Strona głównaWiadomościPolskaDarczyńca chce zwrotu działki od fundacji Korczarowskiego. Jest warta prawie 3 mln...

Darczyńca chce zwrotu działki od fundacji Korczarowskiego. Jest warta prawie 3 mln zł. „Kilka przestępstw, w tym oszustwo”

-

- Reklama -

Na stronie tvrepublika.pl pojawił się obszerny artykuł Marcina Dobskiego. Wynika z niego, że Fundacja Piotra Korczarowskiego otrzymała kilka lat temu działki o łącznej powierzchni ponad 1 hektara pod zabudowę o wartości ponad 2 mln zł. Darczyńcą był chory senior, który uważa, że został oszukany. Cytowany jest też SMS Korczarowskiego, w którym przyznaje, że spadają mu zasięgi i „robi wszystko, by utrzymać płynność finansową” fundacji. Według cytowanych prawników, fundacja mogła popełnić kilka przestępstw, w tym oszustwo. Korczarowski miał też „straszyć odpowiedzialnością karną” pracowników Republiki przed publikacją materiału.

„Podejrzenie popełnienia kilku przestępstw”

„Fundacja Piotra Korczarowskiego, partnera influenserki Marianny Schreiber, trzy lata temu dostała ponad 1 ha działek (10885 m²) pod zabudowę o wartości ponad 2 mln zł. Darczyńcą jest ciężko chory 77-letni mężczyzna, który żąda zwrotu nieruchomości, bo organizacja wystawiła majątek na sprzedaż. Witold Kawczyński twierdzi, że Korczarowski chce kupić dla siebie i Schreiber dom w Warszawie, zamiast poczynić na tym terenie inwestycje, które panowie planowali. Prawnicy twierdzą, że fundacja (w tym Korczarowski jako prezes) mogła dopuścić się kilku przestępstw, w tym oszustwa, za co grozi odpowiedzialność karna. Wmieszana w to wszystko jest też matka prezesa, która jest w radzie fundacji” – czytamy na tvrepublika.pl.

- Reklama -Precz z zielonym (nie)ładem

Adwokat Bartosz Lewandowski cytowany w tekście powiedział, że „bazując na przedstawionym przez redakcję stanie faktycznym można mówić o podejrzeniu popełnienia kilku potencjalnych przestępstw”. Podobnego zdania był mec. Maciej Zaborowski, sędzia Trybunału Stanu.

– Skuteczność odwołania darowizny w tej sprawie będzie oceniana w procesie cywilnym i to sąd rozstrzygnie, czy Fundacja ma obowiązek zwrócić działki. Choć bazując na przedstawionych materiałach wydaje się to dosyć prawdopodobne – ocenił.

- Prośba o wsparcie -

Bez cenzury. Bez kompromisów. Dzięki Tobie i z Tobą!

Bezkompromisowo przedstawiamy prawdę o Polsce i Świecie bez względu na działania aktualnej cenzury. Nie chodzimy na kompromisy. Utrzymujemy się z reklam i Twojego wsparcia. Jeśli chcesz wolnych mediów – WESPRZYJ NAS!

Fundacja IPC

W tekście przytoczono historię fundacji Inicjatywa Przeciw Cenzurze, która powstała w styczniu 2019 roku. Piotr Korczarowski jest jej prezesem od początku jej istnienia. Fundacja jest operatorem telewizji internetowej Emisja TV.

„Obecnie spadły zasięgi, ponieważ Korczarowski wszedł w świat celebrytów za sprawą relacji z Marianną Schreiber i nie poświęca swojej inicjatywie wystarczająco dużo czasu” – czytamy.

W radzie fundacji są trzy osoby: Barbara Korczarowska (matka prezesa), Agnieszka Zdziech (była partnerka Korczarowskiego, co Republika miała potwierdzić w dwóch źródłach) oraz Witold Kawczyński (darczyńca).

„W zarządzie był jeszcze Kamil Klimczak jako członek tego organu, ale we wrześniu 2024 roku został usunięty” – napisano.

Potężna darowizna ziemska

„W ostatnich tygodniach Korczarowski w ramach promocji gali freak-fightowej udziela wielu wywiadów, w których argumentuje, że dzięki pieniądzom za walki będzie mógł finansować fundację, czyli de facto codzienne funkcjonowanie 'redakcji’ kanału na Youtube, który jest na skraju bankructwa. Nie musiało tak być. W październiku 2022 roku Korczarowski złapał pana Boga za nogi, kibicujący jemu i jego inicjatywie Kawczyński, który wspierał projekt od 2019 roku, postanowił przeznaczyć w akcie darowizny na rzecz fundacji działki o łącznej powierzchni ponad 1 h, dokładnie 10885 m2” – napisał Dobski.

