Nie kijem to pałką, nie kartką wyborczą, to „tęczowym sztandarem” i gadaniną o „równości”. Lewica za wszelką cenę stara się przeszkodzić libertariańskim reform prezydenta Javiera Milei w Argentynie. 1 listopada, w tym jeszcze katolickim kraju, zorganizowano w Buenos Aires wielki „marsz dymy i równości LGBTQ”.
Marsz nie był „wesołym” świętem,” ale jednoznacznie jego hasła kierowały się przeciwko polityce Javiera Milei. Podkładem ideowym miały być informacje o tym, że „w pierwszej połowie 2025 roku w Argentynie liczba przestępstw z nienawiści wobec lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych wzrosła o 70% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku”.
Na ulice wyszło jednak tylko kilkanaście tysięcy demonstrantów, chociaż „34. Marsz Równości” w Buenos Aires był szumnie zapowiadany i reklamowany. Demonstrację zorganizowały „organizacje obywatelskie” i grupy LGBTQ pod hasłem: „ W obliczu nienawiści i przemocy: więcej dumy i jedności ”. Demonstracja wyruszyła ze stołecznego Plaza de Mayo.
Środowisku LGBT i lewakom nie podoba się m.in., że prezydent Javier Milei zlikwidował im takie „jaczejki” progresu finansowane z podatków, jak Ministerstwo ds. Kobiet, Krajowy Instytut Przeciwdziałania Dyskryminacji i zlikwidował 13 genderowych programów „zwalczających przemoc ze względu na płeć” w Ministerstwie Sprawiedliwości.
María Paula García, koordynatorka ds. równości i różnorodności z Amnesty International Argentina krytykowała działania prezydenta i mówiła, że te reformy „odbywają się w kontekście eskalacji mowy nienawiści i podżegania do przemocy”.
To jednak zaplanowana polityka powrotu do normalności. Jeszcze w styczniu, w przemówieniu wygłoszonym w Davos w Szwajcarii, Milei krytykował „wirusy wokizmu”, radykalny feminizm i ideologię gender, które nie powinny być finansowane z pieniędzy podatnika.
Quien te ha visto y quién te ve, poseídos totalmente #Marchadelorgullo #PatriaYFamilia @cmdeluzu pic.twitter.com/chzItfBsGX
— Moskrdo (@T_informo) November 1, 2025
Źródło: AFP/ Le Figaro

