Polska stała się liderem NATO pod względem wydatków na obronność, przeznaczając rekordowe 4,48 proc. PKB, ale mimo nakładów na rozbudowę armii i szybkie zakupy sprzętu, kraj zaniedbuje inwestycje w badania, technologie i innowacje – pisze w czwartkowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.
Główny ekonomista VeloBanku dr Piotr Arak ocenia na łamach „DGP”, że innowacje w dłuższej perspektywie mogłyby zapewnić przewagę strategiczną i wspomóc rozwój gospodarczy, ale – jak podkreśla – w Polsce wydatki na technologie wojskowe stanowią 1 proc. budżetu wojskowego, co nie wystarcza do budowy suwerennych zdolności obronnych.
„Ogromne środki trafiają przede wszystkim na szybkie zakupy sprzętu, które oznaczają import maszyn i amunicji, ale eksport pieniędzy z Polski. Natomiast pieniądze te nie są wykorzystane do budowy własnego zaplecza technologicznego, które mogłoby w dłuższej perspektywie stać się przewagą strategiczną Polski i regionu” – czytamy
Zdaniem autora, kraje, które poważnie podchodzą do kwestii swojej suwerenności i bezpieczeństwa, traktują inwestycje w innowacje wojskowe jako jeden z filarów obronności. Korea Południowa przeznacza na modernizację i prace badawczo-rozwojowe ok. 33 proc. budżetu obronnego, Tajwan inwestuje w rozwój nowych technologii i produkcję uzbrojenia ok. 22,5 proc. środków przeznaczonych na obronę, a Ukraina, pomimo wojny, potrafi wygospodarować prawie 20 proc. Z kolei UE łącznie wydaje 4 mld euro, z czego Francja 1,6 mld i Niemcy 1,4 mld.
Piotr Arak podkreśla na łamach DGP”, że Polska w porównaniu z innymi państwami wypada gorzej, bo choć skala wydatków obronnych rośnie, ich struktura nie odpowiada wyzwaniom przyszłości.