Z opisu wynika, że w 2019 roku Kawczyński miał być „pod wrażeniem chłopaka z Łodzi, który mimo przeciwieństw krzewił wartości patriotyczne”.

– W 2019 roku oglądając materiał wideo robiony przez Emisja TV spodobało mi się to i skontaktowałem się z Piotrem Korczarowskim. Jego poglądy polityczne i patriotyczne zgadzały się z moimi – powiedział Witold Kawczyński „Republice”.

Po pewnym czasie poznali się osobiście, potem poznał także rodziców Piotra Korczarowskiego. Prezesa fundacji zaprosił kilka razy siebie do Sopotu.

Kawczyński posiadał różne nieruchomości odziedziczone po rodzinie.

– Piotr wspominał mi wiele razy o problemach finansowych fundacji i dawał do zrozumienia, że bez dodatkowej pomocy finansowej Emisja TV upadnie. Kiedy rozmawialiśmy na tematy wspomożenia Fundacji padł pomysł, że mógłbym stać się sponsorem, miałem bardzo atrakcyjną działkę z warunkami zabudowy przewidującymi wybudowanie trzech domów wielorodzinnych. Plan zakładał, że fundacja podejmie współpracę z deweloperem, który pobuduje na darowanej działce domy, zostanie zawarta umowa z udziałem fundacji i w ten sposób pozyskane zostaną fundusze na dalsze prowadzenie poważnej działalności przez długie lata – powiedział darczyńca fundacji.

Notarialny akt darowizny dla fundacji IPC został dokonany 31 października 2022 roku. Fundację reprezentowali Piotr Korczarowski i Kamil Klimczak, drugi członek zarządu. W umowie darowizny strony oszacowały wartość nieruchomości na 2 mln zł. Obecnie wartość jest wyższa.

„Szło wg planu do czasu, gdy poznał nową miłość”

„Gdy czytacie ten tekst to Kawczyński jest kilka dni po piątej operacji i powoli dochodzi do siebie” – podaje „Republika”.

Od maja ubiegłego roku Kawczyński ma zmagać się ze złośliwym rakiem.

„Wszystko szło według wspólnego planu obu mężczyzn do czasu, gdy Korczarowski poznał nową miłość” – czytamy.

– Od marca tego roku zaczęły do mnie od moich znajomych docierać artykuły z „Pudelka” i nagrania z TikToka a o zaangażowaniu Piotra w towarzyskie afery i romans ze znaną z wielu skandali influencerką Marianną Schreiber. Przestrzegałem Piotra, że ta droga prowadzi w przeciwną stronę w stosunku do dotychczasowej działalności patriotycznej. Zaproponowałem, że można byłoby wejść w spółkę z deweloperem, którego znalazłem, na podstawie dobrej umowy. Ale Piotr oświadczył, że do czasu kiedy będą z tego zyski to Fundacja może przestać istnieć, co mnie przeraziło. Powiedział, że on ma lepszy pomysł: Żeby działkę zamienić na dom w Warszawie. Ja już sobie wyobraziłem jak to będzie wyglądało w praktyce, darowizna na wzniosłe cele patriotyczne posłużyłaby prywatnym celom Piotra, który od kilku miesięcy zboczył z ideałów patriotycznych w kierunku ilości kliknięć na TikToku i tak zamierza robić karierę, a do tego doszły do mnie wieści, że zamierza startować w walkach – komentował Kawczyński.

Ocenił, że ich znajomość „zaczęła się psuć od kilku miesięcy, a ostatni kontakt telefoniczny mieli w czerwcu”. Były także wymiany SMS-ów, jedną z nich portal opublikował, a potem kontakt miał urwać się całkowicie, zaś do akcji weszli prawnicy.

„Robię wszystko, by utrzymać płynność finansową”

„Piotr, zastanów się nim będzie za późno na ugodę, prezentuje fragment pisma które mam zamiar wysłać do Prokuratury. W księgach wieczystych jest już od miesiąca złożony wniosek o blokadzie sprzedaży i zadłużania działki w Żabiczkach. Wysyłam również wezwanie które otrzymałeś w lipcu, pismo w związku z nim będzie skierowane do ministerstwa. Proszę i odwołuję się do Twojego honoru skontaktuj się ze mną nim ruszy machina prawna” – napisał SMS-em Kawczyński.

