Strona głównaWiadomościPolitykaOperacja "Sam". Jak Milicja Obywatelska chciała rozpracować Stanisława Michalkiewicza

Operacja „Sam”. Jak Milicja Obywatelska chciała rozpracować Stanisława Michalkiewicza

-

- Reklama -

W 1978 roku komuniści chcieli rozpracować Stanisława Michalkiewicza, który działał przeciwko ówczesnemu systemowi.

Cały artykuł jest dostępny w archiwalnym numerze „Najwyższego Czasu!”

Jak się okazuje, znany publicysta i jeden z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli prawicy wolnościowej w Polsce red. Stanisław Michalkiewicz znalazł się w 1978 roku na celowniku Milicji Obywatelskiej. Wszystko za sprawą jego antysystemowej i antykomunistycznej działalności społecznej, która polegała m.in. na współpracy z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO) oraz pisaniu artykułów krytykujących PZPR.

Esbecy nie mogli odpuścić sprawy, dlatego zdecydowali się na śledzenie niepokornego obywatela i inwigilację jego najbliższego otoczenia. Na potrzeby operacji Michalkiewicz otrzymał nawet własny pseudonim, a mianowicie „Eliasz”.

„W maju 1978 roku Komenda Stołeczna Milicji Obywatelskiej wszczęła dochodzenie w sprawie operacyjnego rozpracowania Stanisława Michalkiewicza w ramach operacji o kryptonimie »Sam« (rej. 23 214). Esbecy wiedzieli o jego kontaktach z ROPCiO dzięki podsłuchowi »Brodacz«. Podejrzewali też, że Michalkiewicz uczestniczył w wykonywaniu plakatów lub innych materiałów propagandowych dla grupy »Hazardziści« bądź dostarczał jej informacje oraz, że pisał artykuły w nielegalnym wydawnictwie »Gospodarz«” – pisał Tomasz Cukiernik w artykule „Operacja »Sam«”.

Jak esbecy chcieli dorwać Michalkiewicza?

Oprócz śledzenia czy podsłuchów esbecy porwali się nawet na bezpośrednie konfrontacje ze Stanisławem Michalkiewiczem, o czym wielokrotnie opowiadał sam publicysta. Podczas jednej z rozmów funkcjonariusze zadawali wiele pytań, jednak w obliczu wymijających odpowiedzi zdecydowali się na zawoalowane groźby.

Gdy przesłuchiwany nie wyraził większej obawy w związku z możliwością zablokowania mu wyjazdów zagranicznych, jeden z mundurowych sięgnął po „ostrą amunicję”. Otóż zasugerował, że coś może stać się jego rodzinie, a mianowicie synowi. Bez wątpienia był to jeden z tych momentów, który mocno zapadł w pamięci red. Stanisława Michalkiewicza.

„W trakcie rozmowy pan Stanisław przyjął taktykę nieudzielania wyjaśnień. Jego odpowiedzi na zadawane pytania były lakoniczne i nie na temat. Powiedział, że nie ma czasu na rozmowy z SB, bo jest zapracowany. Po takim obrocie sprawy funkcjonariusz ostrzegł, że teraz zacznie mieć kłopoty w życiu, m.in. skończą się wyjazdy zagraniczne. Michalkiewicz odpowiedział jednak, że mu na wyjazdach zagranicznych nie zależy. Być może to właśnie podczas tej rozmowy esbek ze szczęką Jacka Gmocha powiedział – jak wspomina Michalkiewicz – że synowi pana Stanisława może się przytrafić nieszczęśliwy wypadek” – opisał sytuację Tomasz Cukiernik na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł jest dostępny w archiwalnym numerze „Najwyższego Czasu!”

Najnowsze