Najwyższy sąd administracyjny wyjaśnił, że odrzucił „skargę, ponieważ nie domagała się ona uchylenia przepisów wykonawczych, lecz zmiany prawa, co przekracza jej uprawnienia”. Uznano, że przepisy Kodeksu Postępowania Karnego, które pozwoliły na skazanie Marine Le Pen na jej biernych pozbawienie praw wyborczych, nie dotyczą odmowy wpisanie jej jako kandydatki na listę wyborczą.
Przypomnijmy, że w marcu paryski sąd skazał polityk Zjednoczenia Narodowego na cztery lata więzienia, w tym dwa lata w zawieszeniu, grzywnę w wysokości 100 tys. euro i przede wszystkim pięcioletni zakaz kandydowania do parlamentu i Pałacu Prezydenckiego ze skutkiem natychmiastowym. Poszło o sprawę finansowania partii (wówczas jeszcze Frontu Narodowego) z pieniędzy przeznaczonych na działalność asystentów eurodeputowanych tej partii.
15 października, Rada Państwa odrzuciła apelację Marine Le Pen w sprawie „natychmiastowego wykonania wyroku pozbawienia praw wyborczych”. Klauzula natychmiastowej wykonalności wyroku, uniemożliwia jej kandydowanie w przyszłych wyborach parlamentarnych lub prezydenckich i apelacja dotyczyła właśnie tego punktu.
Właściwa rozprawa apelacyjna odbędzie się w terminie od 13 stycznia do 12 lutego. Jednak adwokaci Le Pen jeszcze w kwietniu zakwestionowali decyzję o usunięciu jej z rejestru wyborców i zwróciła się do Rady Państwa z prośbą o zbadanie zgodności takiego wyroku z konstytucją i przekazania swojej opinii do Rady Konstytucyjnej. Rada taką apelację teraz odrzuciła.
Teraz oczekuje się, że sąd apelacyjny wyda dodatkowe orzeczenie jeszcze przed latem, na długo przed kampanią prezydencką zaplanowaną na rok 2027. Jednak możliwe są we Francji zarówno wcześniejsze wybory parlamentarne, a nawet przyspieszenie wyborów prezydenckich. Gdyby wyrok skazujący został utrzymany w mocy, a Le Pen zdecydowała się mimo to kandydować, ważność jej kandydatury w wyborach prezydenckich (a także w wyborach parlamentarnych), będzie badana przez Radę Konstytucyjną.
W odwołaniu do Rady Państwa ,Marine Le Pen zakwestionowała decyzję ówczesnego premiera François Bayrou o odmowie uwzględnienia jej wniosku o uchylenie przepisów Kodeksu wyborczego. Uznała to za niekonstytucyjne i sprzeczne z „wolnością kandydowania” i „wolnością wyborców”. Najwyższy sąd administracyjny tych zarzutów nie podzielił i uznał, że nie chodzi o zmianę przepisów wykonawczych, lecz zmianę prawa, co przekraczało uprawnienia ówczesnego premiera.
Źródło: Le Figaro