Sukces manifestacji przeciw nielegalnej imigracji jest niewątpliwy, chociaż niektóre media osłabiają ich wymowę przez nagłaśnianie lewackich pikiet po nazwą „Stop faszyzmowi”. Okazały się frekwencyjną klapą, ale na tego typu metodę działania lewicy, do której politycznej rodziny należy przecież i sam „faszyzm”, warto zwrócić uwagę.
Lewa strona kanibalizuje demokrację i jakąkolwiek debatę publiczną sprowadzając ją do radykalnych apriorycznych haseł, właśnie w rodzaju – „stop faszyzmowi”, jako odpowiedzi na inicjatywy patriotyczne. Taka metoda stosowana jest nie tylko w Polsce.
Także francuska lewica tłumi demokrację, a jej bardziej radykalna część stosuje od lat strategię moralnego zastraszania, aby uciszyć tych, którzy kwestionują jej dogmaty. Jak zauważa portal „Atlantico” takie tematy jak imigracja, bezpieczeństwo, podatki, są „tłumione groźbą anatemy”. „en mechanizm, marginalizujący głosy sprzeciwu poprzez oskarżanie o rasizm lub faszyzm, podważa pluralizm polityczny i podsyca coraz bardziej emocje i radykalizmy społeczne”.
Każde wyrażenie opinii, której lewica nie lubi, na dowolny temat, nieuchronnie kończy się przynajmniej epitetem „skrajnej prawicy”. Socjolog Alain d’Iribarne z CNRS mówi o dogmatyzmie lewicowym i czerpaniu przez lewicę z katolicyzmu, ale jedynie w postaci „ekskomunikowania osoby w celu jej zdyskredytowania”.
Dodaje, że „dla lewicowego ekstremisty wszystko, co nie jest częścią jego ruchu, w tym nawet inny umiarkowany lewicowiec, może być uznane za skrajnie prawicowego, a nawet faszystowskiego” i wskazuje, że takie praktyki podważają prawidłowe funkcjonowanie instytucji demokratycznych.
We Francji praktyki kneblowanie dyskusji o problemach społecznych dotknęło już parlamentu, zwłaszcza za sprawą lewackiej partii Zbuntowana Francja (LFI). Dobrym przykładem jest tu właśnie temat imigracji, z którą ten kraj sobie nie poradził.
Każda próba rozwiązania narosłych problemów i samo poruszenie tematu, kończy się zarzutem, że jest to „retoryka Zjednoczenia Narodowego (partii Marine Le Pen). Na ulicach ten schemat przybiera, podobnie jak u nas, już formę uproszczoną w postaci banerów, np. z hasłem „faszyzm nie przejdzie!”. Tymczasem spokojnie „przechodzą” sobie przez granice kolejni… imigranci.