Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił powołanie nowej jednostki wojskowej. Rzecz jasna nie chodzi o drony, tylko o Wojska Medyczne. Jej dowódcą minister mianował pułkownika Mariusza Kiszkę.
Na terenie 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i sekretarz stanu w MON Cezary Tomczyk brali udział w uroczystości powołania Dowództwa Wojsk Medycznych. Wedle zapowiedzi Kosiniaka-Kamysza, szefem nowej jednostki zostanie płk. Mariusz Kiszka, lekarz i żołnierz.
Jak przekonywał szef MON, powstanie WM ma pozwolić m.in. na wykorzystanie wniosków z pola walki w Ukrainie, zasadniczo odmiennych od doświadczeń polskich żołnierzy z Iraku czy Afganistanu” [cyt. za wp.pl – red. nczas]”.
Główny cel zmian to przygotowanie medycyny cywilnej i wojskowej na sytuacje kryzysowe.
– Nigdy nie wolno wojny zaakceptować. Ta noc z 9 na 10 września uświadomiła jeszcze raz bardzo dobitnie, że to jest metr od nas. Oddziałuje to bardzo mocno na poczucie naszego bezpieczeństwa – przekonywał Kosiniak-Kamysz.
– Po to powołujemy Wojska Medyczne z siedzibą w Krakowie, żebyśmy mieli możliwość rozwoju całej medycyny pola walki – kontynuował.
Poza Wojskami Medycznymi utworzony ma zostać „legion medyczny”. W jego ramach medycy cywilni mają wspierać wojsko.
– Zarówno żołnierze, jak i cywile pracujący w szpitalach, przychodniach, którzy będą nam pomocni, będą tej pomocy udzielać nie tylko w momencie zagrożenia – twierdził minister obrony narodowej.
Dodał, że przy pracach nad powołaniem WM wykorzystano „wnioski z ubiegłorocznej powodzi”. Następnie wtrącił religię klimatyczną.
– Implementujemy to do działań wojsk medycznych. Będziemy działać nie w czasach nie kryzysu, wojny, ale w czasach zagrożenia bezpośredniego, związanego z huraganami, podtopieniami, powodziami, zmianami klimatycznymi – mówił szef MON.
– Wojska Medyczne to jest taki algorytm postępowania, szczególnie na czas kryzysu i wojny – kontynuował.