TSUE stanął jak zwykle na „wysokości zadania”. Sędziowie zarażeni ideologią forsowaną m.in. przez Georgesa Sorosa postąpili niemal „jak zwykle,” czyli wsparli swoimi wyrokami „poletko tęczowej ideologii”.
Wyrok dotyczący tego, że państwo Unii Europejskiej musi uznać homoseksualny związek zawarty w innym państwie członkowskim jest obecnie szeroko komentowany w mediach całej Europy. Problem w tym, że kolejny raz stawia się ideologię i euro-wyroki ponad prawem i konstytucją krajów członkowskich UE.
Zgodnie z orzeczeniem wydanym we wtorek 25 listopada przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (UE), nieuznawanie „homo-małżeństw” zawartych w innym kraju UE, jest „sprzeczne z prawem europejskim”. TSUE twierdzi, że takie akty „ślubów” powinny być po prostu przepisywane i uznawane, także w państwie, które ma zapisane w konstytucji i uważa, że małżeństwo to zawsze związek kobiety i mężczyzny.
W tym przypadku do trybunału zwróciła się dwójka obywateli Polski, która zawarła „związek małżeński” w Niemczech. W kraju odmówiono im zgodnie z polskim prawem transkrypcji aktu małżeństwa.
TSUE uznał, że taka odmowa „jest sprzeczna z prawem europejskim”, ponieważ stanowi „przeszkodę dla swobody przemieszczania się obywateli z jednego kraju do drugiego z jednoczesnym korzystaniem z praw nabytych w Unii”. Podobno podważa taką „wolność, a także prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego”.
To kolejny element rozpychania się „prawników” w sferze zarezerwowanej dla władzy ustawodawczej. Wg TSUE „państwa członkowskie są zobowiązane” do uznania „ślubu” takiej pary, chociaż sentencja zawiera także wyjaśnienie, że Polska nie ma obowiązku wprowadzania małżeństw osób tej samej płci do swojego prawa krajowego.

