Strona głównaMagazynPamiętam czasy, gdy walczyliśmy z komunistami, zamiast ich wybierać

Pamiętam czasy, gdy walczyliśmy z komunistami, zamiast ich wybierać

-

- Reklama -

Cytując przemówienie Salvadora Allende, wygłoszone w nocy 4 września 1970 roku, Jeannette Jara z Komunistycznej Partii Chile zakończyła swoje wystąpienie po ogłoszeniu jej kandydatką lewicy na prezydenta w listopadowych wyborach: „Mówię wam, że wracamy do domu z radością z osiągniętego zwycięstwa”. Na zakończenie wiecu tłum w centrum Santiago entuzjastycznie krzyczał: Viva Chile!

Wybory prezydenckie w Chile zaplanowane są na 16 listopada bieżącego roku. Kampania wyborcza w wielu aspektach przypomina tę w Polsce. Działają podobne mechanizmy. Na debaty nie jest zapraszany Johannes M. Kaiser, chilijski kongresmen i przewodniczący Narodowej Partii Libertariańskiej. W mediach społecznościowych pojawiają się krytyczne komentarze. „Niedopuszczalne jest, aby w debacie na temat kluczowych dla kraju kwestii pominięto @Jou_Kaiser. Czy może po prostu boją się tych, którzy chcą przebić bańkę? Chilijczycy zasługują na wysłuchanie wszystkich perspektyw i propozycji, nie tylko tych wybranych” – pisze oburzony internauta.

29 czerwca była minister w socjalistycznym rządzie Gabriela Boricia wygrała prawybory lewicy w Chile i przygotowuje się do walki z prawicą w listopadowych wyborach prezydenckich. „Jestem kandydatką lewicowo-centrową, nie komunistką” – powiedziała Jara po zwycięstwie w prawyborach, powtarzając tę tezę jak mantrę w niemal każdym wywiadzie. Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej, również tak mówił w 1959 roku, a później został sekretarzem rządzącej Komunistycznej Partii Kuby. „Nie jestem komunistą” – twierdził także Hugo Chávez w 1998 roku, były prezydent Wenezueli, który po objęciu władzy wprowadził misje boliwariańskie, rady komunalne, przeprowadził reformę rolną i nacjonalizację wielu kluczowych gałęzi przemysłu.

Czy Chilijczycy mogą obawiać się podobnego rozwiązania, jak na Kubie i w Wenezueli? Pytana w wywiadzie o sytuację na Kubie Jara stwierdziła: „Uważam, że Kuba ma inny system demokratyczny niż nasz… Istnieje jedna partia, ale nie jest to jedyny taki system, a każdy naród musi zdefiniować swój rząd”.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

W felietonie „Być komunistą” Axel Kaiser, brat kandydata na prezydenta i autor książki wydanej w języku polskim pt. „Uliczny ekonomista”, pisze: „Kłamstwa i wypaczanie języka, a także religijne przywiązanie do przemocy, są podstawowymi elementami komunistycznego credo, a zatem każdy, kto się go trzyma, jest potencjalnym zagrożeniem dla liberalnej demokracji. Oczywiście ostatnie może być wykorzystywane przez komunistów jako środek, o ile służy im do postępu, ale jeśli warunki się zmienią i dyktatura partii stanie się możliwa, komuniści będą tam, aby ją zniszczyć i skoncentrować całkowitą władzę w swoich rękach”.

Po zakończonych wyborach prezydenckich w Polsce zaczynam obserwować wybory prezydenckie w Chile. Polska żyje podziałem na PiS i PO, a chilijskie społeczeństwo dzieli stosunek do generała Augusto Pinocheta. Lewica w Chile, która wystawia komunistkę w listopadowych wyborach prezydenckich, chce na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi zdelegalizować Libertariańską Partię Narodową, ponieważ narusza istniejący konsensus na temat dyktatury Augusto Pinocheta.