„Jaką ugodę? Nie ma żadnego sporu. Zarzuty są irracjonalne. Jeśli jednak zdecydujesz się na sądową walkę o majątek fundacji, sam rozpoczniesz działanie na jej szkodę. Ja robię wszystko, by utrzymać płynność finansową, przy spadających zasięgach programów. I dla przetrwania naszej fundacji zrobię absolutnie WSZYSTKO” – odpowiedział Korczarowski.

Manewry formalno-osobowe wewnątrz fundacji

Kawczyński twierdził, że od kilku miesięcy nie był zawiadamiany o posiedzeniach zarządu i rady fundacji, choć jest członkiem. Mimo tego organizacja podejmowała uchwały.

„Według prawników, z którymi rozmawialiśmy, jest to niezgodne z przepisami. Prawniczka Kawczyńskiego poprosiła więc fundację o komplet dokumentów by przejrzeć podjęte uchwały i listy obecności, ale dostała tylko niektóre pisma. Korczarowski nabrał wody w usta i przestał jej odpisywać” – podaje „Republika”.

– Piotr Korczarowski nie odbiera moich telefonów, a pojednawcze maile by sprawę załatwić w trybie porozumienia spotkały się z bardzo niegrzeczną i obcesową odmową. Ta sprawa w moim życiu jest największym zawodem i rozczarowaniem – stwierdził Kawczyński.

Odwołanie darowizny i „rażąca niewdzięczność”

W końcu darczyńca złożył u notariusza oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych i odwołaniu darowizny.

„Powołuje się w nim na 'rażącą niewdzięczność obdarowanej fundacji oraz umyślne czyny i zachowania szkodzące darczyńcy, w szczególności zaniechanie udzielenia mu pomocy w ciężkiej i zagrażającej życiu chorobie’. To nie wszystko. 'Bezprawne, umyślne i wielokrotne pominięcie Witolda Kawczyńskiego jako członka rady fundacji w funkcjonowaniu i czynnościach tego organu, przez niedoręczenie sprawozdań, niezawiadamianie o posiedzeniach rady fundacji, obradowanie z wykluczeniem W. Kawczyńskiego i podjęcie uchwał wyłącznie przez dwóch członków rady i w tajemnicy przed Kawczyńskim'” – czytamy dalej.

Piotr Korczarowski powiedział, że Witold Kawczyński „w prywatnych rozmowach zapewniał mnie, że czuje się dobrze, że regularnie pływa, biega i dobrze się odżywia, co czyni go wyjątkowo zdrowym, jak na jego wiek”.

– Na pogrzebie mojego taty, Witold Kawczyński zapewniał mnie, że on sam czuje się świetnie i że nie muszę się w ogóle martwić jego stanem zdrowia – twierdził Korczarowski.

Darczyńca zarzuca też Korczarowskiemu brak wykonywania działań do rozpoczęcia inwestycji na nieruchomości, by przynosiła ona zyski fundacji na realizację statutowych działań. Kiedy Kawczyński przekazywał darowiznę, zarząd liczył dwie osoby. W trakcie choroby Kawczyńskiego usunięto z zarządu Kamila Klimczaka, który był bliskim współpracownikiem prezesa. Zarówno Klimczak jak i Kawczyński mieli dowiedzieć się o tym z dokumentów złożonych w KRS.

„To sprawiło, że de facto jednoosobowo o nieruchomości może decydować prezes fundacji. Według Korczarowskiego, on jako prezes jest tylko wykonawcą woli rady fundacji (której przewodzi jego matka)” – czytamy.

– To niecodzienne, żeby nie być nawet uprzedzonym o takim zamiarze czy fakcie. Jednak analiza dokumentów wskazuje, że coś jest nie tak, bo o takiej decyzji nie wiedział nawet jeden z członków rady fundacji (Witold Kawczyński), a do tego sąd procedował to nadzwyczaj długo, bo aż dziewięć miesięcy, najwyraźniej z racji niedowładów formalnych. Szkoda, że taki potencjał, zarówno Fundacji jak i eMisji TV został kompletnie zaprzepaszczony w ciągu ostatniego roku – powiedział „Republice” Kamil Klimczak, były członek zarządu.

„Mamy dokumenty z KRS z września 2024 roku, gdy odbyło się to posiedzenie rady fundacji i zmieniono zarząd. Kawczyński twierdzi, że ma świadka na to, iż nie brał udział w odwoływaniu Klimczaka z zarządu, a podpis na liście obecności został wyłudzony” – napisano.

