiesiło transport towarów przez Morze Czerwone, zrobiły to m.in. dwie największe na świecie firmy frachtowe MSC i Maersk. Również w poniedziałek tajwańska firma Evergreen ogłosiła, że tymczasowo zaprzestaje przyjmowania izraelskich ładunków i poinstruowała załogi swoich kontenerowców, aby do odwołania zawiesiły żeglugę przez Morze Czerwone.
Jeden z największych na świecie przewożników ropy naftowej zawiesza transporty przez Morze Czerwone