TVN24 bezpośrednio zaatakował nasze cykliczne wydarzenie – Targi Książki Bez Cenzury. Impreza, odbyła się 25 października w hotelu Golden Tulip w Krakowie. Oto, co sądzi o cenzorskich zapędach TVN zapytaliśmy publicystę „Najwyższego Czas-u!” Stanisława Michalkiewicza.
Fragmenty targów zostały nagrane, tendencyjnie skomentowane i udostępnione na oficjalnej stronie tvn24.pl i w mediach społecznościowych przez dziennikarzy: Bartosza Żurawicza i Filipa Czekałę.
Największe emocje u obu panów wywołały książki, które z góry (bo wątpię, że ktokolwiek z dziennikarzy zerknął na ich treść), po okładce, zostały określone jako antysemickie, antyukraińskie i ksenofobiczne, a sam „Najwyższy Czas!” – jako gazeta ultraprawicowa.
Czytaj więcej: TVN24 zaatakował Targi Książki Bez Cenzury. Donos na policję i naciski na hotel
O komentarz do sprawy poprosiliśmy redaktora Stanisława Michalkiewicza. Oto, co odpowiedział:
„Stacja TVN, podobnie jak Judenrat »Gazety Wyborczej«, od samego początku pozostaje w służbie totalniactwa, z lekka tylko maskowanego troską o uchronienie mniej wartościowego narodu tubylczego, któremu chcieliby przeznaczyć strawę duchową uprzednio przetrawioną przez samozwańczych rewidentów cnoty.
Z treści artykułu wynika, że autorzy nie zadali sobie trudu zapoznania się z książkami, które krytykują, np. z książką b. ambasadora Krzysztofa Balińskiego »Ukropolin«, która krytycznie – ale merytorycznie – omawia stosunki polsko-ukraińskie.
Podobnie naiwnie, żeby nie powiedzieć – głupio – brzmią słowa oburzenia, że na jednym ze stoisk znalazła się książka Dugina (rosyjskiego geopolityka – dop. red.). Głupio – bo autorzy publikacji TVN najwyraźniej uważają, że Dugina nikt nie powinien czytać – nawet przez papierek lakmusowy. Tymczasem celem literatury jest dostarczenie czytelnikom również tych opinii, z którymi mogą oni się nie zgodzić – ale to oni powinni podejmować w tej sprawie samodzielne decyzje. Tym – co tu ukrywać – durniom – wystarczy, że Judenrat, czy jakiś inny sanhedryn zakazał czytania tych książek. Co nam to przypomina?
Ano – okres pierwszej komuny, a nawet wcześniejsze czasy Mikołaja I w Rosji, kiedy to uważano, że jeśli coś zostało wydrukowane, to znaczy, że jest przez zwierzchność podane do wierzenia. A w konstytucji (art. 14 i art. 31 ust. 2 i 3) jest zapisana wolność środków przekazu, czyli zakaz cenzury prewencyjnej – ale samozwańczy rewidenci cnoty z TVN i z kierownictwa Targów Książki Cenzurowanej takimi głupstwami najwyraźniej się nie przejmują”.
                                    
