Strona głównaMagazynPróba ograniczenia "państwa socjalnego". Plany drobnych oszczędności

Próba ograniczenia „państwa socjalnego”. Plany drobnych oszczędności

-

- Reklama -

8–9 października rząd Niemiec wreszcie podjął próbę drobnego ograniczenia niemieckiego „państwa socjalnego”. Ogłosił bowiem plan „reform” i oszczędności – w istocie drobnych i w ramach nadal zbyt ogromnego i głównie „socjalnego” budżetu RFN. Zdaniem prof. Otmara Issinga niemiecka polityka socjalna i budżetowa zmierza jednak w stronę „finansowej ślepej uliczki”.

Niektórzy czołowi niemieccy ekonomiści, jak np. prof. Hans-Werner Sinn już od kilkunastu lat, a od kilku miesięcy prof. Otmar Issing – były członek zarządu Bundesbanku i członek zarządu Europejskiego Banku Centralnego w latach 1998–2006, ostrzegają władze RFN, że Niemcy stoją w obliczu poważnego zagrożenia swojej przyszłości gospodarczej i finansowej. Bo utrzymanie obecnych ogromnych rozmiarów „państwa socjalnego” przy przewidywanym wzroście gospodarki Niemiec w tym roku i przyszłym o raptem 0,1 proc. do góra 0,5 proc. PKB – wg prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych instytucji, a tym bardziej przy wzroście ujemnym (-0,3 czy -0,2 proc. PKB, jak to było w latach 2023–2024), jest już niemożliwe.

- Reklama -XVII Konferencja Prawicy Wolnościowej

Bardzo doświadczony 89-letni prof. Issing ostrzegł na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (już 28 września), że uprzednie i obecne władze Niemiec prowadzą kraj ku gospodarczej zapaści. Jego zdaniem rząd kierowany przez kanclerza Fryderyka Merza musi jak najszybciej dokonać „silnego zwrotu” w polityce ekonomicznej. Bo obecne ogromne i wciąż rosnące obciążenia systemu emerytalnego i wciąż rosnące wydatki na zasiłki i inne cele socjalne stwarzają ryzyko utraty finansowej stabilności Niemiec. Prof. Issing największe zagrożenie widzi w dalszym „utrzymywaniu iluzji stabilności systemu socjalnego”. Uważa, że niemiecka polityka socjalna i budżetowa zmierza w stronę „finansowej ślepej uliczki”. Szczególnie niepokojące są rosnące koszty ochrony zdrowia i opieki nad ludźmi starymi i chorymi oraz coraz bardziej napięty system emerytalny, który wymaga coraz większych dotacji z budżetu państwa. Jego pilna reforma jest konieczna, konieczne są też szybkie i drastyczne cięcia wydatków budżetu RFN i budżetów 16 landów na niemal wszystkie cele socjalne i inne – słusznie uważa prof. Issing.

Tymczasem po około czterech miesiącach dyskusji i sporów, 9 października rządzący ministrowie i szefowie koalicyjnych partii CDU-CSU i SPD ostatecznie uzgodnili i ogłosili swój „plan reform”. Na pewno „reform” już niewystarczających do zmiany fatalnego systemu i odsunięcia groźby totalnej zapaści finansów państwa za kilka lat. Ten plan obejmuje między innymi zmiany dotyczące tzw. zasiłku obywatelskiego [Bürgergeld]. Ma on zostać zastąpiony przez inny zasiłek pod nazwą „zabezpieczenie podstawowe” [Grundsicherung]. Ponoć ma on być przeznaczony przede wszystkim dla tych poszukujących pracy i obwarowany „znacznie ostrzejszymi sankcjami za odmowę współpracy z urzędami pracy” czy za „konsekwentne uchylanie się od zatrudnienia” niż dotychczasowy Bürgergeld. Ponoć także tym niechętnym do oficjalnej pracy „łatwiej będzie stracić prawo” do tego niby nowego „zabezpieczenia podstawowego” (wg dw.com). Donnerwetter!

