Debata na temat ustawy „o końcu życia” musi zostać zakończona jeszcze przed wyborami prezydenckimi we Francji – oznajmiła rzeczniczka rządu Maud Bregeon. „Koniec życia” to eufemistyczna nazwa ustawy, która otwiera nad Sekwaną akceptację eutanazji.
Wygląda na to, że coraz bardziej krytykowany prezydent Emmanuel Macron chce pozostawić po sobie jeszcze jedną „progresywną” pamiątkę. Za jego kadencji dokonano już „konstytucjonalizacji aborcji”, a prowadzone są też prace na otwarciem furtki dla eutanazji.
Rzeczniczka rządu Maud Bregeon dodała, że chodzi o dwa projekty ustaw. Jeden dotyczy opieki paliatywnej, a drugi, bardziej delikatny, dotyczy wprowadzenia „wspomaganego umierania”. To typowe działanie typu „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, chociaż w tym przypadku akurat zamienili Boga z diabłem.
Parlamentarne debaty na temat „końca życia” trwają już od wielu miesięcy, ale ich finalizację zakłóciły kolejne kryzysy polityczne i przedterminowe wybory. Ustawa „musi zostać przeprowadzona przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku ” – oświadczyła jednak rzeczniczka rządu Maud Bregeon w wywiadzie dla „Le Parisien”.
Teksty ustawy zostały już przyjęte pod koniec maja przez Zgromadzenie Narodowe w pierwszym czytaniu. Jednak termin ich rozpatrzenia przez Senat, w którym istnieje jeszcze opozycja wobec idei eutanazji, nie został zatwierdzony.
Senat początkowo planował dwutygodniową debatę od 7 października, ale upadek rządu François Bayrou spowodował kolejne przesunięcie terminu. Później rozpoczęcie prac zaplanowano na 20 października, ale termin ten nie mógł dojść do skutku z kolei na rezygnację premiera Sébastiena Lecornu.
Przesunięcia terminów niepokoją obóz „euta-nazistów”, którzy obawiają się, że ostateczne przeforsowanie ustawy może być niemożliwe przed kolejnymi wyborami prezydenckimi, a wynik tych wyborów może być przecież różny…
Źródło: Le Figaro