Parlament Europejski przegłosował w środę rezolucję dotyczącą ustanowienia na poziomie unijnym „funduszu solidarnościowego”, który by „wspierał” państwa członkowskie przeprowadzające „bezpieczne” aborcje u kobiet pochodzących z krajów UE, gdzie dostępu do zabijania dzieci nienarodzonych nadal nie ma.
Rozwiązanie zaproponowane zostało w ramach inicjatywy obywatelskiej „Mój głos, mój wybór” (ang. „My Voice, My Choice”), pod którą podpisało się prawie 1,2 mln obywateli UE, w tym prawie 44 tys. Polaków, i która przedstawiona została Komisji Europejskiej.
Inicjatywa ma na celu ustanowienie „dobrowolnego mechanizmu finansowego” na rzecz państw członkowskich, które przeprowadzałyby „legalne” i „bezpieczne” tzw. zabiegi przerywania ciąży, czyli zabijania dzieci nienarodzonych, u kobiet pochodzących z krajów, gdzie dostępu do tzw. aborcji nie ma. Fundusz miałby być „dobrowolny”, finansowany ze środków unijnych – czyli z pieniędzy podatników – i otwarty dla wszystkich państw członkowskich. Kraje, które zdecydowałyby się na uczestnictwo, otrzymałyby wsparcie finansowe ze strony UE, które rekompensowałoby koszt „działań solidarnościowych” w postaci zabijania nienarodzonych dzieci z innych państw.
Jak podkreślili inicjatorzy akcji, powołanie funduszu w poziomie UE jest zgodne z traktatami europejskimi, bo wchodzi w zakres kompetencji uzupełniających Unii, jak – o zgrozo – „wspieranie ochrony zdrowia ludzkiego”, w którym to obszarze UE może „interweniować”. Nie ma tu natomiast mowy o ingerencji w przepisy państw członkowskich, a legalizacja zabijania nienarodzonych jeszcze obywateli nadal pozostaje kompetencją krajową.
Głosowanie w PE poprzedziła we wtorek debata. Sprawozdawczyni tematu, szwedzka europoseł Abir Al-Sahlani z grupy, nomen omen, Odrodzić Europę powiedziała, że inicjatywa powstała, bo „kobiety w Polsce umierają, kobiety na Malcie traktowane są jak przestępczynie, we Włoszech dostęp do aborcji jest tylko na papierze (…), a na Węgrzech i na Słowacji prawa kobiet są ograniczane”.
Europoseł Nowej Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus wskazywała, że pod inicjatywą podpisało się prawie 1,2 mln osób. – To obywatelski mandat, którego nie wolno nam zignorować – grzmiała. Europoseł KO Elżbieta Łukacijewska zauważyła, że to jeden z najsilniejszych sygnałów, który dotarł do PE w ostatnich latach.
Przeciwko inicjatywie wypowiedziały się natomiast europosłanki prawicy. Małgorzata Gosiewska (PiS) uznała ją za głos „ideologii i biznesu aborcyjnego”, a Hiszpanka Margarita de la Pisa Carrion z Patriotów dla Europy powiedziała, że KE nie powinna rozpatrywać propozycji z obszarów, co do których nie ma kompetencji.
Komisarz UE ds. równości Hadja Lahbib, która wzięła udział w debacie, powiedziała, że KE jest na etapie analizy inicjatywy obywatelskiej i zastanowi się, jakie działania powinna podjąć w reakcji na ten wniosek w ramach kompetencji UE. Dodała też, że „zapewnienie wsparcia finansowego dla działań państw członkowskich, które promują zdrowie, leży w kompetencjach unijnych”. Z jej słów wynika, że w takim razie tzw. aborcja nie powinna być finansowana z pieniędzy UE, gdyż w jej wyniku nienarodzone dzieci tracą nie tylko zdrowie, lecz także życie.
KE ma czas do marca 2026 r. na określenie dalszych kroków.
Do sprawy odniósł się przewodniczący Komisji Episkopatów Unii Europejskiej (COMECE), bp Mariano Crociata.
– Decyzja Parlamentu Europejskiego o poparciu inicjatywy obywatelskiej promującej dostęp do aborcji, obejmującej również przewidziane instrumenty finansowe wspierające odpowiednie usługi i pomijającej różne przepisy krajowe, wyraźnie wskazuje na ideologiczne nastawienie instytucji europejskich do fundamentalnych kwestii dotyczących osoby i życia ludzkiego – powiedział włoskiej agencji katolickiej SIR.
– Podejście, które skupia się wyłącznie na prawach indywidualnych, może zagrozić prawdziwemu zrozumieniu osoby, która zostaje w ten sposób zredukowana i nie jest już postrzegana w swojej integralności, ani w wymiarze relacyjnym i społecznym. Nie uważam, aby takie podejście stanowiło rzeczywiste wsparcie dla wolności i odpowiedzialności kobiet – wskazał.
– Nie uważam, aby takie podejście stanowiło rzeczywiste wsparcie dla wolności i odpowiedzialności kobiet. Z szacunkiem należnym każdej osobie nadal uważam za niezbędne potwierdzanie niepodważalnej wartości i godności każdego człowieka, od momentu poczęcia w łonie matki, poprzez wszystkie etapy życia i warunki egzystencji, aż do jej naturalnego zakończenia. Jestem przekonany, że tylko poprzez poważną dyskusję i autentyczny dialog można dojść do wspólnej świadomości wartości człowieka w jego integralności, od początku do końca życia – podkreślił bp Crociata.