Aborterka dr Gizela Jagielska żegna się ze szpitalem w Oleśnicy. Placówka zdecydowała o nieprzedłużeniu kontraktu zarówno z nią, jak i jej mężem, ordynatorem oddziału. – Z premedytacją wysadzili nas ze stanowisk – komentuje lekarka, która uśmiercała nienarodzone dzieci chlorkiem potasu.
Decyzja jest ostateczna – z końcem grudnia Powiatowy Zespół Szpitali w Oleśnicy kończy współpracę z małżeństwem lekarzy. Pracę tracą Gizela Jagielska oraz jej mąż, Łukasz Jagielski, dotychczasowy ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego.
Jak ujawniła Jagielska w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, do zmiany doszło w atmosferze konfliktu. Małżeństwo złożyło oferty przedłużenia kontraktów, ale dyrekcja wybrała propozycje złożone przez ich dotychczasowych zastępców.
– Osoby, które wszystkiego nauczyliśmy, przejęły to, co praktycznie od zera tworzyliśmy przez 10 lat. Sama czegoś takiego nigdy bym nie zrobiła – mówiła, sugerując, że została „wysadzona ze stanowiska” przez młodszych stażem.
W mediach społecznościowych Jagielska podkreśliła, że odejście nie było jej inicjatywą. Jednocześnie przyznała, że otrzymała propozycję pozostania w szpitalu, ale na niższym stanowisku. Jej ego na to nie pozwalało. Twierdzi, że nie wyobrażała sobie pracy pod kierownictwem osoby, która „wbiła jej nóż w plecy”.
Jagielska zapowiada odwołanie od decyzji. Kreuje narrację, że jej rządy nie podobały się wielu osobom, bo była „wymagająca” i dlatego postanowiono się jej pozbyć. Sugeruje, że wynik konkursu był „ustawiony”, a sprawa została rozstrzygnięta za jej plecami.
O Gizeli Jagielskiej usłyszała cała Polska w związku z głośną sprawą dokonania aborcji w dziewiątym miesiącu ciąży. Dr Jagielska zabiła nienarodzone dziecko, które mogło już samodzielnie żyć poza łonem matki, poprzez zastrzyk z chlorku potasu prosto w serce chłopczyka. W tym samym czasie w szpitalu w Łodzi proponowano cesarskie cięcie i specjalistyczną opiekę medyczną dla dziecka, które podejrzewano o wrodzoną łamliwość kości. Fundacja Pro-Prawo do Życia określiła działanie lekarki z Oleśnicy jako „celowe i świadome zabójstwo”.
Sprawą zajęła się prokuratura, jednak śledztwo zostało umorzone tuż przed informacją o zwolnieniu lekarki. Śledczy uznali, że Jagielska działała zgodnie z prawem. Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy podkreśliła w uzasadnieniu, że lekarka „ważyła dobra płodu i matki” i „podjęła decyzję o terminacji ciąży w oparciu o logiczny i konkretny proces intelektualny, zakończony racjonalną decyzją kliniczną”.
Szokujące słowa dr Jagielskiej o aborcji. Pacjenci ujawniają dramatyczne historie