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Ale wydaje się, że dotychczasowi biorcy Bürgergeld w liczbie znacznie ponad 5,5 miliona, w tym ponad 3 miliony cudzoziemców, nie mają powodów do jakiegoś wielkiego strachu. Bo „osoby, które nie stawią się wielokrotnie na obowiązkowe spotkanie w urzędzie pracy, muszą liczyć się z obniżeniem” ww. „zabezpieczenia podstawowego” o „nawet 30 proc.”. Całkowita utrata zasiłku ma grozić dopiero po niestawieniu się przez jego beneficjenta na trzecie z rzędu ustalone spotkanie w urzędzie pracy. W przypadku dwóch nieobecności z rzędu, wypłata zasiłku ma być obcięta o 30 proc. Natomiast niemal wszystkie świadczenia, w tym dopłaty do bieżących kosztów mieszkania, mają zostać zabrane tym, którzy „nie stawią się w urzędzie pracy również w następnym miesiącu”. Tak zapowiedziała srogo obecna federalna minister od „pracy i spraw socjalnych” Bärbel Bas z lewicowej SPD – zacięta zwolenniczka utrzymania wszystkich filarów obecnego socjalistycznego systemu. To oznacza że np. jakiś totalny leń „konsekwentnie uchylający się od zatrudnienia” zamiast dotychczasowych 563 euro netto, w najgorszym razie dostanie co miesiąc nieco ponad 394 euro. W praktyce zapewne trochę więcej – z racji korzystnych dla biorców ww. zasiłku różnych ulg i szczegółów rozporządzeń. A także ze względu na przyszłe „waloryzacje” itp. Dostanie, o ile tylko stawi się na trzecie z rzędu i wcześniej ustalone spotkanie z urzędnikiem, podpisze się na liście obecności itd. Natomiast w przypadku „dalszych uchybień” czy zaniechań jakiegoś amatora życia na koszt podatników, powyższe świadczenia mogą nawet zostać mu „całkowicie cofnięte”. Oh mein Gott!

Nie ma jednak wielkiego i powszechnego strachu, bo oczywiście przewidziano dość liczne wyjątki – między innymi „ze względów zdrowotnych”. Z kolei ci „długotrwale bezrobotni” mają być „objęci ściślejszym wsparciem i klasyfikowani według stopnia gotowości do podjęcia pracy”. Młodzi poniżej 30 roku życia mają być „silniej zachęcani do udziału w szkoleniach i działaniach podnoszących ich kwalifikacje” (wg DPA). Super! Na czym mają polegać te „silniejsze zachęty”? Tego rządzący i prasa nie podali. Nie jest przy tym całkiem jasne i pewne, kiedy ten „nowy” zasiłek zostanie formalnie uchwalony w Bundestagu i Bundesracie i kiedy wejdzie w życie. Czy już w styczniu 2026 r., czy może jednak później?

Niewielkie oszczędności

Nowością w tych „reformach” jest to, że przy przyznawaniu ww. zasiłku urzędy w większym stopniu niż dotychczas mają brać pod uwagę zgromadzone oszczędności i majątek delikwenta i beneficjenta. Bo jeśli okaże się np., że ubiegający się o to „zabezpieczenie podstawowe” dany „obywatel” mieszka w zbyt kosztownym mieszkaniu, urząd będzie mógł od razu nakłaniać go do przeprowadzki do mieszkania tańszego w utrzymaniu lub odmówić pokrycia pełnych kosztów jego mieszkania, jego ogrzewania itd. – jak to było dotychczas.

Rządzące partie porozumiały się też między innymi w sprawie tzw. aktywnej emerytury. Jak zapowiedział kanclerz Merz, to rozwiązanie pozwoli emerytom dorobić do 2 tys. euro miesięcznie bez żadnego podatku – ale tylko emerytom oficjalnie zatrudnionym na umowie o pracę w ramach niemieckiego ZUS-u itd. Ministrowie i kanclerz uzgodnili także nowy program dotowania zakupów nowych samochodów elektrycznych – oczywiście na koszt wszystkich podatników. I tych biednych, i tych bogatych. Wunderbar!

