Marta Lempart zapowiada zamknięcie etapu działalności publicznej w Polsce i wyjazd z kraju na stałe. Liderka wściekłych ze Strajku Kobiet w rozmowie z portalem goniec.pl kreśli narrację, że pozostawanie w kraju to niebezpieczeństwo. Na nowe miejsce życie wybiera ubogaconą Brukselę.
Lempart twierdzi, że jej wyjazd jest podyktowany lękiem przed wykorzystaniem materiałów zgromadzonych przez służby specjalne, w tym podsłuchów Pegasusem. – Pozostawanie tu jest dla mnie niebezpieczne. Ja nie chcę tu być, dziękuję bardzo. Ja się boję – powiedziała w wywiadzie.
Zwolenniczka zabijania dzieci nienarodzonych dodała, że obawia się, iż każdy jej nieostrożny krok może zostać upubliczniony. – Wystarczy, że fiknę i to idzie do TVP. Ja dziękuję – stwierdziła.
Czyżby między wierszami sugerowała, że obecna władza trzyma na nią jakieś haki, które w każdej chwili może kontrolowanie wypuścić przez rządową telewizję?
Lempart między wierszami przyznała też, że była bardzo naiwna. Decyzja o emigracji to również efekt rozczarowania działalnością koalicji rządzącej.
– Ja myślałam, że walczę o Polskę, a walczyłam o stołki dla różnych ludzi. Fajnie, mają to, dzięki, nara – powiedziała.
Pewnie liczyła, że po objęciu władzy przez tzw. uśmiechniętych, którzy swego czasu poklepywali Lempart po plecach, dostanie fajną fuchę i zyska polityczny wpływ. Tymczasem pozostała na lodzie.
Wiele wskazuje jednak na to – jeśli zapowiedzi Lempart to nie czcze gadanie – że wciąż będzie miała jakiś wpływ na życie publiczne w Polsce.
– Będę działać w Brukseli, z Brukseli na pewno, będę pracować w zupełnie innej robocie, będę pomagać w pozyskiwaniu środków na te wszystkie działania w Polsce, bo to jest coś, co potrafię – zapowiada nowy rozdział w życiu Lempart.