Przewodniczący partii J. Kaiser oraz chilijski kongresmen Christian Labbé kwestionują dominującą narrację na temat wydarzeń z 11 września 1973 roku. Tego dnia chilijskie siły zbrojne pod dowództwem generała Pinocheta przeprowadziły zamach stanu, który obalił demokratycznie wybrany rząd socjalisty S. Allende, inaugurując dyktaturę wojskową, trwającą do 1990 roku. Niektórzy, w tym Kaiser, twierdzą, że zamach stanu był konieczny, argumentując, że Allende planował wprowadzenie dyktatury podobnej do tej na Kubie, mając wsparcie Fidela Castro. Labbé z kolei stwierdził w Radio Agricultura, że „Chile już raz wyeliminowało komunizm, a jeśli zajdzie taka potrzeba, należy to zrobić ponownie”, odnosząc się do komunistycznej kandydatki lewicy, która ma być następczynią obecnego prezydenta Chile, G. Boricia.

W debacie publicznej w Chile pojawia się również temat nielegalnych migrantów. Jara opowiada się za łagodną polityką imigracyjną, podczas gdy Kaiser zajmuje stanowisko zdecydowanie przeciwne. Kandydat narodowej partii libertariańskiej uważa, że nielegalni imigranci nie powinni otrzymywać świadczeń, takich jak pobyt czasowy, dostęp do opieki zdrowotnej, edukacji czy mieszkań, ponieważ stanowi to zachętę do nielegalnej imigracji. Kaiser zaproponował także zatrzymanie i deportację nielegalnych imigrantów, w tym utworzenie tymczasowych obozów dla uchodźców do czasu ich wydalenia. Łączy on nielegalną imigrację z rosnącą przestępczością, argumentując, że niekontrolowany wjazd umożliwił przybycie gangów i mafii.

Temperaturę debaty podgrzewa także dyskusja na temat aborcji. Jara opowiada się za prawem do bezpłatnej, „bezpiecznej” i nieodpłatnej aborcji. Kaiser, odnosząc się do obowiązującego w Chile ustawodawstwa, które pozwala na przerwanie ciąży w trzech przypadkach: zagrożenia życia matki, całkowitej niezdolności płodu do życia oraz ciąży z gwałtu, proponuje modyfikację trzeciej przyczyny. Twierdzi, że obecne przepisy nie wymagają zgłaszania agresora, dodając, że z etycznego punktu widzenia „słusznym postępowaniem byłoby nie zabicie dziecka, ale zastrzelenie gwałciciela”. Inne jego wypowiedzi również podgrzały atmosferę przedwyborczej debaty. Kaiser stwierdził, że „jeśli nie jesteśmy za karą śmierci, to nie możemy być za aborcją”. Wolna aborcja wiąże się według libertariańskiego kandydata z „zabiciem osoby”, co jest sprzeczne z obroną nieograniczonego szacunku dla ludzkiego życia.

Jestem w Chile od roku i trafiłem tu w interesującym czasie. Z boku w Argentynie rządzi pierwszy na świecie libertariański prezydent, a w Chile wybory może wygrać komunistka. Relacje chilijsko-argentyńskie były zawsze napięte, co wynikało z mieszanki historycznych sporów terytorialnych, a teraz dochodzi do kolejnej różnicy ideologicznej. Milei jeszcze nie skomentował komunistycznej kandydatki, ale dobrze wiadomo, co myśli o zurdos (obraźliwe określenie na socjalistów i komunistów). „Milei będzie musiał porozmawiać z tym »parszywym lewakiem« (hiszp. zurda de mierda), jeśli kocha swój kraj tak, jak ja kocham mój” – powiedziała już na wyrost komunistyczna kandydatka lewicy.

Z dzisiejszego sondażu przedwyborczego wynika, że J. Jara ma 26 proc. i prowadzi, później José Antonio Kast 22 proc., Evelyn Matthei 18 proc., Franco Parisi 10 proc., J. Kaiser 6 proc. i inni. Co się stało w Chile? Dokładnie to, o czym mówi J. Milei: „Nie możesz nic oddać lewicy, bo zaatakują cię ponownie z korzystniejszej pozycji”. Argentyński prezydent o komunistach mówi: „Lewica to ekonomiczna, społeczna i kulturalna porażka, która wymordowała 150 milionów istot ludzkich”. W Chile podobnym głosem mówi dzisiaj tylko kandydat partii libertariańskiej.

„Może trochę się starzeję, ale pamiętam czasy, kiedy walczyliśmy z komunistami, zamiast ich wybierać”. Widziałem taki mem na platformie X. Grok (generatywna sztuczna inteligencja od twórców platformy Twitter – dop. red.) mówi, że nie są to słowa Mela Gibsona. Nieważne. Podpisuję się pod nimi.

Najnowsze