Onet donosił, że na wysypisku znaleziono dokumenty wojskowe. Do sprawy odniósł się w RMF FM szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Onet podał, że jest w posiadaniu setek stron dokumentacji wojskowej, w tym oznaczonej klauzulą „zastrzeżone”. Jak opisuje portal, w dokumentach tych są m.in. mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych w przypadku wojny, procedury operacyjne, opisy techniczne magazynów materiałów wybuchowych, czy dane osobowe pracowników jednostek, plany rozmieszczenia jednej z jednostek w ramach ćwiczeń.
Do redakcji Onetu dokumenty trafiły z rąk osób, które miały je znaleźć na jednym z wysypisk w rejonie składu materiałów wybuchowych. Redakcja oświadczyła, że wie, który to skład i większość z dokumentów dotyczy właśnie tego obiektu.
„Według nadawców materiały wypadły z jednego z plastikowych worków na wysypisku. Twierdzą, że w wielu workach znajdowały się dokumenty zniszczone w niszczarce, jednak w wielu innych były to dokumenty niepocięte” – czytamy.
O sprawę był pytany w RMF FM Władysław Kosiniak-Kamysz. – Podjęliśmy działania. Żandarmeria Wojskowa prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Kwerenda w tej jednostce na razie nie wskazuje na ubytek dokumentów — ale może to być prowokacja – ocenił minister obrony narodowej.
Przyznał też, że „sprawa jest poważna”. – Dlatego od razu jest postępowanie. Jeżeli ktokolwiek by się dopuścił złamania ustawy o ochronie informacji niejawnej — to jest sprawa karna. Jeśli ktokolwiek by się tego dopuścił, to poniesie stanowcze konsekwencje – oświadczył Kosiniak-Kamysz.