Strona głównaGŁÓWNYProf. Bartyzel OSTRO o słowach prezydenta Nawrockiego o Ukraińcach. "Groteskowe"

Prof. Bartyzel OSTRO o słowach prezydenta Nawrockiego o Ukraińcach. „Groteskowe”

-

- Reklama -

Gorzkie słowa prof. Jacka Bartyzela po wpisie nowego prezydenta Karola Nawrockiego z okazji 15 sierpnia. Wskazał na szereg nieścisłości i fałszywych analogii.

W swoim anglojęzycznym wpisie na portalu X Karol Nawrocki stwierdził m.in., że 105 lat temu w Bitwie Warszawskiej „Wojsko Polskie, wspólnie z siłami ukraińskimi, skutecznie odparło marsz Armii Czerwonej na zachód, broniąc Europy przed rewolucją komunistyczną”.

„Od wieków rosyjski imperializm stanowi śmiertelne zagrożenie dla naszej wolności. Polska tradycja polityczna uczy, że rosyjski ekspansjonizm opiera się na dziedzictwie wewnętrznego despotyzmu, w którym jedynym wolnym człowiekiem jest sam władca. Ale właśnie dlatego, że despotyzm rosyjski jest wrogiem wolności, imperializm rosyjski może zostać pokonany jedynie poprzez sojusz wolnych narodów” – stwierdził dalej Nawrocki.

Prezydent wymienił trzy bitwy – pod Orszą (1514), Kłuszynem (1610) i Warszawą (1920) – jako momenty, gdy Polacy „powstrzymali imperializm rosyjski”.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

„Zapraszam wszystkich, którym leży na sercu wolność i pokój, aby 15 sierpnia wraz z moimi rodakami Polakami świętowali położenie kresu despotyzmowi i obronę wolności.

Dlatego nigdy nie poddamy się rosyjskiemu imperializmowi i dlatego wspieramy Ukrainę w obronie jej wolności – aby Europa znów stała się jednością, wolnością i pokojem. Rosja nie jest niepowstrzymana. Rosja nie jest niepokonana” – zakończył.

Do słów prezydenta odniósł się prof. Jacek Bartyzel we wpisie na Facebooku, cytowanym przez portal PCh24.pl. W jego ocenie wypowiedź Nawrockiego „jest zadziwiająca i mówiąc delikatnie rozmija się w istotnych punktach z prawdą historyczną w imię doraźnego politycznego prezentyzmu”.

„Po pierwsze, stwierdzenie, iż bolszewików odparły wspólnie Wojsko Polskie i siły ukraińskie jest w najlepszym grubą przesadą, bo oczywiście po stronie polskiej faktycznie istniały jakieś oddziały uznające zwierzchnictwo tzw. Ukraińskiej Republiki Ludowej, z Petlurą jako jej przywódcą, ale stanowiły one mało znaczący militarnie margines i o niewielkiej wartości bojowej, a sama URL i Petlura byli ignorowani przez większość Ukraińców” – zaznaczył.

Co więcej, prof. Bartyzel nazwał mówienie o udziale Ukraińców na równi z Polakami w Bitwie Warszawskiej „groteskowym”. Przyrównał to do eksponowania w czasach PRL-u „pułków smoleńskich” w bitwie pod Grunwaldem. Sowiecka narracja przedstawiała je bowiem jako poprzedników Armii Czerwonej, jako dominującej siły w Układzie Warszawskim.

Zdaniem prof. Bartyzela, jeśli już podkreślać rolę sojuszników w Bitwie Warszawskiej, to w pierwszej kolejności Białorusinów i białych Rosjan. Wskazał, że kolejną kwestią, wartą poruszenia w kontekście słów prezydenta, jest „oparta o fałszywe analogie narracja historiozoficzna, jaką zbudował Pan Prezydent, wpisując najazd Armii Czerwonej w ciąg «imperializmu rosyjskiego» atakującego wielokrotnie i zniewalającego Polskę, a obecnie Ukrainę”.

„Ta narracja jednak, mówiąc kolokwialnie, kupy się nie trzyma. Już same podane przez prezydenta Nawrockiego dwa przykłady triumfu oręża polskiego: Orsza i Kłuszyn w jednym ciągu z Warszawą 1920 zupełnie do siebie nie pasują. Bitwa pod Orszą w 1514 roku nie była skutkiem «imperializmu rosyjskiego» (zresztą, ściśle mówiąc, Rosji wtedy jeszcze nie było, tylko Moskwa), lecz rywalizacji pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim a Wielkim Księstwem Moskiewskim o to kto «zbierze» wszystkie ziemie ruskie (zebrali ostatecznie niestety Moskwicini), a armią litewsko-polską dowodził w niej książę Konstanty Ostrogski – prawosławny Rusin, taki sam jak większość i współczesnych Ukraińców, i Rosjan, ale nie będący ani jednym, ani drugim. Z kolei wiktorię hetmana Żółkiewskiego pod Kłuszynem w 1610 roku już zupełnie się nie nadaje do piętnowania imperializmu rosyjskiego, bo była naszym działaniem zaczepnym, które otworzyło nam drogę do okupacji Kremla, a więc jest raczej symbolem «imperializmu polskiego» – czego zresztą, broń Boże, nie powinniśmy się wstydzić, wprost przeciwnie, powinniśmy się tym chlubić, że byliśmy do ekspansji zdolni” – wyjaśnił.

Następnie wskazał, że o ile Orsza i Kłuszyn „należą przynajmniej do ciągu relacji polsko-rosyjskich”, o tyle atak bolszewików jest zupełnie czymś innym.

„Lenin to nie Katarzyna II, a Trocki to nie Suworow czy Paskiewicz. Na czele Komitetu Rewolucyjnego w Białymstoku stali rdzenni Polacy: Marchlewski i litewski szlachcic Dzierżyński. To nie imperializm rosyjski stał w 1920 roku pod Warszawa, lecz armia czerwonego Antychrysta, niosąca groźbę zniszczenia każdemu narodowi, tak polskiemu, jak rosyjskiemu i jakiemukolwiek innemu w imię obłąkanej utopii komunizmu. To nie Rosja nam i światu wtedy zagroziła, lecz upiór ideologii wymyślonej zresztą przez europejskiego, niemieckojęzycznego Żyda” – skwitował.

Źródło:X/PCh24.pl

Najnowsze