Zwolnić go, bo jest gejem – z takim żądaniem wystąpił muzułmański imigrant w jednej z wiedeńskich szkół, uznając orientację wychowawcy swojego syna za obrazę religijną. Szkoła z jednej strony nie chciała zwalniać nauczyciela-geja, z drugiej nie mogła pozostać głucha na uwagę imigranta-islamisty. Skończyło się pewnym kompromisem.
Temat rosnącego wpływu politycznego islamu w austriackim systemie edukacji powraca w debacie publicznej za sprawą książki pt. „Jak uratujemy przyszłość naszych dzieci?” Christiana Klara, dyrektora jednej ze szkół w Wiedniu.
Opisywana sytuacja dotyczy młodego nauczyciela zatrudnionego w publicznej szkole podstawowej. Według relacji Klara, pedagog szybko zyskał sympatię uczniów, rodziców oraz dyrekcji. Określano go mianem „klasowego taty”. Po jakimś czasie na jaw wyszło jednak, że jest gejem.
Jeden z ojców – imigrant wyznający islam – złożył oficjalną skargę. Argumentował, że obecność homoseksualnego nauczyciela jest „nie do pogodzenia z zasadami islamu” oraz „nie do przyjęcia” dla jego syna. Rodzic postawił sprawę jasno: zażądał natychmiastowego zwolnienia pedagoga. Gdy dyrekcja odmówiła, ojciec domagał się przeniesienia nauczyciela do innej placówki – to żądanie również zostało odrzucone.
Imigrant zażądał więc przeniesienia jego syna do innej klasy, w której nie miałby kontaktu z nauczycielem-gejem. Na takie rozwiązanie szkoła przystała.
Autor książki poddaje surowej krytyce sposób, w jaki rozwiązano konflikt. Pisze, że wprawdzie była to decyzja deeskalująca konflikt, ale stawia pytania o długofalowe konsekwencje takich ustępstw.
– Dokąd prowadzą takie incydenty? Kiedy nadejdzie czas, by powiedzieć „Stop!”? Uważam, że powinniśmy byli to zrobić już dawno temu – komentuje w swojej książce dyrektor.
Wskazuje na szerszy problem, opisując, jak w codziennym życiu szkolnym coraz częściej dominują dyskusje o tym, co jest „haram” (zakazane) a co „halal” (dozwolone), oraz zauważalny wzrost liczby uczennic noszących chusty, a nawet abaje.