Nie żyje półtoraroczna dziewczynka, którą rodzice zostawili u dziennych opiekunów w Kołobrzegu. Prowadzone jest postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Zlecona została sekcja zwłok dziewczynki.
Informację przekazała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk. Zaznaczyła, że prokurator, pod którego nadzorem policja prowadziła czynności na miejscu zdarzenia, przekazał, że „nic nie wskazuje na to, by tej dziewczynce ktoś coś zrobił, by doszło do uderzenia, do upadku”.
Z relacji opiekunów wynika, że wrócili oni z dziećmi ze spaceru, dziewczynka zasnęła i w pewnym momencie zrobiła się sina, przestała oddychać. Zauważyła to opiekunka, zaalarmowała służby, zaczęła reanimować dziecko.
– Pierwsi na miejscu byli strażacy, oni przejęli resuscytację. Wezwano śmigłowiec LPR. Niestety, dziecku nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Zmarło na miejscu zdarzenia – przekazała PAP oficer prasowa kołobrzeskiej policji st. sierż. Pamela Borkowska.
Przyczynę śmierci dziewczynki ma wyjaśnić zlecona przez kołobrzeską prokuraturę sekcja zwłok. Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek przed południem w budynku przy ul. Bajecznej w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie), gdzie małżeństwo świadczy usługi dziennego opiekuna, zajmując się małą grupką dzieci w wieku żłobkowym.
– Prokuratura będzie sprawdzać, na jakich zasadach działa tam opieka nad dziećmi, czy opiekunowie posiadają wymagane zezwolenia i certyfikaty. W momencie zdarzenia było tam 12 dzieci – powiedziała PAP prok. Dziadczyk.
Z informacji przekazanych PAP przez rzecznika kołobrzeskiego magistratu Michała Kujaczyńskiego wynika, że działalność opiekuna dziennego została zarejestrowana pod wskazanym adresem, jest w miejskim wykazie, z tym, że zgodnie z wnioskiem może sprawować opiekę maksymalnie nad pięciorgiem dzieci.
Sekcję zwłok dziewczynki zaplanowano na czwartek.