Za takie słowa Guillaume Meurice wyleciał z pracy w Radio France i teraz procesuje się z publicznym nadawcą w sądzie pracy. Meurice to komik, który występował w programie Charline Vanhoenacker „Le Grand dimanche soir”.
Po programie, w ktorym użył takiego określenia był przesłuchiwany przez policję w ramach śledztwa w sprawie „podżegania do nienawiści”. Śledztwo zostało zamknięte z powodu braku wystarczająco „scharakteryzowanego przestępstwa”. Z pracy jednak wyleciał.
To lewacki żartowniś, a a do incydentu doszło na początku listopada 2023. W jednym ze skeczy zasugerował na Halloween „przebranie się za Benjamina Netanjahu”, „pewnego rodzaju nazisty, ale bez napletka”…
W sądzie pracy Guillaume Meurice kwestionuje zwolnienie go z roboty w 2024 roku przez Radio France. O wyrzuceniu komika było dość głośno i wywołało to kolejną debatę na temat wolności słowa i jej granic. Gdyby chodziło o postać prawicy, zapewne przykryto by to medialnym milczeniem.
Nazwanie Benjamina Netanjahu, „kimś w rodzaju nazisty, ale bez napletka”, miało dodatkowo miejsce zaledwie kilka tygodni po ataku Hamasu z 7 października 2023 roku i rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy. Podciągnięto to pod akt antysemityzmu, a publiczne Radio France otrzymało nawet „ostrzeżenie” ze strony Arcom, państwowego „regulatora” mediów.
Teraz 44-letni komik uważa, że skoro śledztwo policyjne „oczyściło go z zarzutów”, to powinien zostać do pracy przywrócony. Kierownictwo mocno lewicoego Radia France zwolniło go za „poważne naruszenie obowiązków”, pomimo sprzeciwu związków zawodowych i „bratniej” redakcji France Inter.
Guillaume Meurice uznał swoje zwolnienie za „zwycięstwo skrajnej prawicy” i krytykował uległość kierownictwa radia publicznego. Kilku komentatorów publicznego i jeszcze bardziej lewicowego France Inter ogłosiło, że odchodzi ze stacji w geście solidarności z Guillaume Meurice? Razem z Meurcie dołączyli do Radio Nova. Bezrobocia dla tej grupy nie ma…
Tuż przed procesem w sądzie pracy, komik udzielił wywiadu komunistycznej gazecie „L’Humanité”, w którym swoje zwolnienie zakwalifikował jako „atak na wolność słowa” . Jego prawnik domaga się „kilkadziesiąt tysięcy euro ” odszkodowania.
Źródło: Le Figaro