Sam Korczarowski ma „zrzucać odpowiedzialność” na swoją matkę, która była przewodniczącą rady fundacji.

„Z moich informacji wynika, że Witold Kawczyński, tak jak i inni członkowie rady, powiadamiany był o wszystkich posiedzeniach Rady Fundacji IPC. Z uwagi na bliską relację, która nas łączyła wszyscy pozostawaliśmy w bieżącym kontakcie telefonicznym i tą drogą ustalaliśmy terminy kolejnych spotkań i posiedzeń. Dysponuję wiadomościami tekstowymi od Witolda Kawczyńskiego, które to potwierdzają. Wskazuje jednak, że – zgodnie ze statutem – to nie do obowiązków Zarządu i moich, a Przewodniczącego Rady Fundacji należy zwoływanie posiedzeń i zawiadamianie jej członków o posiedzeniu” – przekazał Republice w odpowiedzi mailowej Korczarowski.

Działka warta prawie 3 mln zł

Według otodom.pl, wartość działki, o której mowa, wynosi 2,7 mln zł. Znajduje się ona w Konstantynowie Łódzkim blisko Łodzi.

„Byliśmy zobaczyć jak to wygląda, ale Korczarowski od lat nie dba o majątek fundacji, więc wszystko jest zarośnięte i trudno cokolwiek zobaczyć przez chaszcze” – podał portal tvrepublika.pl, dodając zrzuty ekranu z ogłoszenia.

„Teren obejmuje kompleks działek o łącznej powierzchni 1,0885 ha. Działki znajdują się na terenie objętym miejscowym planem 'UCHWAŁA NR XXVII / 311 / 08 RADY MIEJSKIEJ W KONSTANTYNOWIE ŁÓDZKIM z dnia 18 września 2008 roku’. Przeznaczone są pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną w formie wolnostojącej lub bliźniaczej i/lub zabudowę mieszkaniową wielorodzinną z obiektami i urządzeniami towarzyszącymi” – czytamy.

Według Korczarowskiego, nie mogło być z Kawczyńskim rozmów o inwestycji na terenie działek, gdyż fundacja nie ma w statucie punktu o prowadzeniu działalności gospodarczej. Według Kamila Klimczaka, „to przecież drobiazg” i można było to w każdej chwili szybko zmienić. Jednak „Korczarowski przez niemal dokładnie trzy lata nie kiwnął w tym kierunku palcem”.

– Całkowitą nieprawdą jest, że Fundacja umówiła się z darczyńcą na jakąkolwiek inwestycję budowlaną. Zgodnie ze statutem Fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej. Nie jest to w przedmiocie działalności Fundacji i Fundacja nie może realizować tego typu inwestycji. Fundacja IPC nie dysponowała środkami, ani nawet zdolnością kredytową, by taką inwestycję rozpocząć. Umowa darowizny nie zawiera nawet słowa na ten temat – odpowiedział Korczarowski.

Tak więc Kawczyński żąda zwrotu nieruchomości. Na jego pismo odpowiedział pełnomocnik Korczarowskiego.

„Fundacja stoi na stanowisku, iż brak jest jakichkolwiek podstaw faktycznych i prawnych do skutecznego uchylenia się od skutków prawnych oświadczenia woli o darowiźnie nieruchomości, jak również do odwołania darowizny. W konsekwencji Fundacja uznaje złożone przez pana Witolda Kawczyńskiego oświadczenie za bezskuteczne” – napisał.

Ocena sytuacji przez prawników

Portal Sakiewicza poprosił o analizę sytuacji dwóch prawników. Mieli otrzymać opis sytuacji i niezbędne dokumenty uzyskane przez pracowników stacji.

– Bazując na przedstawionym przez redakcję stanie faktycznym można mówić o podejrzeniu popełnienia kilku potencjalnych przestępstw. Jeśli zamiarem ze strony zarządu Fundacji było wprowadzenie w błąd darczyńcy co do zamiaru wywiązania się z polecenia nałożonego w umowie darowizny po to aby uzyskać korzyść majątkową, to możliwe byłoby rozpatrywanie tego pod kątem znamion przestępstwa oszustwa i to w stosunku do mienia wielkich rozmiarów (art. 286 KK i in.). Poświadczenie nieprawdy w dokumencie, tj. potwierdzenie obecności darczyńcy na posiedzeniu też może być przestępstwem z art. 271 KK. – powiedział mec. Bartosz Lewandowski z Kancelarii Khanzadyan Lewandowski Partnerzy.

