Strona głównaMagazynUSA. Demokraci na deskach, spokojni republikanie

USA. Demokraci na deskach, spokojni republikanie

-

- Reklama -

„Marksiści, socjaliści, zwolennicy Antify, anarchiści (…) – to jest współczesna Partia Demokratyczna” – tak ocenia aktualny stan konkurencyjnej partii republikański spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson. I w zasadzie trzeba przyznać mu rację.

Konserwatywny publicysta Byron York pisze z kolei: „Faktem jest, że partia demokratów nie ma teraz przywódcy. Nie kontroluje prezydentury, Izby Reprezentantów ani Senatu, co oznacza, że nie ma pojedynczego demokraty z potężną władzą instytucjonalną. To po prostu fakt z życia partii całkowicie pozbawionych władzy”. Demokratom nie ma co zazdrościć, ale to nie oznacza, że przestali się całkowicie liczyć.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Mamy trzy lata do wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych; za półtora roku zaczną się one rozkręcać. Na dzisiaj faworytów jest dwóch i to dwóch republikanów: wiceprezydent JD Vance i sekretarz stanu Marco Rubio. Ale to na dzisiaj i na papierze. Wyborów jeszcze nie wygrali.

Demokraci mają problemy i mało optymistyczne perspektywy. Nawet przyjazna im lewicowa telewizja CNN nie wróży sukcesu. Główny analityk sondaży CNN Harry Enten powiedział niedawno, że Partia Demokratyczna ma „śmieciową” reputację, jest podzielona i bez wyraźnych liderów.

- Prośba o wsparcie -

„To kompletny bałagan – oznajmił. – Bałagan większy niż w zagraconej piwnicy. O czym mówimy? O liderze wczesnych sondaży krajowych z ponad 25 proc. poparcia – zazwyczaj demokraci mają takie poparcie. Biden miał ponad 25 proc. poparcia w 2020 roku, Hillary Clinton w 2008 i 2016 roku, Gore w 2000 i 2004 roku. W tym konkretnym momencie nie ma nikogo, absolutnie nikogo u demokratów w wyścigu prezydenckim, kto miałby ponad 25 proc. poparcia w sondażach (w skali całego kraju – dop. red.). Sytuacja jest więc dość zachęcająca. Jeśli jesteś demokratą, który potencjalnie myśli o kandydowaniu w 2028 roku, wskakuj do wyścigu, bo w tym momencie nie ma faworyta”.

Chętnych do udziału w prawyborach będzie 15–20, takich z realnymi szansami pewnie pięciu.

Wczesne sondaże

Z końcem 2025 r. aż kilkunastu polityków Partii Demokratycznej jest branych pod uwagę jako potencjalni kandydaci na prezydenta, choć żaden z nich formalnie nie ogłosił swojej kandydatury. Gavin Newsom, gubernator Kalifornii oraz Kamala Harris, była wiceprezydent, są obecnie czołowymi postaciami we wczesnych sondażach i spekulacjach. W badaniu YouGov przeprowadzonym we wrześniu 2025 r., 55 proc. demokratów i wyborców niezależnych o poglądach zbliżonych do demokratów zadeklarowało, że rozważyłoby głosowanie na Newsome’a w prawyborach, a 54 proc. odpowiedziało to samo o Harris.

Jednak nowszy sondaż Noble Predictive Insights, przeprowadzony na początku października br., wykazał zmianę: Harris wyprzedza Newsome’a 33 proc. do 13 proc. wśród demokratów i 27 proc. do 3 proc. wśród niezależnych. Pokazywany przez badania rozstrzał jest więc olbrzymi.

Inni demokraci wymieniani jako potencjalni kandydaci w wyborach w 2028 r. to Pete Buttigieg (41 proc. w sondażu YouGov), Tim Walz (40 proc.), Alexandria Ocasio-Cortez (38 proc.) i Bernie Sanders (36 proc.). Są jeszcze Gretchen Whitmer, Cory Booker i JB Pritzker, choć wykazują oni niższy poziom poparcia.

Newsom zyskał na popularności dzięki agresywnym kampaniom w mediach społecznościowych wymierzonych w Trumpa, ale jego poparcie trochę spadło w niektórych badaniach. Harris pozostawała do tej pory nieco w cieniu od czasu swojej kampanii prezydenckiej w 2024 r., ale wydaje się, że odzyskuje popularność.

„Jeszcze nie skończyłam”

Była wiceprezydent powróciła do mediów w związku z promocją swojej książki. Zasygnalizowała przy okazji, że pozostawia sobie otwartą furtkę do startu w wyborach, co byłoby jej trzecią próbą zdobycia Gabinetu Owalnego. „Jeszcze nie skończyłam” – powiedziała w wywiadzie dla BBC, dodając, że „prawdopodobnie” jeszcze kiedyś zostanie prezydentem.

To najmocniejszy do tej pory sygnał, że mogłaby powrócić do walki o prezydenturę po przegranej z Trumpem rok temu.

W wywiadzie dla MSNBC we wrześniu powiedziała natomiast, że nie koncentruje się na roku 2028. „To nie jest teraz mój cel. To w ogóle nie jest mój cel, naprawdę nie jest” – oświadczyła i wyjaśniła, że zamiast tego chce wykorzystać swój czas, aby pomóc zagrożonym demokratom utrzymać swoje miejsca w wyborach uzupełniających.

Była wiceprezydent podobno rozważała również ubieganie się o stanowisko gubernatora Kalifornii. W lipcu zaprzeczyła jednak twierdząc, że nie będzie starać się o zastąpienie na tej funkcji Newsoma, którego kadencja się kończy.

