Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki zauważył, że „zarówno poprzedni, jak i obecny rząd rozdają pieniądze na nie zawsze przemyślane transfery socjalne, podczas gdy na inwestycje w polską miedź brakuje”. Miedź obecnie bije cenowe rekordy, zaś prognozy wskazują, że zapotrzebowanie w najbliższych latach wzrośnie wręcz drastycznie. Tymczasem Polska produkuje jej mniej, choć mogłaby mieć znacznie lepsze wyniki.
Miedź jest obecnie warta małą fortunę. Na giełdzie w Londynie cena wzrosła o 1 proc., osiągając cenę 11 137 dol. za tonę. To więcej, niż rekord z maja ubiegłego roku, który wynosił 11 104 dolary.
Popyt nasila zapotrzebowanie na centra danych, które zasilają AI oraz budowa infrastruktury energetycznej.
– Wzrost cen miedzi wynika z połączenia dwóch czynników: Porozumienia między USA a Chinami, które podnosi oczekiwania dotyczące globalnego wzrostu gospodarczego, oraz trwających zakłóceń w dostawach z kluczowych kopalń – powiedział w rozmowie z money.pl Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców w Saxo Bank.
– Na ceny miedzi dodatkowo mają wpływ oznaki rosnącego deficytu fizycznej podaży oraz solidne perspektywy popytu, napędzanego rosnącym zapotrzebowaniem na energię i kluczową rolą miedzi jako głównego przewodnika w centrach danych obsługujących sztuczną inteligencję, systemach chłodzenia oraz w globalnej transformacji energetycznej – dodał Hansen.
„Wzrost cen napędzany jest obawami o niedobory surowca na rynku, a zakłócenia w produkcji w największych kopalniach oraz seria rozczarowujących prognoz od głównych producentów pogłębiają te obawy” – wynika z analiz International Copper Study Group, międzyrządowej organizacji do monitorowania i analizy globalnego rynku miedzi.
Miedź wykorzystywana jest w wielu sektorach. Poza IT czy AI, stosuje się ją też w innych branżach, jak chociażby budownictwo czy pojazdy elektryczne.
Zapotrzebowanie więc raczej się nie zmniejszy. Wręcz przeciwnie – spodziewany jest deficyt szacowany na 150 tys. ton. Według wcześniejszych prognoz ICSG, spodziewano się nadwyżki 209 tys. ton.
Mimo tego Polska – która posiada szóste największe zasoby miedzi świata – w rankingu producentów jest dopiero na 13 miejscu. Eksperci EY w raporcie z początku października wskazują, że „szacowane zasoby perspektywiczne miedzi w Polsce wynoszą 165 mln ton, z czego 98 mln ton można wydobywać opłacalnie przy wykorzystaniu obecnych technologii”.
Polska mogłaby wytwarzać ponad 1 mln ton miedzi rocznie. Warunek: Trzeba zainwestować w nowe kopalnie. Niestety, zamiast tego marnuje się pieniądze w socjalu i biurokracji.
Obecnie produkcja w Polsce to około 400 tys. ton miedzi. Ponadto na przestrzeni lat widać tendencję spadkową, mimo globalnego zapotrzebowania. Według EY, powodem jest zmniejszająca się koncentracja miedzi z wydobywanych wyrobisk. Są one eksploatowane od około pół wieku. Ponadto rosną koszty wydobycia wraz z każdym rokiem.
Partner w EY Zbigniew Liptak zwraca uwagę na prognozy. Według nich, w 2035 roku światowy popyt na miedź w scenariuszu pełnego zrealizowania klimatystycznego obłędu wyniesie 32,6 mln ton. To oznacza deficyt miedzi na poziomie 13 mln ton. W 2050 roku zaś będzie to od 19,6 do 29,5 mln ton.
Były wicepremier i minister gospodarki w gabinecie Jerzego Buzka Janusz Steinhoff powiedział money.pl, że wydobywanie miedzi w Polsce jest kosztowne i nic się w tej kwestii nie zmieni.
– Warunki górniczo-geologiczne w polskich kopalniach miedzi generują wyższe koszty niż w kopalniach odkrywkowych, takich jak Sierra Gorda. W Polsce mamy do czynienia z kopalniami podziemnymi, co wpływa na ekonomikę wydobycia – powiedział Steinhoff.
Dodał, że dodatkowo na opłacalność wpływa haracz miedziowy nałożony na KGHM.
– Wprowadzenie podatku miedziowego od początku było nieracjonalne z punktu widzenia funkcjonowania KGHM, który powinien dysponować pieniędzmi na niezbędne inwestycje. W kopalni trzeba ciągle inwestować. Pieniądze, które spółka zapłaciła w formie podatku od wydobycia miedzi i srebra, powinny być wykorzystane na inwestycje w spółce – stwierdził Steinhoff.
– Specjalny podatek od wydobycia miedzi był wielokrotnie krytykowany przez analityków. Każdy decydent musi mieć świadomość, że ceny miedzi wahają się – raz są wyższe, raz niższe. Spółka musi mieć środki, aby przetrwać gorsze czasy – wyjaśnił.
Niestety, jego zdaniem nie ma szans, by haracz miedziowy został zniesiony.
– Obecny rząd ma problem budżetowy. Redukcja jakichkolwiek wpływów jest niebezpieczna wobec potężnego deficytu i rosnących kosztów obsługi zadłużenia. Sytuacja budżetowa jest trudna z powodu nieadekwatnych do wzrostu przychodów transferów społecznych, które są niesamowicie kosztowne. Zarówno poprzedni, jak i obecny rząd rozdają pieniądze publiczne na nie zawsze przemyślane transfery socjalne, podczas gdy na inwestycje w polską miedź brakuje środków – stwierdził.
Obecnie miedź w Polsce wydobywa tylko KGHM. Są chętni, którzy zainwestowaliby w Polsce 27 mld zł w wydobycie miedzi, jednak haracz miedziowy ich odstrasza.
„Całkowita efektywna stawka tego podatku wynosi obecnie blisko 80 proc., podczas gdy w Kanadzie, Australii i wybranych stanach USA mieści się w przedziale 30-40 proc. Po planowanych przez polski rząd zmianach stawka ma spaść z 79 proc. do 69 proc., co według ekspertów EY nadal jest bardzo wysokim poziomem” – podaje money.pl.
 
                                    