– Sprawa jest zatem poważna. Mówimy tutaj oczywiście o odpowiedzialności konkretnych osób, tj. członków zarządu Fundacji oraz osób z nimi współdziałających, a nie samej fundacji jako takiej – dodał.

– W momencie złożenia oświadczenia o cofnięciu darowizny czy uchyleniu się od skutków złożenia oświadczenia woli, zarząd fundacji ma już wiedzę o roszczeniach darczyńcy, który może domagać się albo przeniesienia własności nieruchomości i złożenia odpowiedniego oświadczenia woli albo zażądać zwrotu gruntu. Sprzedaż nieruchomości jest zatem dość ryzykowna, bo może być traktowana jako zmierzanie do pokrzywdzenia wierzyciela (art. 300 KK) – podkreślił.

– Oczywiście w przypadku sporu sądowego darczyńca zawsze może uzyskać zabezpieczenie w postaci zakazu zbywania nieruchomości co najlepiej zabezpiecza jego interes – zaznaczył.

Z kolei mec. Maciej Zaborowski, sędzia TS ocenił, że „skuteczność odwołania darowizny w tej sprawie będzie oceniana w procesie cywilnym i to sąd rozstrzygnie, czy Fundacja ma obowiązek zwrócić działki”. Jednak „bazując na przedstawionych materiałach wydaje się to dosyć prawdopodobne”.

– Sam fakt, że fundacja wystawiła działki na sprzedaż mimo złożonego oświadczenia darczyńcy, nie jest automatycznie bezprawny, ale naraża transakcję na późniejsze unieważnienie. Można to także rozpatrywać w aspektach prawa karnego i ewentualnego czynu zabronionego – powiedział Zaborowski.

– Bez wątpienia w interesie darczyńcy jest niezwłoczne wszczęcie postępowania sądowego o zwrot nieruchomości i złożenie wniosku o zabezpieczenie w postaci zakazu sprzedaży działek do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sporu. W mojej ocenie jest bardzo duża szansa na uwzględnienie przez sąd takiego wniosku – zaznaczył.

Korczarowski nie chciał ujawnienia sytuacji?

Według „Republiki”, „jeszcze przed publikacją Piotr Korczarowski zaczął ich straszyć odpowiedzialnością karną”.

„’Uprzejmie informuję, że zadane pytania zawierają całkowicie nieprawdziwe tezy, które mogą wskazywać na zamiar pomówienia mnie przez Państwa, co może narazić Państwa na odpowiedzialność karną’. Zdaniem Korczarowskiego wszystkie zarzuty i wątpliwości, które opisujemy to zemsta Kawczyńskiego z prywatnych pobudek: 'Zarzucanie mi jakiegokolwiek przestępstwa w tej sprawie traktuję jako próby oczerniania mnie motywowane chęcią zemsty i zniesławienia. Witold próbował swatać mnie ze swoją córką i gdy okazało się, że wybrałem inną kobietę, zmienił nastawienie do mnie o 180 stopni'” – napisano na tvrepublika.pl.

Sam Korczarowski odniósł się na X do publikacji Dobskiego na stronie „Republiki”.

„Wiem, że może Cię szlag trafiać, gdy czytasz o takich pieniądzach, ale to wartość ziemi, a nie gotówka” – napisał Piotr Korczarowski.

„I ja z szacunku do darczyńcy, który zapisał ten grunt dla wzmocnienia wiarygodności fundacji, przez lata nie myślałem nawet o sprzedaży. Dopiero teraz, gdy zaczął mnie niszczyć i pomawiać w mediach uznałem, że dla dobra fundacji trzeba ten grunt sprzedać. Zalecił mi to prawnik w kontekście obrony własności fundacji, którą reprezentuje. Tak, czy inaczej, nie ma żadnego kupca i ta ziemia jeszcze długo się nie sprzeda” – twierdził Korczarowski.

„Fundacja bankrutuje, a ja walczę, żeby mieć m. in. na prawnika, by bronić się przed atakami człowieka, który dostał szału głównie o to, że nie udało się mnie wyswatać za jego córkę, ukrainofilkę i obywatelkę świata. Także śmiejecie się z mojego związku z Marianną, ale stawką było coś o wiele gorszego i właśnie chcieli mnie kupić tymi nieruchomościami” – przekonywał prezes IPC.

Najnowsze