Spekulacje na temat jej kolejnych posunięć nasiliły się po publikacji przez nią, we wrześniu, wspomnień pt. „107 Days”. Książka to szczegółowy opis jej krótkiej kampanii prezydenckiej, po wycofaniu się z walki o elekcję byłego prezydenta Bidena.

Książka spotkała się z mieszanymi recenzjami i to wśród osób postrzeganych jako sojusznicy Haris, w tym byłego sekretarza transportu Pete’a Buttigiega i gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro. Wielu demokratów wyraziło frustrację wobec Harris z powodu niektórych rewelacji zawartych w jej wspomnieniach, argumentując, że mogą one wywołać podziały w partii w najgorszym możliwym momencie.

Była wiceprezydent ignoruje również sondaże; były wśród nich nawet takie, które wcześniej plasowały ją poza marginesem w wyścigu o nominację w 2028 r. (w niektórych badaniach polityk plasowała się nawet za aktorem i byłą gwiazdą wrestlingu Dwayne’em „The Rock” Johnsonem). „Gdybym słuchała sondaży, nie ubiegałabym się o swój pierwszy ani drugi urząd, a już na pewno nie siedziałabym tutaj” – powiedziała.

Pomyśli po wyborach 2026 r.

Gubernator Newsom oświadczył z kolei, że „skłamałby”, gdyby powiedział, że nie myśli o kandydowaniu na prezydenta. Dodaje, że rozważy kandydaturę po wyborach uzupełniających w 2026 r.

Newsom stał się jednym z najbardziej znanych przeciwników Trumpa od czasu jego powrotu do Białego Domu w styczniu. Nazwał prezydenta „gatunkiem inwazyjnym” i „kulą do burzenia”, nawiązując do zainicjowanej przez prezydenta rozbudowy Wschodniego Skrzydła Białego Domu i globalnej polityki. „Niszczy sojusze, prawdę, zaufanie, tradycję i instytucje” – oznajmił polityk Demokratów.

We wrześniu zastanawiał się nawet publicznie czy kolejne wybory w ogóle się odbędą. „Obawiam się, że nie będzie wyborów w 2028 roku – powiedział. – Naprawdę czuję to w głębi duszy. Jeśli nie obudzimy się i nie uświadomimy sobie, co dzieje się w tym kraju, to nie obudzimy się na trzeźwo i nie uświadomimy sobie powagi tej chwili”.

Newsom poświęcił miesiące na budowanie swojej pozycji na arenie krajowej: pojawił się w stanach, w których odbywały się prawybory, uruchomił podcast, w którym dyskutuje z gośćmi o poglądach konserwatywnych i przekształcił swoją obecność w mediach społecznościowych w „konto trolla” atakujące republikanów.

Jego zachowanie wobec administracji Trumpa można wytłumaczyć jedynie jego ambicjami prezydenckimi i chęcią pokazania wyborcom Partii Demokratycznej, że potrafi walczyć. Równocześnie Newsom miał niewiele do zaoferowania przez siedem lat, rządząc Kalifornią. Pomimo tego stratedzy demokratów twierdzą, że pozostaje on groźnym kandydatem dzięki swoim umiejętnościom w pozyskiwaniu funduszy, znajomości mediów i ogólnokrajowej rozpoznawalności.

Wszędzie problemy

58-letni Newsom mierzy się z poważnymi przeszkodami politycznymi, głównie z ewidentnymi problemami w zarządzaniu Kalifornią. Krytycy wskazują na wysokie podatki, rosnące koszty mieszkań i energii, bezdomność, przestępczość i nadmierne regulacje jako obciążenia, które mogą utrudnić mu kampanię wyborczą w całym kraju. Oczekuje się, że republikanie wykorzystają Kalifornię jako przestrogę, przedstawiając go jako symbol nieudanej polityki liberalnej i lewicowej. Co więcej, jego silna retoryka antytrumpowska może zmotywować bazę demokratów, ale może też zrazić umiarkowanych wyborców lub wyborców z wahających się stanów, obawiających się ekstremizmu ideologicznego.

Z kolei przegrana Kamali Harris w wyborach prezydenckich z Trumpem stanowi dla niej najpoważniejszą przeszkodę. Równocześnie jej doświadczenie jako wiceprezydentki i fakt nieprzerwanej współpracy z liderami demokratów daje jej jakieś szanse na udział w kolejnej elekcji.

Na skrajnie lewicowym skrzydle demokratów też nie jest najlepiej. „Progresywny” program Alexandrii Ocasio-Cortez nie daje dużych szans na osiągnięcie szerokiego poparcia wyborczego. Jej antykapitalistyczne stanowisko i poparcie dla lewego skrzydła partii może dodać energii młodym i „postępowym” wyborcom, ale mogą jednocześnie zrazić umiarkowanych wyborców i wyborców z klasy robotniczej. Potencjalny start w prawyborach z Newsomem jest mało prawdopodobny ze względu na ich skrajnie odmienne ideologie, a samodzielny start wymagałby rozszerzenia jej wpływów poza jej obecny elektorat.

Spokój u republikanów

Zdaniem Trumpa, J.D. Vance’a i sekretarza stanu Marco Rubio – jeśli zdecydują się kandydować – będą „nie do zatrzymania”. „Demokraci to teraz kamikaze. To piloci kamikaze. Nie mają przed sobą przyszłości. Nie mają w ogóle przyszłości. Mają niekompetentnych kandydatów” – oznajmił prezydent.

Równocześnie trzeba pamiętać, że Amerykanie zagłosują według tego, co mają w portfelu i jakie będą koszty życia. A tutaj prezydent wiele nie zwojował. Konflikt na Ukrainie czy „pokój” na Bliskim Wschodzie odegrają trzeciorzędne znaczenie w kolejnych wyborach. Dlatego obecny optymizm Trumpa za trzy lata może być mniejszy…

Najnowsze