Po ataku terrorystów islamskich na redakcję „Charlie Hebdo” w 2015 roku spopularyzowano hasło „Jestem Charlie”. Ofiarą lewackiego terrorysty w USA też był… Charlie, ale Kirk. Teraz Guillaume Erner, prezenter porannego programu radiowego porównał te dwa wydarzenia, ale wywołał ostrą reakcję w kierownictwie swojej redakcji publicznego radia France Culture.
Rzecz jasna śmierć lewackich dziennikarzy jest „lepsza” od śmierci konserwatywnego Republikanina. Guillaume Ernera za wpis o „dwóch Charlie” został zmuszony do publicznych przeprosin.
12 września, prezenter napisał, że „teraz jest co najmniej dwóch Charlie: „Jestem Charlie” z Charlie Hebdo i „Jestem Charlie” z Charlie Kirk. Chociaż przyznał, że istnieje tu wiele „różnic”, dziennikarz uznał, że Charlie Kirk jest ofiarą i nie złamał żadnego amerykańskiego prawa, a był też „otwarty na dialog”. Dodał, że odtąd „jestem Charlie” powinno być używane w liczbie mnogiej, bo „inaczej zostanie na zawsze uciszone”.
Lewica jednak nie lubi „symetrystów”, a France Culture to jaczejka lewicowych dziennikarzy, wychowanych na 1968 roku. Związek Dziennikarzy z France Culture natychmiast skrytykował prezentera za wpis wywołujący „dezorientację”.
Ich zdaniem, przykrywa on „skrajną przemoc werbalną Kirka, która przyczyniała się do narażania na niebezpieczeństwo i tak już wrażliwych mniejszości”, a dodatkowo taka opinia mogła sprawiać wrażenie, że Kirk jest „symbolem wolności słowa”, co podobno „dyskredytuje” rozgłośnię.
Publiczne Radio wymusiło na Ernerze wywiad, który ma być wyemitowany w piątek, a prezenter i nota bene, były współpracownik Charlie Hebdo , przyzna się w nim do błędu i winy. „Jeśli są takie reakcje (…), to dlatego, że popełniłem błąd, ten artykuł był błędem i żałuję tego”. Dodaje jeszcze w ramach samokrytyki: „„Rozumiem, że niektórzy mogli uważać, że to opinia stacji, a rozgłośnia nie podziela takich opinii”… Robi się już podobnie jak w epoce komunizmu.
Źródło: Le Figaro