Polityk Konfederacji Dobromir Sośnierz był gościem „Gońca”. Odniósł się do zachowania Grzegorza Brauna, który gaśnicą proszkową ugasił palące się w Sejmie świece chanukowe.
– Oczywiście, że zrobił źle. Uważam, że jakiekolwiek akty wandalizmu, dewastacji, naruszania czyjejś nietykalności cielesnej itd. w żadną stronę nie są do usprawiedliwienia. I jak obrzydliwe były te ataki na kościoły, jak obrzydliwe było usprawiedliwianie Marty Lempart przez lewicową część sceny politycznej i „poetyki” tych tzw. strajków kobiet, tak samo ja nie zamierzam być hipokrytą i mówić, że jeśli podobne zachowania dzieją się w przeciwnym kierunku, to ja będę je pochwalał. No nie – wskazał Sośnierz.
– Uważam, że forma tego protestu, już pomijając jego zasadność, jest zupełnie nie do przyjęcia. Dla mnie jest to wyjście poza cywilizowany standard. I tutaj reakcja Konfederacji też jest taka. Konfederacja odcięła się od tego i ukarała Grzegorza Brauna – przypomniał.
– Czy ten zarzut, że np. wy daliście się pod presją podporządkować, jest według Pana słuszny? – pytał prowadzący.
– Sankcje ze strony Konfederacji na pewno nie są przesadzone. Są, myślę, adekwatne właśnie – ocenił. Jak dodał „po stronie lewicowej oni mają taką tendencję do histeryzowania i do wyolbrzymiania różnych rzeczy, będąc przy tym bardzo niekonsekwentnym często”.
Sośnierz przypomniał, że „niedawno sami domagali się tego, żeby obraza uczuć religijnych czy przerywanie uroczystości religijnych nie było surowo karane, a teraz, kiedy się okazało, że jedynie słuszne obrzędy zostały pogwałcone, to już nie, to już natychmiast są za tym, żeby to surowo ukarać i mnożą te kary i licytują się”.
Prowadzący wskazał, że dwa lata temu sam Szymon Hołownia postulował zlikwidowanie paragrafu mówiącego o obrazie uczuć religijnych. – I teraz upoważniono Kancelarię Sejmu do tego, żeby zawiadomić na podst. art. 195 Kodeksu karnego – zaznaczył.
– Przeginając w drugą stronę myślę, że robią z Grzegorza Brauna męczennika, który dla ludzi tylko obrośnie dzięki temu jeszcze większą legendą i będą dla niego robili zbiórki itd. Myślę, że jest to też przeciwskuteczne – ocenił Sośnierz.
– O ile należy oczywiście taki czyn ukarać adekwatnie do zagrożenia, jakie spowodował i do tego, w jaki sposób naruszył rzeczywiście własność, wolność, nietykalność cielesną innych ludzi, no to nie należy też przeginać. Jest to ostatecznie tylko zgaszenie świeczek. Rozumiem, że rozpylenie tej gaśnicy było nieadekwatnym sposobem do tego, co się chciało uczynić – powiedział.
Jak dodał, wydaje mu się, że skutki uboczne były „niezamierzonym efektem działania”. – Myślę, że Grzegorz Braun nie wiedział do końca, co robi, otwierając tę gaśnicę. Było widać, że nie wie, jak ją obsługiwać, bo otwarł już w połowie drogi – wskazał Sośnierz. W ocenie polityka, „z całą pewnością” było to działanie impulsywne.