Tymczasem już nazajutrz po ogłoszeniu ww. planu rządu, minister Bärbel Bas mocno ostudziła oczekiwania ekonomistów i komentatorów co do przewidywanych i możliwych budżetowych oszczędności, jakie może przynieść ww. „reforma”. Oznajmiła bowiem, że kwota tych oszczędności, przynajmniej w okresie pierwszego roku obowiązywania ww. „zabezpieczenia podstawowego”, faktycznie „będzie bardzo mała”. Jej zdaniem większe oszczędności będzie można osiągnąć dopiero wtedy, gdy spora część dotychczasowych klientów systemu Bürgergeld podejmie pracę. Jeśli np. 100 tys. beneficjentów tego obecnego zasiłku zacznie wreszcie pracować, to pozwoli to zaoszczędzić około miliard euro rocznie, powiedziała min. Bas. Warto jednak pamiętać, że ten miliard euro to na tle tegorocznego budżetu RFN, przewidującego wydatki socjalne i pozostałe na łączną kwotę aż 502,5 mld euro, to prawie nic. Tym bardziej prawie nic, że samo nowe tegoroczne zadłużenie Republiki Federalnej ściśle związane z tym „socjalnym” i „zielonym”, czyli w istocie euro-komunistycznym budżetem RFN, zaplanowano na aż 81,8 mld euro. A po uwzględnieniu wcześniejszych dodatkowych zobowiązań rządu na „obronność”, tj. na dalsze zbrojenie i wzmacnianie Bundeswehry i armii kijowskiej Ukrainy, a także na liczne remonty i budowy infrastruktury, łączna kwota nowego zadłużenia Niemiec ma przekroczyć w roku 2025 poziom aż 140 miliardów euro (!). Furchtbar!

Protesty i groźby związków zawodowych

Pomimo tak skromnego zakresu planowanych przez rząd RFN cięć wydatków na cele „socjalne” i inne, najsilniejsze niemieckie związki zawodowe stanowczo im się sprzeciwiają. Zrzeszenie Związków Zawodowych DGB, związek Verdi oraz IG Metall zapowiadają silne protesty i powszechne strajki, jeśli rząd wprowadzi ww. nieduże cięcia „świadczeń socjalnych”. Np. przewodnicząca potężnego związku DGB, 57-letnia Yasmin Fahimi, urodzona w Hanowerze w grudniu 1967 r. córka imigranta z Iranu, była posłanka SPD do Bundestagu i była „generalna sekretarka” SPD, zarzuciła rządzącym post-chadekom z CDU i CSU oraz swoim partyjnym towarzyszom z SPD prowadzenie polityki, która „jest całkowicie oderwana od potrzeb zwykłych obywateli”. Ostro skrytykowała nie tylko wspomniane rządowe plany zaostrzenia przepisów dot. przyznawania ww. podstawowego zasiłku, ale też rządowy „neoliberalny” plan rezygnacji z obowiązującego w Niemczech od lat ośmiogodzinnego limitu dziennego czasu pracy. I zagroziła rządzącym falą strajków „ostrzegawczych”, a następnie strajków zasadniczych. Zażądała też pilnego wprowadzenia nowych i „sprawiedliwych” podatków: podatku od majątku wszelkich „bogaczy”, wyższego podatku spadkowego, a także „jednorazowej daniny od majątku” tych zamożnych (wg jungefreiheit.de). Sehr schön und demokratisch!

Rząd RFN zapewne uwzględni niektóre z tych i podobnych żądań szefów związków zawodowych i działaczy SPD. Zanosi się więc na to, że obecny euro-socjalistyczny system Niemiec – niezmiernie kosztowny i ekonomicznie coraz mniej efektywny – będzie trwać jeszcze co najmniej kilka lat. Aż do czasu jego bardziej wyraźnego finansowego bankructwa.  Co jest już bardziej widoczne w sąsiednich „postępowych” i „klimatycznych” republikach: włoskiej i francuskiej. A sytuacja ekonomiczna i finansowa w tych euro-kołchozowych republikach rozwija się już podobnie jak w systemie też „postępowego”, choć niezbyt „klimatycznego” Związku Sowieckiego z lat 1982–1991.

Najnowsze