Strona głównaOpinieProf. Bartyzel OSTRO o słowach prezydenta Nawrockiego o Ukraińcach. "Groteskowe"

Prof. Bartyzel OSTRO o słowach prezydenta Nawrockiego o Ukraińcach. „Groteskowe”

-

- Reklama -

Gorzkie słowa prof. Jacka Bartyzela po wpisie nowego prezydenta Karola Nawrockiego z okazji 15 sierpnia. Wskazał na szereg nieścisłości i fałszywych analogii.

W swoim anglojęzycznym wpisie na portalu X Karol Nawrocki stwierdził m.in., że 105 lat temu w Bitwie Warszawskiej „Wojsko Polskie, wspólnie z siłami ukraińskimi, skutecznie odparło marsz Armii Czerwonej na zachód, broniąc Europy przed rewolucją komunistyczną”.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

„Od wieków rosyjski imperializm stanowi śmiertelne zagrożenie dla naszej wolności. Polska tradycja polityczna uczy, że rosyjski ekspansjonizm opiera się na dziedzictwie wewnętrznego despotyzmu, w którym jedynym wolnym człowiekiem jest sam władca. Ale właśnie dlatego, że despotyzm rosyjski jest wrogiem wolności, imperializm rosyjski może zostać pokonany jedynie poprzez sojusz wolnych narodów” – stwierdził dalej Nawrocki.

Prezydent wymienił trzy bitwy – pod Orszą (1514), Kłuszynem (1610) i Warszawą (1920) – jako momenty, gdy Polacy „powstrzymali imperializm rosyjski”.

- Prośba o wsparcie -

„Zapraszam wszystkich, którym leży na sercu wolność i pokój, aby 15 sierpnia wraz z moimi rodakami Polakami świętowali położenie kresu despotyzmowi i obronę wolności.

Dlatego nigdy nie poddamy się rosyjskiemu imperializmowi i dlatego wspieramy Ukrainę w obronie jej wolności – aby Europa znów stała się jednością, wolnością i pokojem. Rosja nie jest niepowstrzymana. Rosja nie jest niepokonana” – zakończył.

Do słów prezydenta odniósł się prof. Jacek Bartyzel we wpisie na Facebooku, cytowanym przez portal PCh24.pl. W jego ocenie wypowiedź Nawrockiego „jest zadziwiająca i mówiąc delikatnie rozmija się w istotnych punktach z prawdą historyczną w imię doraźnego politycznego prezentyzmu”.

„Po pierwsze, stwierdzenie, iż bolszewików odparły wspólnie Wojsko Polskie i siły ukraińskie jest w najlepszym grubą przesadą, bo oczywiście po stronie polskiej faktycznie istniały jakieś oddziały uznające zwierzchnictwo tzw. Ukraińskiej Republiki Ludowej, z Petlurą jako jej przywódcą, ale stanowiły one mało znaczący militarnie margines i o niewielkiej wartości bojowej, a sama URL i Petlura byli ignorowani przez większość Ukraińców” – zaznaczył.

Co więcej, prof. Bartyzel nazwał mówienie o udziale Ukraińców na równi z Polakami w Bitwie Warszawskiej „groteskowym”. Przyrównał to do eksponowania w czasach PRL-u „pułków smoleńskich” w bitwie pod Grunwaldem. Sowiecka narracja przedstawiała je bowiem jako poprzedników Armii Czerwonej, jako dominującej siły w Układzie Warszawskim.

Zdaniem prof. Bartyzela, jeśli już podkreślać rolę sojuszników w Bitwie Warszawskiej, to w pierwszej kolejności Białorusinów i białych Rosjan. Wskazał, że kolejną kwestią, wartą poruszenia w kontekście słów prezydenta, jest „oparta o fałszywe analogie narracja historiozoficzna, jaką zbudował Pan Prezydent, wpisując najazd Armii Czerwonej w ciąg «imperializmu rosyjskiego» atakującego wielokrotnie i zniewalającego Polskę, a obecnie Ukrainę”.

„Ta narracja jednak, mówiąc kolokwialnie, kupy się nie trzyma. Już same podane przez prezydenta Nawrockiego dwa przykłady triumfu oręża polskiego: Orsza i Kłuszyn w jednym ciągu z Warszawą 1920 zupełnie do siebie nie pasują. Bitwa pod Orszą w 1514 roku nie była skutkiem «imperializmu rosyjskiego» (zresztą, ściśle mówiąc, Rosji wtedy jeszcze nie było, tylko Moskwa), lecz rywalizacji pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim a Wielkim Księstwem Moskiewskim o to kto «zbierze» wszystkie ziemie ruskie (zebrali ostatecznie niestety Moskwicini), a armią litewsko-polską dowodził w niej książę Konstanty Ostrogski – prawosławny Rusin, taki sam jak większość i współczesnych Ukraińców, i Rosjan, ale nie będący ani jednym, ani drugim. Z kolei wiktorię hetmana Żółkiewskiego pod Kłuszynem w 1610 roku już zupełnie się nie nadaje do piętnowania imperializmu rosyjskiego, bo była naszym działaniem zaczepnym, które otworzyło nam drogę do okupacji Kremla, a więc jest raczej symbolem «imperializmu polskiego» – czego zresztą, broń Boże, nie powinniśmy się wstydzić, wprost przeciwnie, powinniśmy się tym chlubić, że byliśmy do ekspansji zdolni” – wyjaśnił.

Następnie wskazał, że o ile Orsza i Kłuszyn „należą przynajmniej do ciągu relacji polsko-rosyjskich”, o tyle atak bolszewików jest zupełnie czymś innym.

„Lenin to nie Katarzyna II, a Trocki to nie Suworow czy Paskiewicz. Na czele Komitetu Rewolucyjnego w Białymstoku stali rdzenni Polacy: Marchlewski i litewski szlachcic Dzierżyński. To nie imperializm rosyjski stał w 1920 roku pod Warszawa, lecz armia czerwonego Antychrysta, niosąca groźbę zniszczenia każdemu narodowi, tak polskiemu, jak rosyjskiemu i jakiemukolwiek innemu w imię obłąkanej utopii komunizmu. To nie Rosja nam i światu wtedy zagroziła, lecz upiór ideologii wymyślonej zresztą przez europejskiego, niemieckojęzycznego Żyda” – skwitował.

Źródło:X/PCh24.pl

Najnowsze