Kacper Płażyński przedstawił wyniki kontroli poselskiej dokumentacji przetargowej dotyczącej wyboru operatora Publicznego Terminalu Promowego w Gdyni. Zarzucił zarządowi portu manipulację wynikami postępowania na korzyść szwedzkiej firmy Stena Line. Według posła PiS analiza dokumentów wskazuje, że polski oferent nie miał realnych szans na wygranie konkursu, niezależnie od jakości złożonej oferty.
Sprawa dotyczy wyboru operatora dla nowoczesnego terminala, wybudowanego za 270 milionów złotych z publicznych pieniędzy. Według Płażyńskiego, analiza dokumentacji przetargowej nie pozostawia złudzeń.
– Wracamy do przetargu na użytkowanie terminala promowego wybudowanego z publicznych pieniędzy, w którym wygrała Stena Line, a nie konsorcjum polskich spółek, mimo że to nasze firmy złożyły lepszą ofertę. Po analizie dokumentów pozyskanych z portu wniosek jest jeden. Bez względu jaką ofertę złożyliby konkurenci Stena Line to wygrać nie mogli, bo rozstrzygnięcie było ustalone jeszcze przed przetargiem – podkreślił Płażyński podczas konferencji prasowej.
Jak wynika z przedstawionych przez niego danych, polskie konsorcjum (Unity Line i Best Ferries Alliance) zaoferowało więcej pod każdym względem: większą gwarantowaną pojemność brutto przewozów (45 do 43 mln GT), więcej pasażerów (750 do 700 tys.), dwa połączenia promowe do Szwecji zamiast jednego oraz znacznie większą częstotliwość zawinięć do portu.
– Nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, która oferta była lepsza – przekonywał poseł PiS.
Kluczowym elementem, który miał przesądzić o odrzuceniu polskiej oferty, była ekspertyza naukowa. Płażyński twierdzi, że ekspert wskazał jedynie, iż realizacja polskiej oferty „może być trudna”, ale nie stwierdził, że jest niemożliwa.

– Mimo to zarząd portu zdecydował o odrzuceniu polskiej oferty jako niewykonalnej – tłumaczył polityk, dodając, że nie skorzystano z możliwości wyjaśnienia wątpliwości z polskim oferentem.
Zarząd Portu Gdynia odpiera zarzuty. Twierdzi, że oferta polskiego konsorcjum została odrzucona z powodów formalnych – braku dysponowania wymaganymi promami w momencie składania oferty. Władze portu podkreślają, że postępowanie przeprowadzono zgodnie z prawem i wymogami unijnymi, a odstąpienie od zasad mogłoby skutkować koniecznością zwrotu wielomilionowego dofinansowania.
Tymczasem posłowie PiS złożyli wniosek o kontrolę do Najwyższej Izby Kontroli. Głos zabrała również „Solidarność” z Polskiej Żeglugi Morskiej, ostro protestując przeciwko decyzji. „Decyzja ta jest dla nas, ludzi morza, niedopuszczalna i stanowi rażące zaprzeczenie wszelkim deklaracjom o wspieraniu polskiego kapitału i tzw. repolonizacji” – czytamy w stanowisku związku, który alarmuje o rezygnacji z suwerenności nad kluczową infrastrukturą morską.
Zgodnie z umową, szwedzka firma Stena Line będzie głównym operatorem terminala w latach 2026-2032.