Niezaszczepione dzieci na celowniku sanepidu. W najbliższych tygodniach inspektorzy chcą dotrzeć do ponad stu tysięcy osób. To kolejny etap wojny z rzekomymi „antyszczepionkowcami”, prowadzonej od wiosny przez Główny Inspektorat Sanitarny.
O nadchodzących inspekcjach donosi RMF FM. Sanepid będzie próbował ustalić, dlaczego dzieciom nie podano przymusowego preparatu.
– Są dzieci, które zawieruszyły się w systemie, wyjechały, nie ma z nimi kontaktu. Nie możemy traktować rodziny, która nie odpowiadała na wezwanie punktu szczepień jako automatycznie rodziny antyszczepionkowej – stwierdził w RMF FM szef GIS, a wcześniej pandemiczny ekspert, dr Paweł Grzesiowski.
Jak zapowiedział, akcja ta potrwa kilka miesięcy. Danych ma być bowiem „bardzo dużo”. – Mogę podać przykład powiatu, gdzie przed kontrolą kart uodpornienia w rejestrze dzieci nieszczepionych była setka dzieci, a teraz jest tysiąc – dodał.
Sanepid szacuje, że najczęściej podawana szczepionka u dzieci to ta na gruźlicę. Poziom wyszczepienia wynosi blisko 96 proc. Na drugim biegunie znajduje się natomiast szczepionka przeciwko rotawirusom, choć poziom wyszczepienia wynosi i tak około 92 proc.
– W tej grupie są dzieci niezaszczepione w ogóle, które od urodzenia do piątego roku życia nie dostały ani jednej szczepionki. Są również dzieci, które nie dostały jednej szczepionki, a wszystkie pozostałe mają. Nie można tu mówić o zjawisku uchylania się od szczepień na takim samym poziomie, jak dziecko, które nie dostało niczego. Trwa porządkowanie tych danych – grzmiał Grzesiowski.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia sanepid rozpoczął kontrole kart szczepień dzieci i młodzieży. W tym samym czasie rodzice zaczęli masowo składać wnioski o wypisanie najmłodszych z przychodni. W ten sposób chcieli ukryć swoje dzieci przed „troskliwym” okiem państwa.
Bezprecedensowa skala zjawiska. Tak Polacy chcą ukryć dzieci przed sanitarystą Grzesiowskim